sobota, 24 maja 2014

Rozdział XXXVI

Nic: Albo powiesz mi gdzie jedziemy, albo w tej chwili wysiadam. – zaszantażowałam go, ponieważ nie cierpiałam, kiedy ktoś bawił się ze mną w kotka i myszkę
Kas: Wysiądziesz i co dalej? Wiesz w ogóle co to za część miasta? – zapytał z szelmowskim uśmiechem, natomiast ja wydęłam usta – Z twojego zachowania wnioskuję, że nie.
Nic: Możesz się ze mną nie droczyć, tylko normalnie odpowiedzieć? Czuję się, jakbym była wywożona nie wiadomo gdzie z zamiarem przetrzymywania mnie w obskurnej piwnicy.
Kas: Wybujałą masz wyobraźnię. Ale nie martw się, jesteśmy nadal w mieście, w pobliżu nie ma żadnego lasu, w którym można byłoby cię więzić.
Nic: Też mi pocieszenie. – prychnęłam zdegustowana jego postawą
Kas: Nie jęcz tyle, bo pan kierowca nie może się skupić na drodze. – nadal się nabijał
Nic: Och… - wywróciłam oczami
Następne pięć minut drogi minęło w umiarkowanej ciszy, przerywanej jedynie przez CB radio. Siedziałam na tylnym siedzeniu ze skwaszoną miną, a wredna małpa robiła coś na telefonie obok taksówkarza. Jak on lubił mnie denerwować!
Kier: Jesteśmy na miejscu.
Kas: Ile płacę?
Kier: Dokładnie czterdzieści złotych.
Kastiel wygrzebał z kieszeni portfel i wyjął dwa dwudziestozłotowe banknoty, podając je mężczyźnie.
Kas: Wysiadaj. – zwrócił się do mnie chłopak
Wytoczyłam się z auta i pożegnałam kierowcę, życzącego nam miłego dnia. Stanęłam naprzeciw czerwonowłosego trzymającego w ręce torbę i oparłam dłonie na biodrach.
Kas: No co?
Nic: Jak to: co? Kurde, traktujesz mnie jak swoją własność, rozkazujesz i zabierasz gdzieś wbrew mojej woli, uważasz, że to nic?
Kas: Mam rozumieć, że jesteś zła? – zapytał prowokacyjnie, rozbawiony, czym jeszcze bardziej wkurzał
Nic: Nie, czuję się wspaniale, fantastycznie i w ogóle wszystko świetnie, nie widać?
Kas: To była ironia?
Nic: Kastiel, zamknij się, dopóki całkiem mnie nie zdenerwowałeś. – warknęłam
Kas: Dobra, spokojnie, po co te nerwy? Chodź, idziemy. – chwycił mnie za dłoń, którą momentalnie wyrwałam
Nic: Znowu to samo! Czy ja wyglądam na twojego psa, któremu mówisz, co ma zrobić? A po drugie, nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek pozwoliła ci trzymać się za rękę, więc ostatni raz to zrobiłeś. – zmrużyłam wściekle oczy
Kas: Chyba jednak trochę przesadziłem. – powiedział jakby do siebie – Czy udobrucham cię, jeśli pokażę zawartość torby, po której dowiesz się, gdzie cię zabieram? – podniósł brew i uśmiechnął się pewnie
Nic: Dawaj. – wyciągnęłam rękę i odebrałam mu reklamówkę
Kas: Oczy ci się świecą, jakbyś bryłę złota dostała. – zaśmiał się – Obejrzysz po drodze, chodź.
Ruszyliśmy, a ja włożyłam rękę do środka, wyczuwając butelkę.
Nic: Żel pod prysznic? – zmarszczyłam brwi, patrząc na niego podejrzliwie, lecz nic nie powiedział – Ręczniki? A to co? Czepki… Strój kąpielowy?!
Kas: Pytałaś się, po co byłem w galerii, masz odpowiedź.
Nic: Ale… Prowadzisz mnie na basen? – kiwnął głową, nie zatrzymując się – I myślisz, że założę coś takiego?
Nie powiem, pomysł Kasa przypadł mi do gustu i to nawet bardzo. Jednak jest jedno, a właściwie dwa, poważne ale. Bikini, w które zaopatrzył się chłopak było dość skąpe. Nie przesadnie, ale zawsze, kiedy chodziłam na plaże, zakładałam kostium jednoczęściowy, nie byłam przyzwyczajona do takich stroi. Fakt, że żółty, przyjemny kolor zachęcał do wciśnięcia się w niego, lecz pokazywanie się przed Kastielem w bikini jakoś niezbyt przypadło mi do gustu.
Po drugie, jak to miało wyglądać, że chłopak kupuje mi nowe rzeczy i to nie byle co?
Kas: Nie podoba ci się? – zagaił, widząc moją minę
Nic: Jak myślisz, co pomyślałaby osoba, która teraz by nas zobaczyła? Że jesteś moim sponsorem, nie uważasz? – założyłam ręce na piersi, oddając mu wszystko
Kas: Daj spokój, przecież to zwykły kostium kąpielowy, nie przesadzaj. Kuźwa, czyli wolałabyś, żebym w ogóle cię tutaj nie zabrał, bo ci coś nie pasuje? Dobra, w takim razie możemy wracać jeśli tak bardzo tego chcesz. – wymachiwał rękami, czym okropnie mnie rozśmieszył – Co cię tak bawi?
Nic: Ty. Wracając, może zrobimy tak, że zapomnimy o tym co powiedziałam, a jutro w szkole, znaczy w poniedziałek oddam ci kasę, zgadzasz się?
Kas: Widzę, że nic cię nie przekona, więc dobra, zgoda.
Teraz już zjednani i uśmiechnięci ruszyliśmy w stronę ogromnego budynku.

Cieszyłam się jak małe dziecko, ponieważ miałam okazję wybawić się za wszystkie czasy. Męczyło mnie jednak to, że zamiast siedzieć z Kim, wolę szaleć, a ona leży tam zupełnie odizolowana od ludzi. Wahałam się, czy może nie przeprosić Kastiela i pojechać do szpitala, lecz się powtrzymałam. Takim zachowaniem zraniłabym chłopaka, który bardzo się postarał. Jak brzmi przysłowie „Być między młotem a kowadłem”, tak czułam się ja.
Rozterki i przemyślenia zostawiłam w końcu za drzwiami pływalni i weszłam do środka już się nie przejmując.
Kas: Idziemy się przebrać, nie? Chcesz, żebym ci towarzyszył? – zapytał łobuzersko
Nic: Oj, Kastiel, Kastiel… Musisz wreszcie zrozumieć, że takie rzeczy to możesz proponować co najwyżej pustym laluniom, które na ciebie lecą. – poklepałam go lekko po policzku
Kas: A ciebie nie kręcę? – podniósł do góry jedną brew
Nic: Tak jak powiedziałeś, lecimy się przebrać. Osobno. – zręcznie zmieniłam temat, idąc zgodnie ze wskazówkami

***
Weszłam na pływalnię już przebrana, ze związanymi włosami i ręcznikiem zarzuconym na ramię. Rozejrzałam się w poszukiwaniu chłopaka. Stał przy krawędzi basenu w kąpielówkach, wzbudzając we mnie pewne myśli, że chciałabym mu je… Nie! Zaczerwieniłam się natychmiast, bo nie podejrzewałam siebie nawet o tak nieprzyzwoite myśli, jeśli mowa o Kasie.
Kas: O, jesteś. – zauważył, odwróciwszy się do mnie
Nic: Jestem. Jezu, jak ja dawno nie pływałam. – rzekłam i zamknęłam oczy, uśmiechając się
Kas: W takim razie… Wskakuj! – krzyknął, wykorzystawszy moment przymknięcia przeze mnie powiek, bo wepchnął mnie prosto do wody
Nic: Aaa! K-Ka… - bełkotałam niewyraźnie, co rusz zanurzając się w tafli
Ja się topiłam! A on co? Stał i nawet się nie ruszył! Co za cham!
Udało mi się jakimś cudem dopłynąć do krańca i złapać się drabinki. Jedyne, co mnie uratowało, przecież mogło mi się coś stać!
Kas: Widzisz? Poradziłaś sobie bez mojej pomocy. – założył ręce na piersi
Nic: Kastiel… - odkaszlnęłam, bo chlorowana woda zalegała w moim przełyku – To było podłe. – szepnęłam rozwścieczona
Kas: Wcale nie, to żart.
Nic: Żart? Żart?! – wrzasnęłam, aż spojrzało na nas parę osób – Ty sobie ze mnie jaj robisz? Skończony debil. – mruknęłam, odpychając się i płynąc w przeciwną stronę; Teraz już przyzwyczaiłam się do wody, a w towarzystwie Kasa nie miałam ochoty przebywać
Kas: Ej, wracaj! Słyszysz? – krzyczał za mną, a zaraz usłyszałam potężny plusk, oznaczający że skoczył do basenu
Przyspieszyłam na tyle ile posiadałam jeszcze sił, oddalając się. Lecz niestety, pływalnia nie była nie wiadomo jakich rozmiarów, dlatego niedługo potem znalazłam się po drugiej stronie, nie mając zbyt wielkiego pola do popisu. A czerwonowłosy zbliżał się do mnie w szaleńczym tempie.
Kas: No weź się nie obrażaj, uśmiechnij się za to.
Nic: Łatwo ci powiedzieć, bo to nie ty omal się nie utopiłeś. – odburknęłam nadal zła
Kas: Nie dramatyzuj, kontrolowałem sytuację. – zapewniał, widząc, że ani trochę nie złagodniałam, dodał – Właśnie coś wymyśliłem. Pocałuję cię.
Nic: Słucham? Chyba cię powaliło!
Kas: Jeśli nie chcesz, lepiej uciekaj i to szybko, nie będę czekał. – wzruszył ramionami
Niewzruszona, ciągle się nie poruszałam i patrzyłam uważnie na niego, który przybliżył swoją twarz do mojej, coraz bardziej się nachylając. On naprawdę chciał mnie pocałować!
Pisnęłam, odpychając go i zaczynając „wiosłować” jak najprędzej. 

Czułam się jak kilkuletnia dziewczynka, która gania się z innymi dziećmi po podwórku. Nieczęsto zdarzały mi się takie chwile, od dawna nie bawiłam się tak dobrze. Dlaczego? Pomimo, że na co dzień uśmiechałam się do wszystkich wokół, wzbudzając w nich odczucia że mam się dobrze, tak naprawdę udawałam. Nie potrafiłam zapomnieć, zapomnieć o tym, o nim… O nas…
Kas: Mówiłaś, że dawno nie pływałaś, a śmigasz jak mistrz. – usłyszałam tuż przy moim uchu, aż się wystraszyłam
Nic: Bo to prawda. – odparłam niechętnie
Kas: Znowu jesteś obrażona? – zdziwił się – Zachowujesz się jeszcze gorzej niż kobieta w ciąży.
Nic: Skąd wiesz, że nie jestem? – odgryzłam się
Kas: Co? – zerknął na mnie zaskoczony
Nic: Och… To był sarkazm…
Kas: Skończmy lepiej ten temat, teraz jest coś ważniejszego do roboty. Ścigamy się?
Nic: Ile?
Kas: Trzy długości. Albo nie, cztery.

Można powiedzieć, że skompromitowałam się. W czasie, w którym on przepłynął ustaloną odległość, ja nie byłam nawet w połowie. Zrezygnowana, postanowiłam się dalej nie męczyć, dlatego po pokonaniu zaledwie dwóch basenów, przyznałam się przed czerwonowłosym do porażki.
Kas: Szczerze mówiąc, podejrzewałem że to ty wygrasz. Widać, że za wysoko cię cenię. – wyszczerzył się
Nic: Dałam ci fory, inaczej nie miałbyś szans.
Kas: Oj, przyznaj, że byłem od ciebie lepszy. – szturchnął mnie lekko, całkiem rozpromieniony
Nic: Chciałbyś. – zaśmiałam się
Kas: To co, teraz musisz się odegrać, nie? Dawaj, tym razem trzy długości. – zachęcał do kolejnego starcia
Nic: Kastiel, jestem bardzo wdzięczna, że zorganizowałeś mi taką świetną rozrywkę, ale chciałabym już wyjść. Powinnam być z Kim, ona potrzebuje teraz wsparcia, również mojego.
Kas: Wiedziałem, że długo już nie wytrzymasz. Dobrze, że chociaż trochę się odprężyłaś. – podpłynął do mnie, przygważdżając do – Chyba ci jeszcze nie mówiłem, że wyglądasz w tym stroju pociągająco… - mruknął do mojego ucha
Nic: Hej, hej, hej, co ty robisz?
Kas: Cholernie pociągająco…
Nic: Sam wybrałeś mi taki kostium. – uśmiechnęłam się, czego nie zobaczył, bo był zbyt zajęty bawieniem się kosmykiem moich włosów, który jakimś cudem się uwolnił – Kas… Wszyscy się na nas patrzą, puść. – szepnęłam, jednak sama robiłam coś zupełnie przeczącego mym słowom; Muskałam ustami jego szyję, a nie wiem kiedy przeniosłam swoje wargi na jego i zaczęłam całować. Nie trwało to długo, ponieważ poczułam nagle, że muszę mu coś powiedzieć. To był odpowiedni moment, właściwy czas. Oderwałam się od tych kuszących ust i przylgnęłam mocno do niego, chowając twarz w jego ramieniu, by nie mógł jej zobaczyć.
Nic: Kastiel, nie chcę dalej traktować cię jak przyjaciela. – szepnęłam – Proszę, ty… Bądź ze mną. – rzekłam cicho, czerwieniąc się
Kas: Co?
Nic: Powiedz, że tak. – poprosiłam
Kas: Chwila, czy ty… Ty pytasz, czy będziemy razem? – wychrypiał, odchylając mnie od siebie; Myślę, że cisza upewniła go w całości. – Wiesz, ile ja na to czekałem?
Gdy tylko to powiedział, uniósł mnie delikatnie za biodra i połączył nasze usta. Tym razem całował zachłannie, z ogromem uczuć, chciwie lecz cudownie… 

Ten pocałunek nie był pierwszym, jednakże pieczętował nasz nowy związek. Właśnie, związek. Nie mam pojęcia, czy to dobra decyzja, ale pod wpływem emocji go zapytałam. A skoro odpowiedział tak ochoczo, to znaczy, że naprawdę nie traktuje mnie jak rzecz czy zabawkę. Na razie go nie kocham, z naciskiem na „na razie”. Zrobię wszystko, ażeby poczuć do chłopaka coś więcej niż tylko przyjaźń. Chcę spróbować być szczęśliwą właśnie z nim. Mam nadzieję, że się uda. W końcu, on się we mnie zakochał, co widać gołym okiem, a ja… Lubię Kastiela, nawet bardzo, dlatego wierzę, że z biegiem czasu otwarcie powiem wszystkim, zgodnie z prawdą, że między nami istnieje prawdziwa miłość i jestem spełniona.
Przerwał tę chwilę dopiero wtedy, gdy obojgu nam naprawdę zabrakło tchu. Przytulił mnie do siebie, dysząc, tak jak i ja. Przywarłam do czerwonowłosego, dzięki czemu doskonale słyszałam niewyobrażalnie szybkie bicie jego serca, które jakby chciało wyskoczyć z piersi.
Kas: Masz świadomość, że uczyniłaś mnie w tej chwili najszczęśliwszym facetem na świecie? – zapytał spokojnie, opierając brodę na mojej głowie.
Nic: Bez przesady.
Kas: Kiedyś musiałaś wreszcie wymięknąć i poddać się mojemu czarowi. – rzekł, przerywając wspaniały moment; W głosie chłopaka dało się wyczuć rozbawienie, jak również ewidentne zadowolenie i dobry humor.
Nic: Czyżby? – wyplątałam się z objęć, patrząc z pobłażaniem
Kas: Oczywiście. – zatrzepotał śmiesznie rzęsami, co przyprawiło mnie o skręcanie się ze śmiechu
Nic: Dobra, chodźmy, bo i tak już późno. – opanowałam się w miarę i podpłynęłam do drabinki, po której się wspięłam; Usiadłam na kremowych, chłodnych płytkach, czekając na to, aż Kastiel również wylezie z wody.
Kas: Nicola, poczekaj, jeszcze ostatni raz się przepłynę, a potem wyjdę.
Pokręciłam lekko głową, robiąc pobłażliwą minę.
Obserwowałam, jak w szybkim tempie pokonuje każdy kolejny metr, podziwiając tę wspaniałą, wysportowaną sylwetkę. Spore, gładkie bicepsy ukazywały się z każdym kolejnym ruchem, a kiedy wracając przewrócił się na plecy… Wyrzeźbiony tors i brzuch maksymalnie mnie podniecił. Boże, jaki on był zabójczo przystojny! W dodatku, nie dość, że prezentował się mega atrakcyjnie, to jeszcze mnie kochał. A ja? Durna, szurnięta dziewczyna mająca przy sobie niemal idealnego mężczyznę, nie potrafiłam odwdzięczyć mu się tym samym. Non stop wracałam myślami do Lysandra i przypominałam wspólnie spędzone chwile, jakbym nie mogła dać sobie z nim spokoju. Przecież on już nigdy nie wróci! Nigdy! Więc dlaczego, dlaczego nie wbiję sobie tego do głowy?! Czemu ranię chłopaka, czerwonowłosego Kastiela, który nie raz ani nie dwa pokazywał, że mu na mnie zależy?!
Kas: Widziałaś? To chyba nowy rekord światowy, przepłynąłem w zaledwie kilkanaście sekund! – uśmiechnięty od ucha do ucha, człapał ku mnie, dumnie unosząc głowę; Wyminął moją osobę, kierując się w stronę pryszniców.
Nic: Jak dziecko… - mruknęłam cicho, również zadowolona, nie wiadomo z jakiego powodu

***
Oczywiście Kastiel, jak to Kastiel, zapomniał o tym, żeby wyposażyć się również w suszarkę do włosów, co skutkowało tym, że ostatecznie zlitowała się nade mną pewna dziewczyna. Wysoka, szczupła, niewiele starsza blondynka bez namysłu wyciągnęła pomocną dłoń, kiedy zorientowała się, że nie posiadam takowego urządzenia. Poza tym incydentem, nic poważniejszego się nie przydarzyło i już po dwóch kwadransach wyszłam do czekającego na mnie przy wyjściu… mojego chłopaka. Nie mogłam się przyzwyczaić, że od teraz jesteśmy parą i… zrobiłam to Lysowi… W liście napisał, że mnie kocha oraz że zawsze tak będzie, a ja... go zdradziłam… Nie! My już od dawna nie jesteśmy razem! Tym samym, nie mogłam go zdradzić. To on odszedł, nie dał szans na porozmawianie. 
Właściwie, to po kiego ja w ogóle teraz o tym myślę?!
***
Wysiadłam z taksówki zaraz po zatrzymaniu się pojazdu przed szpitalem, zostawiając płacącego czerwonowłosego w aucie. Odeszłam parę kroków, oparłam się o drzewo i dopiero wtedy odkaszlnęłam porządnie, łapiąc do płuc świeże powietrze.
Odezwałam się dopiero, gdy mój towarzysz również wyszedł, a raczej wyskoczył ze środka.
Nic: O matko, ale odór. – skrzywiłam się
Kas: No. Mógłby zainwestować w jakiś odświeżacz, czy cokolwiek innego. Pierwszy raz w życiu doświadczyłem takiego koszmaru, a myślałem, że nic nie jest w stanie mnie tak zniesmaczyć. – on również zrobił kwaśną minę
Po kilku sekundach zdecydowaliśmy się, że odetchnęliśmy wystarczająco, dlatego ruszyliśmy w stronę budynku. Nie spodziewałam się jednak, że zaraz wydarzy się coś, co dosłownie zwali mnie z nóg.
Poczułam, że Kas bierze mnie za rękę, ale nie protestowałam, jak to miałam w zwyczaju. Eh, w końcu to ja zainicjowałam to, że od niedawna jesteśmy parą… W tej chwili sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Może postąpiłam zbyt pochopnie? Wydawało mi się, że to dobra decyzja, ale teraz… Niczego nie jestem pewna.
Kas: Jest po osiemnastej, o której chcesz jechać z powrotem do domu? – zapytał, gdy przechodziliśmy pod drzewem, chyba kasztanowcem; I wtedy to się stało. Na początku chłopak był oszołomiony, ale gdy popatrzyłam na niego… Upadłam bezwładnie na kolana, trzymając obiema rękami za brzuch, zwijając się ze śmiechu. Grzywkę Kastiela zdobiła biała, mokra plama. Nie wiem, co to za ptak, ale od dzisiaj go wielbię. Nie panowałam nad sobą i nad łzami lecącymi z moich oczu z rozbawienia.
Kas: Co to jest? – pytając, dotknął ręką swoich włosów i popatrzył na palce – Fuu! – wrzasnął, wycierając dłoń o swą kurtkę
Nic: Wiesz, wydaje mi się, że t-to… - urwałam, nabierając powietrza do płuc, ciągle chichocząc – pta-ptasia kupa. – kolejny raz ryknęłam gromkim śmiechem
Kas: Co?! Weź to zabierz, słyszysz?! – krzyknął, biegając na ślepo
Zapewne wyglądaliśmy jak nienormalni lub niespełna rozumu debile, którzy uciekli z Wariatkowa. Ale jak inaczej można było zareagować, kiedy przydarza się tak komiczna sytuacja? Zresztą, ludzie, którzy obok nas przechodzili, także zmieniali swój litościwy wyraz twarzy na uśmiech, lokalizując smugę na czerwonych włosach.
Nic: Nie mam pojęcia, kiedy ja wracam, ale… Ty jedziesz do domu teraz. – znów zaczęłam głośno rechotać
Kas: Jak to mogło się stać? Przecież to takie obleśne! Dzwoń po taksówkę, szybko! Muszę jak najszybciej się stąd zwinąć, bo wszyscy się na mnie gapią i leją. No, dzwoń!
Nic: Już, już, nie denerwuj się. – mimowolnie się uśmiechnęłam, wybierając numer korporacji
Kas: Jak mam się, kurwa, nie denerwować?! Jakiś ptak mi nasrał na głowę, a ty chcesz, żebym uspokoił się?! – wydarł się, zupełnie nie myśląc o tym, że przez to zwrócił na siebie uwagę wszystkich ludzi dookoła, którzy teraz z zaciekawieniem mu się przyglądali – Super, po prostu świetnie! Bardzo zabawne, nabijaj się ze mnie do woli. Ja stąd spadam, a ten telefon… wsadź sobie gdzieś. – szepnął, ale wcale nie zły, tylko jakiś smutny i zawiedziony; Przesadziłam?
Czerwonowłosy odwrócił się i ruszył w przeciwnym kierunku, a ja nie wiedziałam, co zrobić. Wyszło na to, że wołałam za nim, żeby się odwrócił…
Nic: Kastiel! Kastiel, zatrzymaj się!
…ale nic to nie dało.

*** 
Szłam korytarzem w stronę sali Kim. Wściekła byłam, że przez taką głupotę obraził się i mnie zostawił samą, a przecież ja wcale nie chciałam zachować się złośliwie! Gdyby to mi przydarzyło się coś takiego, na pewno by nie opierał się przed dogryzieniem mi. Wrażliwa panienka się znalazła… Po prostu rozwydrzony chłopak, który złości się nie wiadomo za co. Jak ja mam z nim wytrzymać, skoro jest taki niedotykalski?!
Podeszłam do siedzących na krzesłach Rozalii, Violetty, Oscara. Nieznany mi mężczyzna wychodził właśnie z pomieszczenia, lecz z całą pewnością nie był on lekarzem.
Nic: I jak? – zapytałam, gdy tylko znalazłam się nieopodal
Roz: Dalej nie pozwala do siebie wejść, nawet kuzynowi, temu o którym mówił wcześniej Oscar, nie dała szansy.
Nic: No to co my mamy zrobić? – jęknęłam
Os: Trzeba czekać. I mieć nadzieję… - mruknął cicho, a ja dopiero wtedy na niego spojrzałam; Wyglądał jak wrak człowieka, miał czerwone i podkrążone oczy, wyraźnie zbladł. Można było go pomylić z jakimś zombie…
Nic: Ty w ogóle trochę spałeś?
Os: Ja? A po co? Muszę przy niej siedzieć.
Viol: Nie dał się zmusić, żeby pojechał do siebie i odpoczął, mówi, że chce wspierać Kim.
Nic: Ach, tak? Dobra, Oscar, wstajemy i idziemy. Zaprowadzę cię do domu, musisz się porządnie wyspać. – rzekłam, a widząc, że zamierza mi się sprzeciwić, dodałam – A jeśli w końcu się przełamie i zechce się z tobą zobaczyć? Pójdziesz do Kim w takim stanie i padniesz przy jej łóżku? Myślę, że nie byłaby zadowolona, a ty co uważasz?
Os: Ale naprawdę nie…
Nic: Chodź, nie daj się prosić. Jak odetchniesz trochę, to wrócisz, nie ma przeciwskazań. Trzeba, byś wyglądał w miarę normalnie, a nie jak straszydło. Co sobie wtedy o tobie pomyśli? – zachęcałam
Os: Ale tylko na chwilę, tak?
Nic: Tak.
Os: Dobra.
Nic: Pomożecie mi, dziewczyny? 


Wlekłyśmy się z chłopakiem ku wyjściu, aż tu nagle ogromne zaskoczenie, że się zatrzymałam. Co on tutaj robił?
Nic: Jake?
Postać w białym fartuchu popatrzyła na mnie, uśmiechając się. Podszedł do nas szybkim krokiem.
Jac: No ja. Co wy tutaj robicie?
Nic: Powinnam zapytać cię o to samo. – zmarszczyłam brwi
Jac: Pracuję tu, jestem stażystą. Zresztą, później wszystko ci wyjaśnię. Zadzwonię do ciebie jutro rano i się z tobą spotkam, w porządku? – zapytał, wychylając się zza mojego ramienia – O, a co my tutaj mamy? Co się stało?
Rozalia zaśmiała się na głos, po czym odpowiedziała mu.
Roz: Ten tutaj, to nic groźnego. Pada ze zmęczenia, zwyczajnie. Nie wiem, jak dowleczemy się do jego chaty, ale możliwe że się uda.
Jac: Poczekajcie chwilę, zaraz wracam. Tylko nigdzie nie odchodźcie! – poszedł do recepcji i rozmawiał z pielęgniarką; Po co miałyśmy w ogóle tracić czas, skoro on gawędził z jakąś długonogą brunetką?! – Słuchajcie, udało mi się załatwić pokój dla waszego kolegi, tutaj na miejscu. Drugie piętro, pokój numer sześć, zresztą, zaprowadzę was.
Nic: Jak to: pokój?
Jac: Normalnie. To pomieszczenia dla pracowników na nocnych dyżurach, gdzie mogą chwilę odpocząć. Czasem rodzina pacjentów może chwilowo rezydować w jednym z nich.

*** 
W szpitalu przesiedziałam kolejne trzy dwie i pół godziny. Wiedziałam, że to nie miało większego sensu, lecz zwyczajnie nie potrafiłam wyjść. Kim nie chciała z nikim rozmawiać, ale świadomość, że mimo to czekamy i z nią jesteśmy, na pewno ją pocieszała. O dwudziestej trzydzieści przyjechała po nas Titi, a Oscara tym razem zostawiliśmy w szpitalu, natomiast Iris miała dzisiaj ważną wizytę u lekarza. Oczywiście, podczas jazdy, Roza jak zwykle musiała zacząć paplać, wplątując mnie w dość niezręczną sytuację.
Roz: Nicola, nie pytałam cię wcześniej, ale gdzie cię zabrał Kastiel? Co żeście robili? Zauważyłam, że jakaś smutna jesteś, co się dzieje?
I co ja jej teraz miałam odpowiedzieć? Prawdę, czy kłamstwo? Na dodatek, Viola również skierowała wzrok w mą stronę, a Titi obserwowała mnie w lusterku. Po krótkim namyśle, postanowiłam wyjaśnić tę sprawę, jednak z pewnymi ubarwieniami, bez szczegółów i niektórych faktów.
Nic: Byliśmy na basenie. Nie chciał jechać sam, a że byłam pod ręką…
Titi: A kostium? Skąd miałaś? – uniosła jedną brew
Nic: Hej, czy to jest jakieś przesłuchanie? Dajcie mi spokój, dobra? – broniłam się przed dalszym drążeniem sprawy
Roz: Chyba należy zakończyć ten temat. A, właśnie, wiecie, że jutro nie mamy dwóch lekcji, bo babka od matmy…
Dalej niezbyt uważnie jej słuchałam, tylko zamknęłam oczy i próbowałam sobie wyobrazić, co robi Lysan… Tfu! Kastiel…

*** 
Tym razem lekcje poszły gładko. Wszystkie odpowiedzi do zadań z fizyki, geografii, chemii i całej reszty spisałam z Internetu. Dzięki temu już przed dwudziestą trzecią leżałam w łóżku. Jednak nagle poczułam, że najwyższy czas zrobić coś, co już dawno powinnam była zrobić. Podniosłam się, zapaliłam światło i podeszłam do komody. Chwyciłam w dłoń zdjęcie oprawione w ładną drewnianą ramkę. Wpatrzyłam się w postacie widniejące na fotografii. Niespodziewanie, zrobiło mi się smutno i dziwnie ponuro.

…: I jak, nauczona do sprawdzianu? – uśmiechnął się tak słodko, że zmiękło mi serce 
…: Mając tak wyrozumiałego nauczyciela wszystko zrozumiałam. – pogłaskałam go lekko po policzku, kiedy do mnie podszedł
…: Widzisz? Fizyka wcale nie jest taka straszna.
…: No nie. Dziękuję, misiu. – szepnęłam, wtulając się w niego
Staliśmy tak na szkolnym korytarzu przy ścianie, nie zwracając uwagi na gapiów.
…: To ja ci dziękuję za miłe towarzystwo. Cieszę się, że mogłem pomóc. – szepnął w moje włosy
„Uśmiech!” – wrzasnął ktoś nieopodal nas. Odwróciliśmy głowy i ujrzeliśmy Rozalię stojącą z aparatem. Oparłam głowę o tors różnookiego, spełniając żądanie przyjaciółki. 

Błysk flesza uwiecznił wtedy nas już na zawsze na kliszy, później na papierze. Pamiętam to do dzisiaj, o takich momentach się nie zapomina. Tak, to Rozalia była autorką największej pamiątki. Codziennie wpatrywałam się w owe zdjęcie i… I za każdym razem zastanawiałam się, gdzie on teraz się znajduje. 
Jednak to koniec. Teraz, to już definitywnie muszę pozbyć się go z serca. Nie z myśli, lecz właśnie z serca. Należy zwolnić, nadal zajęte miejsce, dla Kasa. 
Nic: Przepraszam cię, ale dłużej nie mogę… Chcę być szczęśliwa i… ty też bądź… - powiedziałam cicho, lecz nie dałam rady się powstrzymać przed wypowiedzeniem jeszcze jednego, ostatniego słowa - …skarbie…
Wysunęłam najwyższą szufladę i wrzuciłam do niej ramkę. Ramkę ze zdjęciem, które było mi tak bliskie, a o którym musiałam zapomnieć… Już na zawsze…


________________________________________________

Jestem! Wreszcie ;)
Powiem szczerze, że uważam, iż rozdział w pewnych momentach naprawdę mi się udał. Kilka razy to się nawet uśmiechnęłam, kiedy pisałam xD Wariat ze mnie xD
Next zaczęłam, lecz muszę trochę nad nim pomyśleć, żeby wszystko dobrze rozplanować. 
Niedługo zacznie się prawdziwa sielanka :DD A potem ogromne komplikacje ;D
Czekam na Wasze opinie i do następnego :)

31 komentarzy:

  1. Poff zawal karetki mi dajta!!!! Omg boski. Boski. Narescie. Nic z kimś jest ale i tak. W sercu mqm cichą nadzieja że wroci lys i to z nim spedzi reszte zycia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki ;)
      Wiesz, mogę Ci coś zdradzić. Na początku, kiedy Lysio wyjechał, chciałam tak rozwinąć dalszą akcję, żeby okazało się, że zginął xD
      Nie będę niczego zdradzać i mówić, co będzie w przyszłości, ale wszystko co do joty mam zaplanowane :D

      Usuń
  2. Dobrze jest ;) Fajny i ogólnie mi się podoba!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty kupo rozdział świetny, ale zraniłaś moje uczucia!!! Miało być tak pięknie z Lyskiem na polance, o północy w świetle gwiazd a tu taki Kastiel zabiera mu Nicolę :( Nie no nic do niego oczywiście nie mam, ale skoro Nicola nic do niego nie czuje to moim zdaniem nie fair wobec niego w szczególności, że cały czas myśli o białowłosym. NIECH ONA SIE ZDECYDUJE, BO KOCHA JEDNEGO JEST Z DRUGIM NO BŁAGAM ZRÓB TAKI ROZDZIAŁ ŻEBY WSZYSTKIE CZYTELNICZKI DOSTAŁY KRWOTOKU Z NOSA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja mówiłam, że tak właśnie będzie? xD Oj, Kazio już tak długo starał się o naszą Nicolę, że wreszcie musiał na nią zadziałać. Kocha Nic, więc robił wszystko, żeby zobaczyła w nim faceta swojego życia i po części mu się udało. Dziewczyna chce być szczęśliwa i pragnie wypełnić pustkę po wyjeździe Lysandra, dlatego tak niemądrze postępuje. Czy się opamięta i zrozumie, że takim sposobem rani zarówno siebie, jak i Kasa? Pozostawiam to pytanie tymczasowo bez odpowiedzi, pozastanawiaj się trochę ;D

      Usuń
  4. Rozdział cudny!
    Szczerze, to mam do ciebie żal. Miałam nadzieję, że da Kastielowi w mordę, kiedy on zacznie się do mniej przytulać czy coś, a ona? Z taką propozycją mu wyskakuje. Miałam nadzieję, że nie da się temu jego urokowi od siedmiu boleści i dalej będzie pamiętać o Lysie.
    Sorki, że kom taki krótki, ale staram się pisać rozdział i nie stać mnie na dłuższą wypowiedź.
    Zostaje mi tylko życzyć weny, czasu itp. itd. i że powiedzieć, że czekam na dalszy rozwój spraw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, masz do mnie żal? xD
      A co innego miała zrobić? Pomimo, że nie kocha Kasa, on ogromnie ją pociąga, chciałaby mieć takiego przystojnego faceta. Próbuje wreszcie zrozumieć, że Lysio nie wróci i szuka pocieszenia. Ty możesz podejrzewać, że białowłosy w końcu przyjedzie z powrotem, lecz spójrz na to ze strony Nic. Ona jest niemal pewna, że więcej Lysandra nie zobaczy, dlatego chce spróbować żyć od nowa. Kas nie raz pokazał, jak mu na niej zależy, w związku z czym Nicola daje mu szansę :)
      Spoko, przecież komentarze nie muszą by długie, chociaż fakt faktem, że takie właśnie uwielbiam xD Ważne, że w ogóle coś napisałaś :]
      Dziękuję i Tobie też weny życzę :D

      Usuń
  5. Yay! rozdział! Fajny, ale cały czas tylko czekam na Big powrót Lysia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Daj się trochę wykazać Kazikowi, a nuż zmienisz swoje zdanie i zapragniesz, by to z nim była Nic xD
    Wiesz co? Trochę zaspoileruję, ale to nic. Za kilkanaście rozdziałów planuję mega zwrot akcji, zupełnie niespodziewany, który diametralnie zmieni... dosłownie wszystko. Masz już jakieś przypuszczenia? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu tego komentarza pierwsze co pomyślałam to że Lys bedzie mial wypadek, jak np. będzie jechał do Nic. aczkolwiek nadal chcę by byli razem.
      Takie jest moje zdanie na ten temat.

      Usuń
    2. Powiem tyle, że to nie ten kierunek :D

      Usuń
  7. Świetny rozdział. Niedawno trafiłam na twojego bloga i jest genialny. Pod adresem
    shadowhunter.bloog.pl
    prowadzę promocję blogów. Napisać o twoim?
    :) Mikaelsonówna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! :D
      Chcesz promować mój blog? Nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że ktoś chciałby to zrobić, naprawdę. Wiesz, jak mi miło? :D Jeśli naprawdę uważasz, że jest warty polecenie, to jasne, że pisz. Dziękuję po raz kolejny! =D

      Usuń
  8. Genialny rozdział. Ale i tak jestem Team Lysander :) Zapraszam na nn do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nn?
      Team Lysander too :3

      Usuń
    2. Dzięki :)
      A tak wgl, to chwała Ci, że informujesz mnie o nextach, bo sama nie mam czasu, żeby wszystko sprawdzać. Już przeczytałam, ale... skomentuję jutro, nie bądź zła... ://

      Usuń
    3. Nie mam za co być zła ^^ nie masz pewnie za dużo czasu, co? Współczuję :/

      Usuń
    4. Dokładnie. Szczególnie teraz, tuż przed końcem roku szkolnego. Mam wrażenie, że im bliżej wakacje, tym nauczyciele bardziej zasypują mnie wszelkimi zadaniami domowymi. :c

      Usuń
  9. A właśnie, mam takie jedno pytanko: czy mogłabym nie jako zareklamować mojeg bloga pod tym postem ? Założyłam go niedawno , ale nie mialam tyle szczęścia co niektórzy, co ich blogi od razu są czytane.
    W każdym bądź razie, zrozumiem jeśli odmówisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz, możesz :D Fajnie, że zanim podałaś link, w ogóle zapytałaś, miło z Twojej strony :)
      Wskoczą i zobaczę, co i jak ;)

      Usuń
    2. Wielkie dzięki ! Tylko się nie przestrasz jak wejdziesz :]
      http//kwestia-wysokosci.blogspot.com

      Usuń
    3. Haha, czego mam się przestraszyć? Twój blog mega przypadł mi do gustu :D

      Usuń
  10. Czytałam etapami, ale w końcu przeczytałam! :D
    Rozdział boski ;3
    Nic z Kasem? Sądzę, że to może być ciekawe. Ale sobie teraz wyobraziłam, jak razem siedzą sobie w pokoju, takie tam gadu gadu, przytulanki, a tu nagle wpada Lys z okrzykiem "Wróciłem!" xD
    A tak na serio to chciałabym mieć takiego chłopaka, jakim jest Oskar. Prawie nic o nim nie wiemy, ale uwielbiam go już za samo to siedzenie przy Kim. Taki chłopak na dobre i na złe :]
    Ja tam do Kasa nic nie mam, bo widać, że się chłop starał, to coś mu się od życia należy xd
    Tak więc czekam, jak się akcja rozwinie między nimi i czy w końcu Kim będzie chciała z kimś rozmawiać. Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale co, że taki długi? Mnie zawsze się wydaje, że rozdział za krótki i wgl, naprawdę. Nie miałam pojęcia, że to tak długo i źle się czyta :O
      Czy będzie ciekawie, to się jeszcze zobaczy :) Wiesz, że omal mnie nie przejrzałaś? xd
      Oscar? Prawda, że jest taki opiekuńczy i mocno zakochany w Kim, ale ja i tak wolę mojego Lysiaczka ♥♥♥
      Haha, to prawda, że się starał xD
      Dziękuje, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! <3

      Usuń
    2. To nie tak, że źle mi się czyta, tylko zawsze gdy zaczynam ktoś mi przeszkadza xd Dlatego zajęło mi trochę czasu.
      Znamy się już dość długo, abym umiała cię przejrzeć xD
      Nie ma za co ;3

      Usuń
  11. Ja tam naaadal liczę na powrót Lysa i tyle <.> Sorry, że się praktycznie nie odzywam, jeśli chodzi o komy pod rozdziałami, ale zwykle nie daję i zapominam o tym :x
    Rozdział super i czekam na dalszy ciąg xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, jak słodko :) Wy się wszystkie tak zakochałyście w Lysiu, czy jak? (Bo ja tak *-*) xD
      Rozumiem Cię, bo sama nie mam na nic czasu, ale fajnie byłoby gdybyś co kilka rozdziałów napisała, że czytasz, żebym wiedziała, że nadal jesteś. Nawet co pięć części, krótki kom wystarczy :D
      Dziękuję, a next już niemalże gotowy :)

      Usuń
  12. Jaki boski rozdział :3 Tylko dlaczego mam wrażenie, że Nic będzie z Lysiem albo ten się zabije :(

    OdpowiedzUsuń