czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział XLV

Dobra, dodaję jednak dzisiaj, chociaż mówiłam, że w następnym tygodniu. Oprócz tego, mam już napisane trzy rozdziały do przodu (spójrzcie sobie w prawo na "Postęp w pisaniu...), a niedługo zaczynam kolejny :)
A! Zapomniałabym! ANKIETA!!! -------------------------------------------------->
Miłego czytanka ;)

________________________________________________________________________

Obudziło mnie stukanie dochodzące z dołu. Przeklęłam w duchu tego, kto wyrwał mnie ze snu. Było przecież rano! Chciałam jeszcze trochę podrzemać, wypocząć po tej ciężkiej nocy. Oczywiście nie mogło do tego dojść.
Przekręciłam głowę w bok i ujrzałam śpiącego Lysandra. Nawet nie pamiętam, kiedy doszliśmy do pokoju, bo po północy padałam ze zmęczenia. Najwidoczniej nie jestem przystosowana do zarywania nocy i imprezowania aż do świtu. Zazdrościłam chłopakowi, że ma taki twardy sen.
Po cichu, żeby tylko go nie wybudzić, podniosłam się powoli z łóżka. Przyjrzałam się mu z uśmiechem, myśląc o tym, że podczas snu wygląda bezbronnie, jak malutkie, urocze dziecko. Widząc, że zdarł z siebie koc, szczelnie okryłam nim go, dając buziaka w policzek. Później trochę ułożyłam sobie włosy, z leżącej przy szafie torebki wyjęłam kosmetyki i poprawiłam sobie urodę. Chyba muszę poprosić Lysia, żeby kupił toaletkę, bo robienie make-up’u przed miniaturowym, podręcznym lustereczkiem było jedną wielką katorgą.
Na dole ujrzałam podbuzowaną Rozalię, która robiła stertę kanapek. Przywitałam się z nią, a ta na mnie spojrzała, przyprawiając o dreszcze.
Nic: O matko, Roza, wyglądasz jak zombie!
Roz: Co ty nie powiesz? Leo nie ma w pokoju toaletki, a tyle razy mu przypominałam, by mi ją zorganizował!
Nic: Śmieszne, bo jeszcze przed chwilą myślałam dokładnie o tym samym. – zaśmiałam się
Roz: Ty przynajmniej przypominasz człowieka… - westchnęła głęboko
Nic: Idź coś ze sobą zrób, ja dokończę za ciebie.
Roz: Naprawdę? Kochana jesteś. – zaświergotała
Uradowana pognała na piętro, zostawiając mi przygotowywanie śniadania. Zdziwiło mnie trochę, że jeszcze nikt nie wstał. I wykrakałam.
„Co będzie do jedzenia?” – doszło do moich uszu, a kiedy obejrzałam się, zobaczyłam schodzącego po schodach blondyna, przecierającego oczy
Nic: Kanapki. – odpowiedziałam, nie zaszczycając go kolejnym spojrzeniem
…: Kanapki? – powtórzył zawiedziony
Nic: Chcesz coś innego, to zadzwoń po catering. – odparłam zgryźliwie
…: No już, chciałem się tylko upewnić. Zack jestem. – przedstawił się, podchodząc do mnie
Nic: Nicola. – odrzekłam, uśmiechając się do chłopaka przyjaźnie
Zack: Świta mi coś, że wczoraj z tobą tańczyłem. Powiedz mi, jeśli się mylę.
Nic: To prawda. To ty nastąpiłeś mi na nogę. – wspomniałam, na co oboje się zaśmialiśmy
Zack: Wybacz, wypadki się zdarzają.
Nic: Ach, tak? A co powiesz moim obolałym palcom na stopie? – podniosłam brew w geście wesołości
Zack: Przepraszam. – rzekł rozbawiony – To mogę już kanapkę?
Nic: Możesz. I tak już skończyłam.
Przestawiłam talerz na stół kuchenny, słysząc kroki na schodach i kilka damskich głosów. Moim oczom ukazało się pięć dziewczyn w miniówach, wymalowanych i takich wymuskanych.
Nawet nie pytając, ani nie dziękując, wzięły po jednej kromie i wyszły z domu, nie żegnając się.
Zack: Ta kultura…
Nic: Prawda? Właśnie, z której jesteś klasy? Jakoś nigdy się nie spotkaliśmy, nie?
Zack: Zgadza się. To dlatego, że kumpluję się z Leo, ten sam rocznik.
Nic: Starszy ode mnie o trzy lata? – zdziwiłam się, bo wydawał się moim rówieśnikiem – Nie wyglądasz.
Zack: Ale że co, taki przystojny?
Nic: Chciałbyś chyba. Taki stary, miałam na myśli.
Pokręcił głową, nie próbując nawet powstrzymać uśmiechu.
„Zack! Zack, kochanie!” – wrzasnęła na górze jakaś laska
Zack: Na dole jestem! – odkrzyknął do niej, po czym zwrócił się do mnie – Moja dziewczyna, Lana. Wiesz, chorobliwa zazdrośnica sprawdza, czy nie znalazłem sobie nowej dziewczyny. – wywrócił oczami – Ale cóż ja poradzę? Kocham ją i nic z tym nie robię, a ta lata ze mną ciągle i kontroluje. – westchnął
La: Zack, kto to jest? – zapytała od razu po pojawieniu się w kuchni, niemal zabijając mnie wzrokiem
Nic: Spokojnie, tylko rozmawiamy. – uspokoiłam ją
La: Masz chłopaka? – zapytała prosto z mostu
Nic: Mam.
La: To masz szczęście. – rzuciła, na co prychnęłam – Już się wystraszyłam, że uciekłeś do innej. – rzekła smutno, przymilnie go obejmując
W tamtym momencie pomyślałam sobie tylko tyle, że faktycznie mam szczęście. Ani ja, ani Lys nie mamy podobnych manii i podejrzeń w stosunku do siebie nawzajem. Tworzymy naprawdę szczęśliwy związek, bez jakichś niepotrzebnych insynuacji.
La: Chodź, koteczku, idziemy już stąd.
Chłopak z grobową miną jej przytaknął, gdy stali już w progu domu, wychyliłam się i krzyknęłam mu „powodzenia”.
Gdy sama zjadłam już dwie kanapki, dołączyła do mnie Rozalia, już ogarnięta i zadowolona z siebie. Za nią pojawił się Leo, a później także Lysander.
Nic: O, organizatorzy imprezy wstali. Jak samopoczucie? – zapytałam, na co jako odpowiedź otrzymałam grymas na twarzach chłopców
Nic: Lys, jak Lys, ale ciebie Leo wczoraj w ogóle nie widziałam. – zauważyłam
Roz: Bo padł już po pierwszych dwóch godzinach. – bąknęła niezadowolona Rozalia – Nawet zatańczyć nie mogliśmy.
Nic: Serio? – zachichotałam – Lysander zasnął godzinę później, też niewiele lepiej.
Leo: Mamy po prostu słabą głowę do picia. To po tacie.
Dokończyłam śniadanie, jedząc wraz z nimi. Rozalia non stop opowiadała o tańcach z różnymi chłopakami, co wyraźnie nie spodobało się Leo, w związku z czym po pewnym czasie wywiązał się konflikt, który ja, jako mediator, musiałam rozwiązać. Zaniepokoiło mnie trochę, że Lysander siedział bez słowa, nie słuchając nas, tylko dłubał palcem w chlebie. Zachowywał się dość dziwnie, w szczególności, że nawet się ze mną nie przywitał. Dlatego w chwili, w której białowłosa zabrała swojego chłopaka na spacer, z czego Leo nie był zbyt zadowolony, wypytałam Lysandra o co chodzi.
Nic: Czemu nic nie mówisz? – zagadnęłam, wstawiając talerze do zlewu i rozpoczynając zmywanie – Hej, słyszysz mnie? – powtórzyłam, oglądając się za siebie; Stał tuż za mną.
Lys: Zawaliłem. Ja też ani razu nie poprosiłem cię do tańca. – wytłumaczył z przejęciem
Uśmiechnęłam się kolejny raz. Tylko on mógł wymyślić i powiedzieć coś tak rozbrajającego.
Nic: Nic nie szkodzi, Lysiu. – powiedziałam szczerze – Nie gniewam się.
Gdyby moje dłonie nie ociekały wodą i płynem do naczyń, pogładziłabym go po policzku. W zamian obróciłam się do niego przodem, opierając się o szafkę kuchenną i unosząc ręce do góry. Dałam mu wtedy figlarnego buziaka w usta, chcąc udobruchać go i oczyścić jego wyrzuty sumienia.
Lys: Ja cię tak olałem, a ty jeszcze mnie całujesz? – zdziwił się
Nic: Nie pasuje ci taki układ? – zaśmiałam się
Lys: Pasuje, pasuje. – mruknął, obejmując mnie mocno w pasie – Jesteś aniołem, skarbie.
Nic: To w końcu aniołem, czy skarbem?
Lys: I tym, i tym. – odparł, obsypując mnie kolejnymi, słodkimi całusami – Kocham cię, myszko.

***
O jedenastej w domu znowu utworzył się niebotycznie wielki tłok. Wszyscy po kolei wstawali i zbierali swoje rzeczy, a ja z Rozą robiłyśmy za kelnerki, przynosząc im napoje i jedzenie.
Wtem ujrzałam Armina. Obserwował mnie. Nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić. Podejść, czy nie? Niby powinnam, bo był jednym z moich najbliższych znajomych, lecz wczorajsza akcja nie skłaniała mnie ku temu.
W chwili, w której chciałam się ulotnić z obrębu jego wzroku, zatrzymał mnie.
Ar: Nicola, poczekaj. – rzucił, idąc w moją stronę – Czemu mnie dzisiaj unikasz?
Nic: Nie unikam, po prostu nie było okazji. – odparłam, patrząc w bok
Ar: Co jest? Ej, powiedz mi, jak coś nie tak. – poprosił, ale ja nadal milczałam – Posłuchaj, wypiłem jedno piwo za dużo, film mi się urwał, nie pamiętam zupełnie co działo się od pewnego momentu.
Nic: Domyślam się, że nie pamiętasz. – bąknęłam
Ar: Ale że zrobiłem, powiedziałem coś głupiego? Wyjaśnij mi to, proszę.
Nic: Tak, wygadywałeś głupoty, to prawda.
Ar: Jakie? – drążył dalej
Wystarczyło tylko jedno spojrzenie skierowane prosto w jego oczy, żeby się domyślił.
Ar: Jezu… Przepraszam cię, tak bardzo cię przepraszam. Nie kontrolowałem swojego zachowania. – wymamrotał szybko, marszcząc z przejęcia czoło
Nic: Spoko. Bez problemu dałeś położyć się spać, więc nie było tak źle. – pocieszyłam go i chyba faktycznie trochę się uspokoił

***
Wracając do domu marzyłam tylko o tym, by rzucić się na łóżko i odespać zarwaną noc. Impreza, a także późniejsze sprzątanie mocno dały mi w kość.
Trzymając w dłoni ciepłą dłoń Lysa, niemal zasypiałam w marszu. Dobrze, że pilnował, bym się nie wywróciła i ciągle coś mówił. Gdy stanęliśmy pod moim domem, pożegnał się ze mną czule i dopilnował, bym na jego oczach bezpiecznie znalazła się w domu.
Mimo, że było dopiero przed piętnastą, wskoczyłam do swojego pokoju i położyłam się na mięciutkim, wygodnym łóżeczku. Nawet nie pamiętam, kiedy zdjęłam buty…

***
Dzwoniący telefon wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam w duchu i nie wierzyłam, że się obudziłam. Byłam jeszcze tak zaspana, że podniosłam się dopiero po kilku dobrych sekundach. Połączenie już za chwilę mogło zostać zakończone, więc postanowiłam odebrać.
Nic: Halo? – zapytałam niemrawo i jakoś tak niewyraźnie
…: …
Nic: Słucham? – powtórzyłam nieco głośniej, nie dostając odzewu z drugiej strony; Doskonale słyszałam czyjś nierównomierny, w miarę szybki oddech, ktoś był przy telefonie, to pewne. Nie wychwyciłam żadnych śmiechów, dlatego to nie mógł być głupi żart dzieciaków. Przez chwilę się zaniepokoiłam, a może ktoś zasłabł przy telefonie? – Kto dzwoni? – zapytałam, mając nadzieję na otrzymanie odpowiedzi; W zamian rozmowa, jeżeli w ogóle tak można nazwać mój monolog, została zakończona.
Wzruszyłam ramionami. Pewnie to naprawdę dowcip małolatów. Nie przejmując się tym dłużej, położyłam się z powrotem i znów zaczęłam śnić.

***
Spojrzałam na zegarek – 18:22. Pomyślałam sobie, że trzeba już wstawać, ale za nic w świecie nie miałam na to ochoty. Jak tylko przypomniałam sobie, że jutro wracam do szkoły, mój dobry humor prysł.
Na dole ciocia siedziała przy stole kuchennym, trzymając się za głowę. Stało przed nią kakao, więc i mnie naszła nieopisywalnie wielka na nie ochota.
Nic: Jak się bawiłaś?
Titi: Proszę, nie przypominaj nawet. – jęknęła cicho – Wiesz jak głowa mi pękała rano? Myślałam, że nie wytrzymam.
Nic: Dalej boli?
Titi: Teraz to już nic, w porównaniu do poranka jest cudownie.
Nic: A ja czuję się wspaniale. No, trochę ociężała byłam, ale soczek pomidorowy i litry wody, które wypiłam, bardzo pomogły. – uśmiechnęłam się, zadowolona, iż nie mam takich problemów
Titi: Chyba pójdę na spacer. Masz ochotę na kakao? Zrobiłam sobie, ale nie dam rady wypić nawet łyka. – skrzywiła się
Nic: Jasne. – odparłam, wzięłam kubek i wbiegłam na górę

***
Pół godziny później brałam już ciepłą kąpiel. Standardowo, czyli przy musujących kulkach i grającym radiu. Zamiast odprężyć się i zrelaksować, rozpaczałam nad jutrzejszym szkolnym dniem. Znowu masa zajęć, prac domowych i obowiązków… Zastanawiałam się, czy nie wymyślić jakiejś wymówki, żeby tylko zostać w domu i poleniuchować. Ale nie, Titi już by się nie zgodziła, a nie chciałam bez jej wiedzy chodzić na wagary. Tego by mi nie odpuściła, z całą pewnością.
Po założeniu bielizny zmieniłam zdanie na temat mojego stroju, który właśnie wzięłam w dłonie. Po co mam zakładać ubranie dzienne, jeśli zaraz tak czy siak trzeba będzie przebrać się w piżamę? Po rozczesaniu włosów postanowiłam wybrać się do szafy i ją ubrać. Jednak kiedy usłyszałam w radiu piosenkę Inny – In Your Eyes, zaczęłam podrygiwać w takt muzyki. Śpiewając razem z wykonawczynią, szybkim krokiem przeszłam do pokoju i zaczęłam przekopywanie się przez stertę ubrań, lecz gdy do moich uszu doszedł skoczny refren, wciąż odwrócona przodem do szafy rozpoczęłam szaleńczy taniec. Bujałam biodrami, trzęsłam głową jak prawdziwy rockmen i podskakiwałam ku górze na jak największą wysokość, niczym małpa w dżungli. Bardzo lubiłam ten kawałek, a dodatkowo zebrało mi się na takie szaleństwo. Na sam koniec wykonałam dwa obroty wokół własnej osi, wymachując znalezioną piżamą. Kiedy po raz drugi coś białego mignęło mi przed oczami, zatrzymałam się, przypatrując zasuwanym drzwiom ogromnego mebla. Powoli odwróciłam głowę do tyłu, ignorując już teraz kolejne taneczne piosenki. Zdrętwiałam całkowicie. Moje sztywne nogi na początku nie pozwoliły na ucieczkę. Mogłam tylko bez ruchu patrzeć na siedzącego na moim łóżku Lysandra, uśmiechającego się po „pokazie”.
„Co on tutaj robi? Skąd się wziął? Czy widział… to?” – takie irracjonalne myśli kołatały się w mojej głowie
Wreszcie dałam radę się poruszyć, więc z prędkością światła pognałam do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie, ciężko oddychając. Wyzwałam się pod nosem od debilek, bo tylko ja mogłam zrobić coś tak absurdalnego! Co ja najlepszego zrobiłam? Jak ja mu się pokażę na oczy? Czy nie mogłam przed wyjściem sprawdzić, czy nikt nie siedzi w moim pokoju? Taka wiocha! Taki obciach… Co teraz? Mam wyjść? Tak po prostu? Po tym, co zobaczył?!
Uderzyłam się dłonią w czoło, wyobrażając sobie, jak teraz ze mnie chichocze. Pewnie myśli o mnie jak o kretynce, tak, na pewno. A może lepiej wcale nie wychodzić? W końcu się zniecierpliwi i opuści pokój, dom. A wtedy zamknę się w sypialni i już nigdy więcej nie wyjdę do ludzi…
Bezsens!
Założyłam na siebie tę nieszczęsną piżamę i przekręciłam zamek w drzwiach. Stanęłam w wejściu, opierając się o framugę z opuszczoną głową i zażenowaną miną. Poczerwieniałam jak przysłowiowa piwonia, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. Tylko i wyłącznie po słyszalnych krokach doszłam do wniosku, że do mnie idzie i jeszcze bardziej sposępniałam.
Lys: Spójrz na mnie. – polecił delikatnie
Nie zrobiłam tego. Czułam się zbyt zawstydzona. Nie wiem, czy kiedykolwiek w życiu upokorzyłam się bardziej, niż przed momentem.
Lys: Skarbie, słyszysz? – ponowił ciepło przykaz
Tym razem spełniłam jego żądanie, podnosząc niechętnie wzrok na jego twarz. Moim największym marzeniem było to, by zapaść się pod ziemię!
Lys: Jesteś wspaniała. – szepnął, przybliżając do siebie nasze usta; Pocałował mnie bardzo, ale to bardzo leciutko – Piękna… - kolejny uroczy buziak – Najwspanialsza na całym świecie. – powiedział łagodnie, ale z wyczuwalnym u niego przekonaniem
Nic: I skompromitowana. – dodałam cicho, odwracając wzrok
Chłopak złapał moje dłonie, uniósł je i splótł ze swoimi, zmuszając do patrzenia na niego.
Lys: Czułem, jakbyś tańczyła specjalnie dla mnie, tylko dla mnie. Nawet nie wiesz, jak się powstrzymywałem, żeby się na ciebie… - przerwał i chrząknął znacząco – nie rzucić.
Rozchyliłam lekko usta w zdziwieniu. On naprawdę to powiedział?
Lys: Mnie nie musisz się wstydzić. Zawsze będę cię uważał za najurokliwszą kobietę na całym świecie. I nigdy, przenigdy nie pomyślę o tobie źle. Ani nie wyśmieję. Jesteś dla mnie jak najjaśniejsza gwiazdka na niebie, kochanie. – rzekł z mocą
Słuchałam tego z zamkniętymi oczami, żeby tylko nie rozpłakać się po słowach chłopaka.
Wtedy coś do mnie dotarło. Że to on przez cały czas mówi takie rzeczy. A ode mnie jeszcze niczego takiego nie usłyszał.
Nic: Lysiu… Powinnam ci już dawno powiedzieć to wszystko, co zamierzam powiedzieć. To, że całe moje szczęście nazywam twoim imieniem. To, że teraz już każdego dnia mogę spojrzeć w niebo i z czystym sumieniem stwierdzić, że jestem cholernie spełniona. Urodziłeś się specjalnie dla mnie, misiaczku. – odparłam z przekonaniem, zapominając już o niedawnym problemie
Lys: A ty dla mnie, Nicuś. – szepnął, a ja… zastygłam w bezruchu; W oczach białowłosego, pierwszy raz w całym życiu, zobaczyłam kręcące się łzy. Wtedy i ja już nie wytrzymałam. Czułam, że jeżeli za chwilę nie przerwiemy tej chwili, zaczniemy oboje ryczeć. A przecież nie powinniś… Zaraz! Kompletne głupstwo. Właśnie, że możemy, powinniśmy.
Pamiętam tyle, że później już tylko szlochaliśmy. Może to i głupie, ale płakaliśmy ze szczęścia. Z radości, że mamy siebie i z obawy, że ktoś nam odbierze tę drugą osobę. Z bliskości. Z ogromnej, przeogromnej miłości…


________________________________________________________________________

Końcówka udała mi się najbardziej XD
Wiecie, że jeszcze kolejne dwa rozdziały i zacznie się piekło? Haha, nie ma to jak spoiler :P 
Proszę się przygotować psychicznie ;)
Chociaż w sumie same prosiłyście mnie o jakiś dramat, no to będziecie mieć. Oj, będziecie... 
Do następnego!

37 komentarzy:

  1. Wszędzie spoilery i melodramaty xDD Mówił ci już ktoś, żeś wredna istota? >.< Poza tym ja o dramat nie prosiłam! xD
    -----
    Nokado dzisiaj oglądała yaoi i nie wiadomo co, to jej odbija xd
    ------
    Rozdział super i czekam na następne ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Czy mi ktoś mówił? Owszem, większość ludzi, którzy mnie znają xD
      No fakt, Ty nie... Ale to nie zmienia faktu, że będzie :P

      Usuń
  2. prosze cie tylko nie mów że znów zdrady i rozstania :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę nic zdradzać, aleee... coś w tym guście ;)

      Usuń
  3. Kocham kocham: *pozdrawiam placze boski rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. jak przeczytałam, że za dwa rozdziały rozpęta się piekło to pierwsze co pomyślałam to ten cały zboczeniec Shon i obietnica zemsty oraz ten dziwny, podejrzany telefon. O_o
    Końcówka wyszła naprawdę rewelacyjnie, aż zaczęłam ryczeć razem z nimi ze szczęścia :.D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, no, trochę prawdy w Twojej teorii jest ;)
      Dziękuję bardzo :) Uwielbiam doprowadzać ludzi do płaczu XD

      Usuń
    2. Jak mówimy o teoriach to w ich wymyślaniu jestem dobra :P Jak nie wierzysz to zapytaj się Slotkasasy. W końcu ona dostała, zajmującą 7 stron w Wordzie teorie na temat swojego opka XD

      Usuń
  5. Rozdział zajebisty c:

    Jak Nic tak tańczyła, to myślałam, że do jej pokoju nagle wejdzie ten erotoman Shon xD Kuźwa, byłam tego pewna. Cały czas tylko powtarzałam "Shon, zgwałć ją, zgwałć ją!" a ty kurde Lys ;_; No a myślałam, że wreszcie jakaś akcja będzie, a tu co? Znaczy...kto? No Lys, no *.*
    W tej końcówce było za dużo miłości :/ Wybacz, ale nie lubię takich...No jak by to nazwać? Gwałtem nie, seksem nie...O! Nie lubię, jak jest tak dużo słodyczy. Gdyby na samym końcu do pokoju wpadł Shon z nożem, to bym cię ucałowała ze szczęścia *.* Kofffffam takie akcje z nożami i rzeźnią xD (Kurwa, staję się coraz bardziej psychiczna :/) Ale to wszystko nie zmienia faktu, że rozdział był wspaniały *.*
    Błagaaaaam! Oddaj mi troszkę swojego talentu! Tylko odrobinkę...TY masz go na dużo :c Twój blog jest wspaniały, a jak go skończysz to...to...To się po prostu załamię. Fakt, zaczniesz nowy, ale to już nie to samo T_T No ale drugi też na pewno będzie fantastyczny ;)
    Co by tu jeszcze...Aha! Kiedy pojawi się Shoooon? Tak bardzo za nim tęsknie :) Chcę, żeby znowu coś namieszał i nagadał i żeby znowu dostał w pysk od Lysia. Yey xD

    Dobra, to chyba wszystko, co miałam zamiar napisać. Wenki i do następnego rozdziałku c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Nieee, Titi by nie wpuściła Shona do domu, a była wtedy w środku :)
      Jezu, Ty serio masz zrytą banię XD I kto tu jest erotomanem/ką? :P
      A ja lubię wszystko, co jest "sweet". Dlatego uwielbiam takie sceny, ubóstwiam je ;)
      Co Ty z tym talentem? Może mi powiesz, kto miał tyle zajebistych blogów (z czego parę usunęłaś XD)?! Ty, nie ja. I to TY masz talent, a nie tu ze mną wyjeżdżasz :D Naprawdę, uwierz mi, że wiem co mówię ;)
      Ach... Shon... Też lubisz go tak jak ja? ;p
      Niedługo się pojawi, możesz być tego pewna ;)
      Wiesz, że mam gotowe trzy rozdziały, a czwarty (ten z całym finałem afery) kończę? Kurczę, aż nie mogę doczekać się waszej reakcji.
      Mam nadzieję na takie KABOOM! XD

      Usuń
    2. Tylko cztery rozdziały O.o ? O lol, idę się pociąć masłem T_T
      No mam zrytą banię, mam. Za dużo czasu spędziłam na tej kolonii z gromadą psycholi i zboków. Puki tak nie pojechałam, byłam "normalna" (ale nie do końca xD). Z pretensjami do mojej mamusi xD
      Ty miałam kiedyś tak, że kochałaś i nienawidziłaś kogoś jednocześnie? Bo właśnie takie uczucie żywię do Shona :p
      Nie, ty masz talent i koniec kropka. TY się lepiej ze mną nie kłóć, bo możesz obudzić się jutro bez włosów i kutasem za czole xD (tak, to groźba xD)

      Usuń
    3. Komentarz numer 800 <3
      W sensie, że cztery napisałam i są gotowe do wstawienia. Nie, że kończę ;P
      Zauważyłam właśnie, że po tej kolonii jakaś bardziej nienormalna jesteś XD Nie żebym Cię obrażała, w życiu :)
      Ja tak mam ciągle. Nienawidzę swojego brata, ale w gruncie rzeczy go kocham, bo to rodzina w końcu :///
      Ahahahah, padłam jak tę groźbę przeczytałam XD Ale ja zbyt mocno lubię się kłócić i zaprzeczam Twoim słowom :p

      Usuń
    4. Ufff....Już się bałam, że tak szybko kończysz bloga. Byłabym wtedy załamana T_T Masz szczęście, bo już miałam iść pociąć się masłem. Miałabyś moją śmierć na sumieniu xD (Jprdl, jak to brzmi).
      Nie martw się, ja lubię jak ludzie nazywają mnie nienormalną lub psychiczną (no bo w końcu to prawda c'nie?) xD Mam nadzieję, że chociaż troszkę "znormalnieje" xddd
      ;{ Foch! Jak można śmiać się z moich gróźb ;{ Foch 4ever xD

      Usuń
    5. Jeszcze Ci się Nicola nie znudziła?
      Lubisz, jak nazywają Cię psychiczną? Kolejny argument potwierdzający Twoją "odmienność" XD Nie no, żartuję tylko. Głęboko wierzę w to, że nie jest tak źle :P
      Nie to, że się śmieję. Kłóciłam się, więc musisz spełnić swoją groźbę. Czekam na tego kutasa na czole XD

      Usuń
    6. Jasne, że nie. Piszesz tak zadżebiste rozdziały, że twój blog mi się nigdy nie znudzi :)
      No wiem. Jestem taka troszkę...inna xD
      Tym razem cię oszczędzę. Znaj moją litość xD Jeszcze bym ci niezmywalnym markerem to napisała. Wtedy byś się tak nie śmiała xD

      Usuń
    7. Och, ach, dziękuję <3 (pewnie włączyły Ci się skojarzenia XD)
      Niezmywalnym markerem? :OOO Wypad! >.< XD

      Usuń
    8. Nie, jakimś cudem nie xD Dopiero jak mi o nich powiedziałaś :p

      Usuń
  6. Erotomani wszędzie !!!!!! Armin , aż się troske wzruszyłam <3 ale łezka mi się kręciła gdy czytałam wyznania lysia i nic <3 :'( Kolejny cudowny rozdział ;** Czekam na nexta ;)) a tak wogule to chyba domyślam się o co chodzi z tym Shonem o chodzi :( ale plisss żeby nie było to o co chodzi :( bo nie chce żeby było gwałciciela shona albo porywacza shona , chce żeby był shon z obitą mordą!!! :DD
    ps: Musze polecić ten film bo jest boski xD
    http://www.youtube.com/watch?v=7cwJhpzhabU
    Megss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Erotomana to Ty zobaczysz dopiero w kolejnych rozdziałach :p
      Dziękuję :*
      Ooo...
      Hahahah XD Najlepsze to "BOOM SHAKALAKA!" Castiela XD O matkooo, to jest mega :p

      Usuń
    2. no a jak myślisz czm to poleciłam xD Jeszce dobre jest i am the best i lollipop xD Ale lubiem też sorry sorry armina i alexego :D

      Usuń
    3. a i jeszcze jedno , może być te g...shon itd. lubie dobrą akcje xD

      Usuń
    4. Moje biedne Fantastic Baby ;----;

      Usuń
    5. Czemu biedne ??
      Tu megss , se konto założyłam :)

      Usuń
    6. Bo znam oryginał... ;----; https://www.youtube.com/watch?v=AAbokV76tkU
      Macie ' ^ '

      Usuń
    7. aaaa to oto ci chodziło ;D Ja już dawno oglądałam orginał i stwierdzam iż oryginał ma lepszy teledysk , jest poprostu genialny ^^

      Usuń
  7. "Obudziło mnie stukanie i dość głośnie rozmowy dochodzące z dołu. [...] Na dole ujrzałam podbuzowaną Rozalię, która robiła stertę kanapek. [...] Zdziwiło mnie trochę, że nikt jeszcze nie wstał." To niby kto rozmawiał na dole? Rozalia gadała sama do siebie? To było trochę nielogiczne. Ale ogólnie rozdział wspaniały. Wiadomo, że ten tajemniczy telefon ma coś wspólnego z Shonem. Czekam nn
    Pozdrawiam Mishi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh... Zapomniałam dodać jeden dialog, który miał wyjaśniać te krzyki. Skleroza >.< Ale dzięki, że zauważyłaś, zaraz usunę część tego fragmentu :)
      Dziękuję bardzo :DD

      Usuń
  8. Zastanawiający rozdział. Dużo emocji... Jak zwykle boski: )Trochę mi jednak żal kastiela mimo że za nim zbytnio nie przepadam pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięx :D
      Kas się zakochał, ale cóż, zawsze musi być "ten trzeci".
      Ja także pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. Zazdroszczę Nic...
    A ta ankieta, to nowy blog już założyłaś, czy to w przypadku gdybyś założyła?( twą.. aki zawsze niedoinformowana:-) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty, nie założyłam jeszcze ;)
      I nie wiem, czy założę na 100%, raczej tak, ale... nie chce mi się :c

      Usuń
    2. Spox, rozumiem Cię i do niczego nie zmuszam, ale fajnie by było gdybyś założyła drugiego bloga ;)

      Usuń
  10. Ouuu *-* Masz całkowitą rację, ta końcówka jest boska, świetna, cudowna, przebojowa, romantyczna i znakomita :D
    Ogólnie cały rozdział (tak samo jak poprzedni) są niesamowite :P
    Już się nie mogę doczekać co będzie dalej! :D
    Ej, ja wcale nie mówiłam, że chce dramat. Ja pragnę, aby oni żyli sobie razem długo i szczęśliwie. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Ty nie, no fakt, lecz tak czy siak będzie xDD

      Usuń