czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział XLVII

Nadszedł poniedziałek. Poranne czynności wykonałam błyskawicznie, by jak najszybciej znaleźć się w szkole. Jeszcze parę dni temu wydałoby mi się to kompletnie niedorzeczne, jednak nie dzisiaj. Ciążyła mi jedna sprawa, a mianowicie fakt, że Lysander się wczoraj ze mną nie skontaktował. Dzwoniłam do niego, nie odbierał. W sobotę niedługo po zajściu z Edd’em poszedł do domu, żegnając się ze mną oschle. Zmartwiło mnie to. Czułam, że coś jest nie tak, że chciałby mi coś powiedzieć. Nie wiedziałam, czy się bał, czy zwyczajnie nie chciał, lecz ja musiałam się dowiedzieć, co jest grane.
Właśnie, wracając do tamtego feralnego dnia, dnia tego przemeblowania, dnia „odwiedzin” mojego byłego chłopaka. Działając pod wpływem emocji, wyrzuciłam buteleczkę perfum do kosza. Nie wyobrażałam sobie, jak miałabym używać czegoś, co każdym razem przypominałoby mi o kimś, o kim pragnęłam zapomnieć. Dręczyły mnie pewne wyrzuty sumienia, bo w końcu mogłam z nim chociaż spokojnie porozmawiać, dać mu dojść do słowa. Jednak kiedy tylko patrzyłam na jego twarz, którą kiedyś cały czas wykrzywiał uśmiech do mnie kierowany, zbierało mi się na wymioty. Tamtejszy dzień, park, krzaki... Ukazywał mi się tamten wyraz twarzy blondyna. Taki władczy, odpychający, taki… zboczony.
Zobaczyłam go na dziedzińcu. Palił papierosa… Stał obok Kastiela, w całkowitej ciszy.
Nic: Siemanko, chłopaki. – zaczęłam radośnie, podchodząc do nich
Jeden i drugi na mnie spojrzał. Kas kiwnął głową w geście przywitania. Natomiast Lysander ani drgnął. Zupełnie tego nie rozumiałam. Co to miało znaczyć?
Kas: Idę się odlać. – rzucił, odchodząc
Nic: Możesz mi coś wyjaśnić? Powiedz, co się dzieje?
Lys: Co? – wrócił do rzeczywistości, jakby się zamyślił; A może byłam tylko przewrażliwiona? – A, nic, nic.
Nic: Czemu nie chciałeś wczoraj ze mną porozmawiać?
Lys: Chciałem sobie pomyśleć. – wyjaśnił krótko – Nie mogę znieść, że wszyscy chłopacy tak do ciebie lgną. Kastiel, cały ten Shon, a teraz jeszcze ten. – mruknął, zaciągając się
Nic: Ale jestem z tobą, prawda? Z Kasem gadałam, Edd’owi wyrzuciłam to, co o nim myślę, a Shon odpuści, zobaczysz. – spróbowałam go przekonać
Lys: Zamiast zazdrości, powinienem cieszyć się, że mam taką cudowną i atrakcyjną dziewczynę?
Nic: Raczej tak. – zachichotałam

***
Kładąc się do łóżka nie potrafiłam się powstrzymać przed napisaniem Lysowi sms-a.
„Dobranoc, misiu :*” – wystukałam i wybrałam opcję „Wyślij”. Na odpowiedź nie czekałam długo.
„Do zobaczenia jutro, skarbie. Śpij dobrze <3”
Wyszczerzyłam się do ekranu i z telefonem w ręku zasnęłam.

***
Następny dzień w szkole zapowiadał się dość nieprzyjemnie. Nauczyciel geografii zapowiedział sprawdzian, a ja mimo przygotowań do niego, umiałam niewiele. Miałam okropne przeczucia, obawiałam się dwói, ale pocieszałam się, że nie będzie tak źle. Może na farcie uda mi się wyciągnąć nawet czwóreczkę? Ostatnio szczęście się do mnie uśmiechało, czemu tym razem miało tak nie pozostać?
Nic: Cześć, dziewczyny. - powiedziałam na widok Iris, Violi i Rozalii - Co słychać u Kim, wiecie może?
Ir: Byłyśmy u niej ostatnio, lekarze powiedzieli, że niedługo będzie miała operację. Fundacji udało się zebrać fundusze na jej protezę, Kim za rok, może pół, będzie mogła chodzić! O kulach, oczywiście, bo przecież jej druga noga jest sparaliżowana.
Nic: Co? I dlaczego ja nic o tym nie wiem? - żachnęłam się
Roz: Dobra, laseczki, nie czas na kłótnie. Idziemy pod klasę. - zarządziła białowłosa; Już wtedy wiedziałam, że w najbliższym czasie będę musiała ją odwiedzić.

***
Sprawdzian poszedł dość dobrze, nie powiem. Trója pewna na sto procent, a może i na cztery wyciągnę? Zadowolona byłam bardzo, w końcu los znowu się do mnie uśmiechnął. Z dumą słuchałam rozpaczliwych słów innych. "Totalna klapa", "Porażka na całej linii", "Kolejna pała do kolekcji".
Tylko jedna rzecz mnie nieco zaniepokoiła. Czułam potrzebę jej wyjaśnienia, dlatego zaraz po tej myśli podeszłam do Rozalii.
Roz: I jak?
Nic: Całkiem spoko. - odparłam krótko, przechodząc do sedna - Roza, powiedz mi, dlaczego dzisiaj nie ma Lysandra?
Dziewczyna się zastanowiła, jakby chcąc przypomnieć sobie cokolwiek.
Roz: A wiesz, że pojęcia nie mam? Wczoraj był, prawda?
Nic: Był, był. Przed spaniem napisaliśmy sobie po sms-ie, nie wspominał nic o tym, że źle się czuje. - zmarszczyłam nos
Roz: Może nie chciał cię martwić? Obie wiemy, jaki on jest.
Nic: Może masz rację... - westchnęłam zrezygnowana
Roz: Po szkole pójdziemy do nich, dobra? Skoro jest w domu, to sobie z nim posiedzimy.
Nic: Jeju, Roza, dziękuję ci. - powiedziałam szczerze i ją przytuliłam

***
Tak też zrobiłyśmy. Po drodze zaszłyśmy do sklepu, gdzie kupiłam trzy duże cytryny. Oj, zrobię mu taką kurację, że w mgnieniu oka postawi ona go na nogi.
W drodze do mieszkania, przegadałam z białowłosą wszystkie możliwe tematy. Od jakiegoś pierwszoklasisty spod wychowawstwa naszej matematyczki, co podkochuje się w Rozalii, przez dzisiejszy stołówkowy obiad, czyli niedogotowane pyzy z surowym mięsem w środku, aż po gościa, któremu podczas wf-u ukradli ubrania z szatni. Dodatkowe komentarze przyjaciółki sprawiły, że całą drogę się chichrałyśmy.
Stojąc już pod bramką, przekonałam się, że jest ona zamknięta. Zadzwoniłam domofonem, wyczekując zachrypniętego i niewyraźnego głosu chłopaka. Na marne. Po trzecim naciśnięciu guzika zaczęłam się denerwować, co wyczuła Rozalia.
Roz: Spokojnie, pewnie śpi, nie słyszy. Zadzwonię na jego komórkę. - oznajmiła dziewczyna, a ja ze zniecierpliwieniem oczekiwałam na to, aż zacznie ona coś mówić. Ale nie, milczała. Nie odebrał.
Teraz i ona się lekko zaniepokoiła.
Roz: Ty spróbuj się z nim skontaktować, ja zadzwonię do Leo.
Kiwnęłam głową. Wybrałam jego numer, dotknęłam zielonej słuchawki, usłyszałam sygnał. Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty... Nic. Zero odzewu.
Roz: Leo powiedział, że Lysio wyszedł dzisiaj do szkoły, tak jak zwykle. Zapewniał, że czuł się dobrze, nic go nie bolało. - stwierdziła, robiąc po chwili strapioną minę - Zatelefonuj jeszcze do Kastiela, ja porozmawiam z rodzicami chłopaków. Zgodnie z jej poleceniem, połączyłam się z Kasem. Odpowiedział krótko, aczkolwiek konkretnie.
Roz: Nie ma go u nich. A co u ciebie?
Nic: Mówił, że szli razem do szkoły. Ale Kas musiał zajść sklepu, a Lysander nie chciał się spóźnić i poszedł bez niego.
Roz: Ale nie doszedł... - szepnęła
Nic: Rozalia, co się z nim stało? Gdzie jest Lys? - zapytałam, czując, jak w moich oczach zbierają się gorzkie łzy
Roz: Spokojnie, Nic, spokojnie. - pocieszała mnie, przytulając

***
W domu nie mogłam się skupić. Może to idiotyczne, ale obdzwoniłam wszystkich z klasy, których numery telefonu miałam. Wypytywałam każdego po kolei, czy widział dzisiaj Lysandra, czy wie o nim cokolwiek. Pustka. Nikt o niczym nie miał pojęcia! To co się stało? Co, do cholery, stało się z moim chłopakiem? Nie odbiera, nie ma o nim żadnych wiadomości. Jakby zapadł się pod ziemię!
Była siedemnasta. Leo zadzwonił i powiedział, że Lysa jeszcze nie ma. Zapewnił mnie jednak, że wyjedzie poszukać go po okolicy, zobaczyć na polance, gdzie odbywały się imprezy, w okolicach szkoły. Roza miała być u nich w domu, w razie gdyby wrócił. Ja również musiałam czekać, jeśli miałby przyjść do mnie.
Siedziałam na dupie, zamiast szukać ukochanego. To jakiś absurd. Przecież nie mogę niczego nie robić... Wiem!
Zbiegłam na dół z prędkością światła i z komody w salonie wyjęłam książkę telefoniczną. Wróciłam na górę i przy pomocy laptopa zaczęłam przeszukiwać numery kontaktowe do szpitali. Mógł leżeć w którymś z nich! Wystarczyło, że w nieodpowiednim momencie wszedł na jezdnię i wypadek jak nic! W czasie, kiedy już wstukiwałam cyferki, rozległ się dźwięk domofonu. Zostawiając wszystko, jak oparzona wrzątkiem pobiegłam na dół i nawet nie ubierając kurtki wyszłam na dwór. Nie zobaczyłam nikogo. Kolejne rozczarowanie. Ale nie, zaraz! Między sztachety w furtce było coś przełożone. Podeszłam bliżej, wyjęłam - koperta. Bez nadawcy, bez adresata, tylko biały, czysty papier. Nie wiedziałam, co to może być. W środku wyczułam coś miękkiego. Szeleściło cichutko, gdy dotykałam.
Bez dłuższego namysłu rozerwałam ją. Zajrzałam zniecierpliwiona do środka i... myślałam, że zemdleję.


________________________________________________

Hahah, jestem okrutna, ale uwielbiam kończyć w takich momentach ;p
Bardzo krótki, wiem o tym. To specjalny zabieg, żeby wzbudzić Wasze zainteresowanie xD
Kolejne też nie będą należały do tych z gatunku tasiemców, za to częste dodawanie powinno Was udobruchać :]

PS: Karola, nasza wojna na placki nadal aktualna? xD

33 komentarze:

  1. Zabiję cię xD Jak tak możesz? :c
    Czemu mam wrażenie, że za tym całym zniknięciem Lysia stoi Shon? "w końcu to on zacznie lawinę nieszczęść" ... Tak to przez to xD Czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogę, mogę ;)
      Dobrze kombinujesz, bardzo dobrze :D

      Usuń
  2. Jesteś straszna jak tak można Lysio znika i jeszcze kończysz w takim momęcie o.O
    No ale ok poprostu cudowny rozdzialik piszesz cudownie i bardzo sie cieszę że mogłam go przeczytać jeszcze przed wyjazdem ;D .
    Uwielbiam te opowiadania bo mimo tego że muszę o 4 wstać to siedzę i czytam ;)
    ^^Roni ( Weronika )
    PS. Postanowiłam sie chciaż podpisać i niektóre wcześniejsze anonimowe komentarze były ode mnie ;)
    Pozdrawiam i wracam za 2 tyg. Mam nadzieje że będą czekały na mnie nowe rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, jestem mega straszna :p
      Dzięki :)
      Będą na Ciebie czekały, naturalnie. Może nawet kilka ;)

      Usuń
  3. ;) Założę się, że w kopercie były włosy Lysa i Edd lub Shon go porwał.

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja ci coś chyba zrobię kończyć w takim momencie ahhh! !! Rozdział interesujące ja zwykle mi się podoba; ) heheh tak wojna na placki aktualna ale przeprowadzimy ja po twoim przyjeździe musze przeciągnąć kilku sojuszników na moja stronę haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Ty mi możesz zrobić? xD
      Dzięki :)
      Uoo, już się boję :O xD

      Usuń
    2. Nasle na cb mego plackowego rumaku hahaha xdd

      Usuń
  5. Zgadzam się z Paulą, że za tym stoi Shon.
    "To co do cholery, stało się z moim chłopakiem?" - po przeczytaniu tego fragmentu, w głowie świtała mi jedna myśl - pewno go ktoś ( Shon ) zabił.
    "Otworzyłam kopertę, i myślałam, że zemdleję" - w pierwszej chwili wyobraźnia podsunęła mi obraz głowy Lysandra, ale do koperty by się nie zmieściła, więc może wątroba? Lub jelito?
    Ach, te moje pomysły ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko ja myślałam o głowie? XDDD
      Ej, ale poważnie - pierwsza myśl, łeb Lysia O_o xD

      Usuń
    2. Zgadza się, to Shon, nie będę ukrywać, bo i tak niedługo się dowiecie :)
      Głowa? Wątroba? Jelito? Ahahah, Ty to masz zarąbiste pomysły XD
      Nie, to nie jest nic tak drastycznego :D

      Usuń
  6. Pierwsze, co mi przyszło do głowy? Odcięta głowa Lysandra, albo jego serce xD Wiem, absurdalne, ale cóż poradzić? Wyobraźnia psychopatki xddd

    Strzelam, że to jakieś akcesorium Lysandra, np. koszulka lub coś w ten teges. Obstawiam koszulkę xDDD

    Rozdział świetny!
    No nie wiem co mogę napisać...Może zacznijmy od Lysa xddd

    A więc bardzo się obawiam, że to własnie Shon go porwał. Ta kochana, wredna świnia. No jak on jest taki napalony, to niech mi powie, to go zgwałcę! Nie ma sprawy, mogę to dla niego zrobić. Ładny jest, to nie będzie problemu, ale niech mi najpierw powie. Żeby potem nie było, że go wykorzystałam seksualnie. Niech mi powie, że ma ochotę. Tylko, żeby potem się policji nie skarżył, że ja z nim ten tego bez jego pisemnej zgody :/

    No ja was nie rozumiem. Jak można nie lubić Shona? I dlaczego wszystkie oskarżenia idą na niego? Jak coś, to ja mu dam alibi. W tym czasie, kiedy zaginął Lysander, to zaciągnęłam Shona w krzaki, żeby napić się z nim herbatki i poczęstować herbatniczkami.
    A teraz piosenka "Kto nie lub Shona, niech zacnie się mnie bać, booo lubię bardzo jego wrogów praaaaać"....W Pervolu oczywiście :d

    Dobra, a teraz tak serio xD Pewnie, że zrobił to Shon. Ten ćwok jest tak napalony na Nicolę, że zrobiłby wszystko, żeby tylko się na niej zemścić. Porwał Lysa i myśli, że wszystko pójdzie, jak jak on chcę. A własnie, że nie. Jeśli tylko spróbuje coś mu zrobić, to go...To go zgwałcę! xddd

    Dobra, to ja może już się przymknę xD Czekam na następny baaaardzo niecierpliwie i pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głowa i serce, hm... xD
      Да, Шон (czyt. tak, Shon)
      O bosz... Ty jesteś... gwałcicielką!!! XD Żeby tak wykorzystywać Shoncia? Oj Ty, niedobra :P
      Właśnie, też nie rozumiem jak można go nie lubić :D
      Dzięki ;)

      Usuń
  7. Pewnie to był mózg Lyśka... Albo Jego włosy :D
    Sprawka Edda, albo Shoniny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mówię, że to zrobił Shon!
    Jestem tego pewna... A co do tego, co znajduje się w kopercie to powiedziałabym, że palec. Palec najłatwiej odciąć i jeszcze przeżyje xD
    Rozdział świetny i już nie mogę się doczekać, co będzie dalej ;3

    P.S. Jest już drugi prolog ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, Shoncio :D
      Nie no, nic takiego drastycznego tam nie ma XD
      Nie przypuszczałam, że będziecie miały takie pomysły :P

      Usuń
  9. Moja dedukcja podpowiada mi tak:
    Sprawca Shon bo to on miał rozpocząć "lawiną nieszczęść" czy jakoś tak
    W środku koperty zapewne kartka lub coś niewielkiego płaskiego. Jeśli kartka to może to być list, ale raczej jestem za zdjęciem zakrwawionego Lysia. Jeśli to inny przedmiot to końcówki włosów lub np jego apaszka lub materiał ubioru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shon - tak.
      No, to na razie zostawię bez komentarza, dowiecie się co to w nextcie :)

      Usuń
  10. Świetny rozdział. c: Czekam na następny. Zaciekawiłaś mnie. Moja pierwsza myśl na temat zawartości koperty to... kawałek ubrania Lysa xD Ale no, się zobaczy. Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Dużo osób stawia na ubranie, z tego co widzę :)
      Nie do końca jest to prawda :]

      Usuń
  11. FRRRRRRRRR!!! Dzień dobry Polsko ! :DDD ok ,dobra koniec , więęęęć bardzo fajny rozdział, ale jam chcieć wiedzieć co w kopercie , a może to pdrv na którym nagrany jest Lysander więziony przez prostytutki i zmuszany do dziwnych erotycznych rzeczy ?? nie to napewno nie to xD Ostatnio psycha mi siada ;/ Ogólnie fajowy , czekam na nexta badabimbadabum
    znikłam ?? nie no kurde , dobra ide piechotą xd
    Pozdrawiam Megss <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięx :)
      Jak ja uwielbiam czytać Wasze komentarze <3 Mózgi, jelita, palce, włosy, prostytutki XD Hahah xD

      Usuń
  12. Czemu pomyślałam ze w środku jest torbebeczka z krwią xDD ja oglądam za dużo horrorów xDD
    No dobra cudaśny i czekam z niecierpliwością na next'a
    Pozdro ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś najbliżej ze wszystkich :)
      Dzięki :D
      A next we wtorek o dwunastej, jeżeli oczywiście dobrze rozkminiłam tę automatyczną publikację :)

      Usuń
    2. Wow nwm moze jakaś chusteczka albo papier nasączany krwią :O
      Boże teraz to i ja się zaczęłam bać o.O

      Usuń
    3. Powiem tylko tyle:
      BINGO!!!

      Usuń
    4. I ta krew będzie lysa lub tit? 0.0
      'Kuroshitsuji

      Usuń
  13. Uwielbiam Twojego bloga, przeczytałam wszystkie rozdziały :)
    Czekam na więcej.

    ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA :)
    Również o sf.
    milosc-nie-sluga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, że przypadł Ci do gustu ;)
      Nowa czytelniczka, awww *w*

      Usuń
  14. Od razu przyszła mi do głowy krew albo uciety palec hahha i ........ to sprawka Edda albo Shona tak mi sie wydaje....

    OdpowiedzUsuń