Jeśli chcecie, możecie go ominąć. I tak już kumacie, o co chodzi :)
________________________________________________
Jechaliśmy taksówką już kilkadziesiąt minut. Przez okno obserwowałam drzewa, pola, miasteczka, wszystko pokryte grubą warstwą białego puchu.
Jako jedyna siedziałam na tylnym siedzeniu. To pozwoliło mi płakać. Z odwróconą i zasłoniętą dłonią twarzą, pozwoliłam łzom wypływać z oczu, wycierając je co rusz chusteczką. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Że jadę z psychopatycznym zboczeńcem, godząc się na seks, chociaż wcale tego nie chcę.
Najgorszy dzień w całym moim życiu? Oto on…
***
Niedługo później samochód się zatrzymał. Shon zapłacił i wyszedł, nakazując to samo mi.Sh: Jarasz się tak samo jak ja, czy mocniej? – zapytał ponętnie, po odjechaniu auta
Rozejrzałam się dookoła i zaniemówiłam.
Nic: C-co to jest? – zająkałam się, bo zobaczyłam domek letniskowy! Przecież hotel… To miał być właśnie hotel!
Sh: Jak to: co? Domek. – prychnął
Nic: Ale… Tam jest Lys?
Sh: Chodzi o tego białaska? Tak.
Nic: Po co mnie tu przywiozłeś? – wychrypiałam, czując, że brak mi powietrza;
Sh: Doskonale wiesz, znasz odpowiedź. Ochłoń, pójdziemy do pokoju obok, kochanie. – szepnął, łapiąc mnie za biodro
To było wstrętne. Jak ja mogłabym tak blisko niego oddać się w ręce innego mężczyzny?
Jedna chwila, moment. Uderzyłam go z pięści w policzek i jak najprędzej pognałam w stronę domku. Wbiegłam po schodkach i zaczęłam szarpać się z klamką, próbując otworzyć drzwi. Nie udało się.
Zrezygnowana, z przerażeniem obejrzałam się za siebie, już wyobrażając, jak z furią biegnie w moją stronę, z zamiarem przyłożenia mi. Lecz on powolnym krokiem i z pobłażającym uśmieszkiem na ustach, szedł do mnie nonszalancko, tak jakbym wcale przed chwilą go nie rąbnęła!
Sh: Klucz, ślicznotko, klucz. – stwierdził frywolnie, wyjmując z kieszeni srebrny przedmiot
Pokręciłam bezradnie głową, pewna, że teraz wszystko już przesądzone.
Shon wszedł na podest i zdjął z haczyka na ścianie wiszący sznur.
Sh: Ręce.
Nic: Co?
Sh: Wystaw ręce.
Nic: W jakim celu? – zapytałam, choć wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała to zrobić
Sh: Chcę mieć pewność, że nie wykręcisz mi jakiegoś numeru. No, dawaj.
Niechętnie spełniłam jego rozkaz. Czułam się niczym niewolnica, która musi wykonywać każde jego polecenie.
Lina była dość gruba, zimna i zesztywniała. Mroziła mi nadgarstki, lecz z uwagi, iż nie zacisnął jej bardzo mocno, wytrzymywałam.
Moment, w którym przekręcał klucz w zamku, dłużył się niemiłosiernie. Już za chwilę miałam zobaczyć tego, którego tak kochałam, a po kolejnych minutach zawieść i rozczarować. Łzy, znowu te niechciane łzy!
Sh: Zobacz, przyprowadziłem kogoś. – rzucił, wciągając mnie za łokieć do środka
To, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Lysander siedział na mosiężnym, drewnianym krześle, przywiązany do niego rękami i nogami. Miał rozpiętą kurtkę, a na szarej koszulce czerwone, wręcz bordowe plamy. Dolna warga była rozcięta, a wokół niej strup i zaschnięta krew. Pod okiem widniała okropna, fioletowa śliwa, a prawy policzek był mocno zasiniony, w górnej części również zraniony. Białe włosy chłopaka, całkowicie zmierzwione, dawały mi do zrozumienia, że Shon nie traktował go dobrze.
W dodatku zaniepokojona mina utwierdzała w przekonaniu, że niewiele rozumiał. Pewnie się mnie nie spodziewał. Tak jak ja nie spodziewałam się zobaczyć jego w takim stanie. Najbardziej na świecie pragnęłam teraz tylko podbiec i go pocałować, zapewnić, że wszystko będzie dobrze! Ta łachudra mnie jednak trzymała, nie pozwalając na jakikolwiek gwałtowniejszy ruch.
Nic: Lysiu, kocham cię. Kocham, pamiętaj o tym. – szepnęłam, zanim dwie duże jak groch łzy skapały na podłogę
Sh: Ścichnij. – warknął brunet
Lys: Po co ją tutaj przyprowadziłeś? – przeraził się na mój widok – Nicola, uciekaj! Uciekaj stąd, zanim on ci coś zrobi!
Sh: Ty się już tak o nią nie martw. – parsknął do różnookiego - Zaopiekuję się tobą, prawda kochanie?
Ustawił się za moimi plecami i objął mnie od tyłu, rozpinając guzik spodni.
Lys: C-co ty robisz?! – wykrzyknął, widząc poczynania Shona - Skarbie, wiej! Słyszysz? Zwiewaj!
Nic: Nie, Lys. Ja się na to zgodziłam – szepnęłam niepewnie
Lys: Słu… cham?
Sh: Wiesz co, koteczku? Zrobimy to tutaj, żeby twój lowelasek mógł sobie popatrzeć. Zaczynamy? – mruknął mi cicho do ucha
W tamtej chwili zdębiałam. Jak? Tu? Przy Lysandrze? Na jego oczach?
Nic: Wykluczone. – odparłam stanowczo
Sh: To nie było pytanie, tylko stwierdzenie. – zaśmiał się
Nic: Obiecałeś mi drugi pokój! Umówiliśmy się!
Sh: Widzisz tu gdzieś inne pomieszczenie? – zapytał ironicznie
Rozejrzałam się. Co za kłamliwa świnia!
Sh: Chyba nie chcesz wydać wyroku na swojego kochasia?
Wtedy moje serce złamało się na pół. Nikt nawet sobie nie wyobraża, jakie podłe uczucia mną targały.
Lys: O czym on mówi?
Nic: Lys… - jęknęłam, bo tak bardzo było mi go szkoda! Szkoda nas!
Sh: Doceń to, na to robi dla ciebie. No, przy okazji dla mnie. – rzekł z uśmiechem
Białowłosy spoglądał na nas nietrzeźwo. Widziałam po jego minie, że nadal nie kapował. Do czasu.
Shon odwrócił mnie ku sobie i pocałował. Długo, nachalnie i zaborczo. Ja sama byłam w ciężkim szoku, a co dopiero Lysander!
Lys: Zostaw ją! Słyszysz?!
Brunet popatrzył na niego gniewnie, jakby z wyrzutem, że mu przerwał.
Sh: Więc ciekawe, co powiesz na to. – mruknął zgryźliwie, patrząc chłopakowi prosto w oczy
Nie zwlekając, schylił się i podniósł mnie tak, jak pan młody swoją żonę. Ruszył w stronę w miarę starej wersalki, kładąc mnie z ostrożnością na łóżku.
Nic: Proszę cię, nie rób tego. Nie tutaj, nie przy nim. – poprosiłam chicho i żałośnie przez dławiące łzy
Sh: Nie, koteczku, nie mogę. – odparł, lekko zmieszany
Mogłam się spodziewać. Ta bezuczuciowa, bezwzględna kreatura z niczym się nie liczyła. Obchodziłam go tylko ja i to, co miał mi zrobić.
Nic: Nienawidzę cię… Szczerze cię nienawidzę. Nienawidzę cię z całego serca! – z każdym kolejnym zdaniem podnosiłam na niego głos
Na chwilę zamarł w bezruchu. Zaskoczyłam go. I siebie też.
Sh: O nie… Tak nie będziemy rozmawiać. – warknął, rozsuwając z furią rozporek mych spodni
Lys: Zostaw ją! Puść! Nie dotykaj jej! – wrzeszczał załamany, widząc moją zalaną łzami twarz
Sh: Zamknijcie się! – odkrzyknął, zsuwając ubranie z moich bioder
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Przed Lysem… W jednym pokoju… Będę pieprzyć się z Shonem…
Nic: Puść mnie, błagam, ja już nie chcę… - jęknęłam głośno i rozpaczliwie
Sh: Dogadaliśmy się! Uprawiasz ze mną seks, a ja wypuszczam twojego gacha! – wydarł się wściekle
Nic: Ale się wycofuję! Nie zrobię tego Lysowi! Nie prześpię się z tobą, za bardzo go kocham! Puszczaj, albo zadzwonię po policję! – postawiłam mu się, otrzymując w odpłacie gromki śmiech Shona
Sh: Tak? Ciekawe jak to zrobisz ze związanymi rękami. – prychnął szyderczo – Teraz nie ma już odwrotu, mała.
Lys: Nicola… - urwał nagle białowłosy, nie kończąc chwilowo wypowiedzi – Kocham cię.
Sh: Stul pysk. Koniec z tą romantycznością! – pieklił się
Lys: Zostaw ją, zrobię wszystko, tylko ją zostaw. – szepnął zdecydowanie
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Mój Lysio, mój kochany Lysio wiedząc, co zaraz nadejdzie, nie skreślił mnie. Zupełnie tak, jakbym za chwilę wcale nie miała go zdradzić…
Sh: Wybacz, ale w facetach nie gustuję, gejem nie jestem. Kręcą mnie tylko takie zaparte laseczki. – zaśmiał się trywialnie, a potem… polizał mnie po brzuchu. Wzdrygnęłam się, zaczynając wymachiwać nogami, żeby go odepchnąć. Shon był bestią w ludzkim ciele. Wszystko, co usłyszał, traktował jako seksualną propozycję. W jego głowie kołatały się jedynie erotyczne i rubaszne myśli. A ja tak bardzo się tego bałam…
Sh: Spokój. – syknął, łapiąc za moje uda – A ty gościu lepiej patrz i się ucz, jak należy posuwać dziewczynki.
Lys: Nie mów tak! Zostaw ją!
Sh: Powtarzasz się. – rzekł do chłopaka, odpłacaj mu się salwą głośnego, sprośnego śmiechu i… rozbierając się…
***Lys***
Z pogłębiającą się złością patrzyłem, jak ściąga z jej stóp nogawki spodni. Powtarzała tylko w kółko „przepraszam, przepraszam, przepraszam”. W którymś momencie odpowiedziałem jej „kocham cię i ci wybaczam, skarbie”. Źle zrobiłem. Za wymówione przeze mnie zdanie Nic otrzymała siarczysty cios w policzek z otwartej dłoni, szlochając jeszcze przeraźliwiej. Gdybym tylko mógł wstać, udusiłbym go.
Tego łajdaka nie obchodził płacz rudowłosej, ani moje krzyki. Przyprawił ją o dreszcze, kiedy zdarł z mojej Nicoli bieliznę. Zacząłem się szarpać na tym przeklętym krześle, za wszelką cenę próbując się wydostać. Nie mogłem patrzeć na to, co on chce zrobić.
Wtedy spojrzał na mnie takim triumfalnym, ordynarnym wzrokiem.
Sh: Oglądaj sobie, białasku. – rzekł hardo, z barbarzyńskim uśmiechem, na co ukłuło mnie w sercu
A potem…
Mogłem tylko bezczynnie słuchać jej przeszywających krzyków. Zacisnąłem wtedy oczy, próbując zagłuszyć jej wrzaski. Czułem się jak mięczak, który nie potrafi obronić swojej kobiety. Na wprost mnie, na łóżku leżała moja Nic. A na niej ten… Ten… Ten gnój.
Z pokiereszowanym sercem i wzrokiem ślepo wbitym w ścianę nad nimi, patrzyłem, jak ta gnida ją gwałci. Jak krzywdzi tą, którą kocham.
Z moich oczu wypłynęły łzy. To uczucie mnie zabijało. Tak bardzo chciałem podejść, zabrać go od niej, przerwać jej cierpienie, ale nie mogłem! W pewnej chwili zacząłem mówić. Do niej, do Nicoli. Powtarzałem „kocham cię, wszystko będzie dobrze, pamiętaj kochanie”. Chciałem, żeby wiedziała, że nie jestem zły. Że pomogę jej, że nie zostawię.
Bo mimo, że czułem żal, ogromny żal, wiedziałem, że zrobiła to dla mnie. Skojarzyłem fakty, słowa, które oboje wypowiedzieli i doszedłem do wniosku, iż tekst Shona „Dogadaliśmy się! Uprawiasz ze mną seks, a ja wypuszczam twojego gacha!” oznacza, że Nic zgodziła się na jakieś ultimatum. Teraz już wiedziałem, jakie. Miała mu się oddać w zamian za moją wolność. Pomimo bólu, odczuwałem pewien rodzaj spokoju i satysfakcji, że nie jestem jej obojętny i zawsze, kiedy powtarzała, że mnie kocha, mówiła prawdę.
Jednak stan błogości został po krótkiej chwili zrujnowany. Słysząc dyszenie i stękanie tego okrutnika, zalała mnie kolejna fala złości. Żywiłem do niego tak potężny wstręt, jak jeszcze do nikogo innego. Największy łotr, jakiego spotkałem. Bezduszny, nieludzki, zwyrodniały.
Kiedy do jego jęków przyjemności dołączyły jęki mojego ukochanego skarba… Wiedziałem, że dochodzą, że kończą. Zabolało mnie. Zabolało to, że nie ja z nią teraz jestem. Nie ja ją dotykam, nie ja patrzę w jej oczy, że to nie ja ją doprowadzam…
Moje oczy potrzebowały chusteczki. Przez pryzmat łez niewyraźnie ją widziałem. Dostrzegłem jednak, że ciągle chlipie. Jej twarz, cała mokra, wyglądała żałośnie i przygnębiająco. Nigdy tak nie wyglądała, tak nieszczęśliwie.
Sh: I co? Podobało ci się, prawda? – wystękał, układając się obok niej i przytulając
W odpowiedzi usłyszał napad płaczu rudowłosej, który mnie zdołował.
Lys: Odejdź już od niej… - wyszeptałem rozpaczliwie
Sh: Och, zapomniałem o tobie. – mruknął – I jak wrażenie?
Zacisnąłem usta z rozgoryczenia. Jak mógł pytać o coś takiego?! Chciałem mu wyrzucić, że jest szaleńcem, lecz powstrzymałem się. Tym samym zwiększyłem szanse na to, że prędzej da nam spokój.
Sh: Zmęczyłem się, koteczku. – rzekł czarująco, gładząc wewnętrzną stronę jej uda
Nic: Proszę… Nie… - szepnęła cichutko, tak, że ledwo ją usłyszałem; Ten głos miał w sobie tyle boleści i zgaszenia, że aż mnie przeraził.
Sh: Nie chcesz więcej? – zdziwił się szczerze, zatrzymując rękę
Nic: Nie…
Brunet westchnął głęboko, opadając na łóżko. Zaskoczyło mnie, pozytywnie, że nic więcej nie robił wbrew jej woli.
Sh: A teraz trzeba zwiewać… - oznajmił, podnosząc się
Ubrał się niespiesznie, a ja w tamtej chwili ze współczuciem przyglądałem się Nicoli. Była osowiała, a ja wraz z nią. Leżała na łóżku bez ruchu i pragnąłem tylko tego, żeby się przy niej znaleźć i pocieszyć.
Sh: Aha, zapomniałbym. – rzucił, narzucając na nią koc – To żeby ci tyłek nie zamarzł. – zaśmiał się bestialsko
Lys: Rozwiąż mnie. – zażądałem twardo
Sh: A bo co? Mogę was teraz tak zostawić, zamknąć i zdechniecie tu oboje, żebyście nie nagadali na mnie psom. – odwarknął, zapinając spodnie – Ale tego nie zrobię, nie chcę mieć na sumieniu waszej śmierci. Wyjadę, ucieknę, i problem z głowy. – wzruszył ramionami
Lys: No to mnie rozwiąż. – zirytowałem się
Sh: Zaraz, zaraz. Po co te nerwy?
Ubrał się, zabrał ze stolika telefon i podszedł jeszcze do Nicoli, nachylając się nad nią.
Sh: Ostatni buziak na do widzenia? – mruknął zachęcająco, ale ta tylko odwróciła głowę w bok – A huj ci w dupę. – syknął
Błyskawicznie znalazł się przy drzwiach i otworzył je kluczem, a później zbliżył się do mnie i przeciął jeden ze sznurów, który łączył mój nadgarstek z krzesłem. Wtedy, wykorzystując moment, złapałem go za ramię i szarpnąłem, lecz się wyrwał. A mnie przeszedł przeszywający ból po całej długości ręki. Już wczoraj, gdy się szarpaliśmy, kiedy mnie napadł, podejrzewałem, że doznałem kontuzji w przedramieniu. Jednak teraz to było nieważne.
Sh: Zabieraj te łapska. Z resztą powinieneś sobie poradzić. – rzekł, rzucając scyzoryk na moje kolana
Potem wyszedł. Nareszcie nas zostawił, zostawił ją.
Nicola nadal nie reagowała, nawet nie odwróciła do mnie głowy. Widziałem tylko, jak się trzęsie. Płakała, co zrozumiałem po bardzo cichutkim szlochaniu.
Zabiłbym go. Gdybym dostał taką szansę, zrobiłbym to. On wszystko zniszczył. Skrzywdził kobietę mojego życia. A ja… A ja nie mogłem go powstrzymać…
________________________________________________
I tak oto kończymy. Podobało się? ;P
I co, Natalia, dalej lubisz Shona? :P A ty, Asia? XDD
Shon ty pier. ...swinio ty gniota ty jedna niech cię tylko dorwe nogi z dupy powyrywam ohhh sorry emocje mnie poniosly biedna nic biedny lys ....strasznie smutny ten rozdział płacze; '(
OdpowiedzUsuńTo tylko początek ^^
UsuńSkoro Cię poruszył, to znaczy, że dobrze wykonałam swoje zadanie :]
Zamordować go >_< Albo nie... Wykorzystam tortury, które były opisane w jednym anime ^^ Będzie cierpieć... Aż umrze. I więcej słowa nie wypowie :3
OdpowiedzUsuńWali mi... XD
Rozdział... Hm... Super... Ale nadal zamordować Shona, Amen ^^
Cóż za sadystka z Ciebie :p
UsuńDzięki ;)
Biedna Nic, biedny Lys
OdpowiedzUsuńA Shon... dźgać nożem, podduszać, zgwałcić tego pi... gni.., wykastrować, giery mu z d... powyrywać, Używając łyżki do oczu wyjąć gały, zwęglić, roztrzaskać o jego głowę pianino, nasłać naćpanego Aslana, wrzucić do akwarium z piraniami...
Nie bądź dla niego taka surowa xD
UsuńW końcu to taka barwna postać w opowiadaniu :D
I co jeszcze wymyślisz? -_- Może Nic zajdzie z Shonem w ciąże?
Usuń...
...
...
...
Ale ja nic nie powiedziałam!!!! Zapomnij o tym co jest wyżej!!!
Ryczę... Dlaczego? T.T Kas, gdzie jesteś? :c Gdzie byłeś? Ja chcę Kasa w następnym rozdziale. <3
OdpowiedzUsuńShon... On jest taki... okropny. Nie znoszę go. -.- I koniec.
Fajne, super, czekam na next. :D
Trzeba było jeszcze jakąś akcję dać ;)
UsuńKas będzie w... w 52, który właśnie teraz piszę :) Nie wiem, czy w takiej postaci jakiej być chciała, ale się pojawi :D I dzięki.
Kasiu!!! Dorwij Shona i zbij do na kwaśne jabłko :3
UsuńŁeeeee TT.TT Shon mnie zdradziiiiił! T-T Idę się pociąć masłeeeeeem!....
OdpowiedzUsuńA teraz spotka go kara za to, co zrobił. Za to, że zgwałcił Nicolę? Za to też, ale głównie za to, że mnie zranił :c
Powieszę go za jaja na drzewie (wcześniej gwałcąc w trójkąciku z moim niewyżytym seksualnie Aszlanem c:), wyrwę paznokcie, włożę petardę do odbytu i odpalę, naszyję oczy, zrobię "Glasgow Smile" (nacinanie kącików ust, a potem nadrywanie i "poszerzanie" ust (więcej na Wikipedii)), Utnę język, przebiję prętem rękę, wbiję gwóźdź w dłoń....Co by tu jeszcze? No, coś wymyślę c:
Jak skończę, to za pewne będę głodna, więc wyrwę mu serce, upiekę, przyprawię i zjem :d Mniaaam, na pewno będzie pyyyyszzzne :D
Dobra, wracając do rozdziału...Smutny :c Biedna Nicola musiała się tak poświęcić....Żal mi jej c: ...Oj, sorki, jeśli już, to :( Smutas
Nie no, ja dalej kocham Shoncia *.* On jest taki uroooczyyy <3 Pasujemy do siebie, Oboje jesteśmy sadystami :) Wybaczę mu tę zdradę, jakoś to przeboleję xD
Dobra, teraz tak na poważnie...
Rozdział świetny, chodź strasznie dramatyczny. Domyślam się, jak Nicola musiała cierpieć. W końcu musiała zdradzić swojego ukochanego na jego oczach. Oboje musieli bardzo cierpieć ; i Nicola i Lysander.
Jestem bardzo ciekawa, co teraz zrobi Lys. Zda się na wymiar sprawiedliwości, czy sam postanowi się zemścić? A jak teraz będzie zachowywać się Nic? Będzie cały czas załamana? Na pewno było to dla niej nie łatwe, aby oddać się Shonowi w zamian za wolność białowłosego, ale mam nadzieję, że jakoś się pozbiera :)
Dobra, to chyba tyle. Pozdrawiam i weny ^.^
Aśka nie wybaczaj Shonowi!!! Ja cie upiec te jego serce :3 I jeszcze upiekę dla Ciebie wątróbkę z cebulką :3 A co byś powiedziała na lody z zmiksowanego móżdżku :3 Pycha polecam :3 Albo rosół z gałek ocznych, przyprawionych posiekanymi paznokciami :3 I nuggetsy z piersi Schona :3 O i jeszcze goloneczka :3 Nie przepadam za nią, ale robię nieziemską :3 Nie zapomną przyrządzić odpowiednio jajek :3 Na twardo na miękko czy może jajecznicę z plastrami ludzkiego bekonu i na smalcu (z Shona) ? :3 A z ząbków powstanie śliczny naszyjnik lub oddamy je wróżce zębuszce :3 I będzie jeszcze czernina z uszkami (szkoda, że ma tylko dwoje uszu :( ) :3 ...
UsuńJejku ale się rozmarzyłam... :333333333333333333333
Shoniiinaaa. Mmmm, pycha *.*
UsuńDobra, zapraszam cię do siebie na obiadek, na jutro? Chociaż nie, jutro jestem umuwiona ze znajomymi....W takim razie możesz w środę? Na 13.00, oki? Pomożesz mi wszystko przygotować. Shon już wisi za jaja w ogrodzie na drzewie, więc nie będzie problemu. Jak coś, to mam jeszcze Aszlana i paralizator :)
To przylecę na moim smoczku :3 I pójdziemy na jakieś drobne zakupy do spożywczaka i do monopolowego :3 A potem będzie patroszenie i przyrządzanie Shona :33333333
UsuńA tak właściwie, pytałaś się Agi czy możemy sobie od tak, zabrać z jej opka Shona? No, bo wiesz my tu go sobie przyrządzamy, a Aga go szuka. :(
Właśnie!
UsuńAaagaaaa...A Shon będzie ci jeszcze potrzebnyyyy? Bo jeśli nie, to byśmy go sobie wzięły ^.^
Sadystki, psychopatki... i w dodatku KANIBALE! XDDDD
UsuńAsia, Shon ma ponad dziesięć lat od Ciebie więcej, co Ty, niewyżytaj jesteś?
Dzięki ;)
A co do Shona, to... nie zapominajcie, że on jest mój :P
Sadystka? Tak. Psychopatka? Oczywiście :D Kanibal? Nieee! Jestem prawie wegetarianką :3 (Ach ten kurczak z rożna i nuggetsy z MacDonalda)
UsuńZrobię Robo-Shona :D Shona przyrządzimy, a Robo-Shona dostanie Aga. Chociaż możemy zrobić dwa robociki i jednego dam w prezencie dla Aśki :3
Nie, nie, nie! Mi lepiej daj taką lalkę dmuchaną ze zdjęciem Shona xD
UsuńNo i co z tego, że on jest ode mnie starszy o 10 lat? Miłość nie zna wieku *.* Tak, tak, jestem niewyżyta. Ostatnio mój Aszlan mi nie wystarcza :c
Ok :3 To dzisiaj o 13 wpadnę do Ciebie i zostawię dmuchanego Shona :) A potem polecimy do domku Agi i zostawimy jej tego robo-Shona :3 Nie spałam całą noc, by go na dzisiaj skończyć, ale było warto :D Normalnie jak oryginał :3 Aga na pewno nie zauważy różnicy :D A potem na drobne zakupki i przyrządzanie Shonka :3333
UsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
Usuń...
OdpowiedzUsuńAż brak mi słów...
Naprawdę nie mam pojęcia, jak mogłabym skomentować ten rozdział...
Powiem ci, że moim zdaniem świetnie poradziłaś sobie z tym rozdziałem, choć pewnie trudno było to opisać, ale wykonałaś zadanie znakomicie ;)
Na temat treści się nie wypowiem, bo nie mam pojęcia co mogłabym powiedzieć.
Także ten... do następnego ;]
A wiesz, że nie? Lubuę opisywać tragedie i odczucia, które wtedy towarzyszą wtedy bohaterom
Usuńshon ty shujo je*ana!
OdpowiedzUsuńNo, aż się powstrzymać nie mogłam, no ale, no! Ja na miejscu Nic tak bym go kopnęła, że bezpłodność to byłby jego najmniejszy problem.
Ale rozdział jak najbardziej udany. Jak go czytałam, to aż mi okulary spadły z wrażenia! Świetny opis (smutnych dla Nicoli) wydarzeń.
Dzięki :)
UsuńTo fajnie, że się spodobał ;)
"Aż mi okulary spadły z wrażenia" - haha :D
SHON!!! TY PIE******* PRZEZ OJCA PRZED SPANIEM, NIEWYŻYTY SEKSUALNIE ŚWIRZE!!!! Shona powinno się wykastrować, potem tępym narzędzie odciąć mu interes i zgwałcić ( żeby jakiś facet go zgwałcił) ale tak brutalnie, nagrywając to, potem wstawić do sieci, a następnie dźgnąć go trzydzieści pięć razy nożem i zostawić go na pustkowiu, by powoli gnił pożerany przez larwy much.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału.... To Cudowny *-* Tylko strasznie smutny... Szkoda mi się zrobiło Nic i lysia...
Ciekawy opis tortur :) Dziękuję bardzo :D
UsuńKurna. Shonowi to obciąć przyrodzenie!!! Bym go zadźgała. Ale żeby się odróżnić to wrzuciłabym na niego 5 chłopów. I... i nadziała bym go ( wiesz którą stroną 3:D ) na taki wielki konar ohoho !!! Super rozdział ale mega smutny i dramaatycznyyy !! :((( czekam na nastepny ;'(
OdpowiedzUsuńJa też chce obiad z Shona i to nawet surowego żeby czuł że go jem !!!! Super rozzial
OdpowiedzUsuń