środa, 15 stycznia 2014

Rozdział XXIII

Będzie krótki, ale chciałam dodać dzisiaj, a nie chciało mi się pisać xD
Pewnie już niektórzy zauważyli, że zrobiłam stronę z bohaterami (oraz zmieniłam niektóre postaci). Wreszcie objawiła mi się Mądrość i pomogła w ustawieniach tej strony. Dziękuję! :D
I jeszcze info: żeby nie było pytań, dlaczego, mówię od razu. Nie można od tej pory ani kopiować zdjęć, ani tekstu na moim blogu. Cóż, po tym, jak mojej koleżance ktoś perfidnie skopiował zawartość, a potem podpisał się swoim imieniem na swoim blogu, postanowiłam trochę zadbać o bezpieczeństwo swoich wypocin, choć pewnie i tak nikt nie chciałby nawet czegokolwiek ukraść, bo i po co xD Ale znam powiedzenie "strzeżonego Pan Bóg strzeże", więc będę ostrożna i wolę się zabezpieczyć.
Przepraszam Was, jeśli to będzie jakikolwiek problem. Chociaż właściwie to pewnie nie będzie. Chyba, że chodzi o ewentualne wytykanie mi błędów przez kopiowanie, ale może jakoś dacie radę.
Nie przedłużam (chociaż i tak już strasznie przedłużyłam xD).

Li: Cześć Amber. Jak się czujesz? – zapytała z troską
Amb: Jak się czuję? I ty, debilko, masz czelność pytać się mnie, jak się czuję?! – wydarła się
Char: Uspokój się, Li nic takiego nie powiedziała. Po prostu się o ciebie martwimy.
Amb: Martwicie się o mnie? Tak? Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale leżę tutaj przez was! –krzyknęła
Li: Wcale nie prze… - Amber nie dała jej dokończyć
Amb: Nie przerywaj mi! Wy naprawdę jesteście totalnymi imbecylami!
Char: Nie obrażaj nas. Sama tego chciałaś. – broniła się
Amb: Ja? Ja tego chciałam?! Chyba coś ci się pomyliło. – warknęła
Li: Przecież prosiłaś nas o to. To był twój pomysł, a my tylko go zrealizowałyśmy. – odparła cicho, jakby bała się Amber
Amb: Zaraz wstanę z tego cholernego łóżka i mocno ci przypierniczę, wiesz?! – wrzasnęła na nią, a Li aż się skuliła
Char: Przestań się wreszcie na nas wydzierać! Teraz całą winę chcesz zwalić na nas? To ty najwięcej udziału brałaś w tej akcji.
Amb: Lepiej nie pyskuj, bo jeszcze mogę zrobić tak, byś to ty została oskarżona. I tym razem te zeznania będą prawdziwe. – syknęła groźnie
Li: Am, - oderwała się cicho – ale my chciałyśmy ci tylko pomóc w pogrążeniu tej dziewczyny. Nicoli. Nie miałyśmy złych zamiarów.
Char: Miałyśmy cię pobić, żeby poszło na nią. Fakt. Zrobiłyśmy to co chciałaś, nie rozumiem cię. –oburzyła się
Amb: Tak! Dokładnie tak! Miałyście mnie kilka razy uderzyć, a potem zwalić całą winę na tę sukę! Powtarzam: uderzyć! A skatowałyście mnie tak, że mało co nie umarłam! Macie tego świadomość?! – wykrzyczała, a ja i Rozalia zamarłyśmy
W tym momencie Li się popłakała.
Char: Ale my nie chciałyśmy, żebyś tak bardzo ucierpiała. Myślałyśmy, że jest jeszcze za słabo i… - przerwała, bo Amber znowu nie dała dokończyć
Amb: Więc trzeba było jeszcze mi trochę dokopać! To bym zdechła! Chciałaś tego?!
Teraz to i Charlotte zachlipała.
Char: Ale to naprawdę nie było celowe! Wiem, że miałyśmy zrobić tak, żebyś była nieprzytomna i miała parę siniaków. Ale nie wiedziałyśmy, kiedy przestać. Myślałyśmy… Cholera, przecież wiem, że przesadziłyśmy… Żałuję, że w ogóle się na to zgodziłyśmy. Mogłaś umrzeć… - chwyciła się jedną ręką za głowę w geście załamania
Amb: Właśnie. Mogłam umrzeć. Przez was i przez waszą głupotę, wy popierdzielone, zjebane debilki!
Charlotte rozpłakała się głośno, Amber opadła na poduszki, a pałeczkę przechwyciła teraz Li.
Li: Amber… Przepraszamy… Nie chciałyśmy… Proszę cię, błagam, wybacz nam… - spojrzała na nią
Amb: Myślisz, że naprawdę puszczę to w niepamięć? Zignoruję taki fakt? Wiesz, powiem ci coś. Zastanawiam się właśnie, czy na dzisiejszych zeznaniach, kiedy przyjdą tu policjanci, nie powiedzieć im prawdy. Pójdziecie do pudła i życzę wam z całego serca, żebyście w nim gniły do usranej śmierci!
Li: Ale… jeśli tak im – zachlipała – zeznasz, to ty też za to odpowiesz.
Amb: Wątpię. Tylko wy jesteście takie tępe, że nie wiedziałybyście, co wymyślić. A ja jestem mistrzynią w tej dziedzinie. Wiesz mi lub nie, ale jeśli tylko zechcę, poruszę palcem i będziecie siedziały w kryminale po uszy. A ja będę pokrzywdzoną uczennicą, które dwie fałszywe, jak się okazało, przyjaciółki, pobiły z, powiedzmy… z zazdrości. I co ty na to? – uśmiechnęła się pobłażliwie
Li: Proszę cię, Am… Nie rób tego. Zrobię wszystko, co zechcesz, tylko błagam, nie. – powiedziała załamana
Amb: Zastanowię się. Ale jeśli zlituję się nad tobą, nad wami, będziecie mi winne przysługę, jasne?
Li/Char: Tak! – wykrzyknęły razem, teraz już zadowolone
Amb: Bardzo ciekawą przysługę… - mruknęła szyderczo, ale te chyba nie słyszały, bo właśnie się przytulały, a potem rzuciły się też na blondynę z podziękowaniami
Stałam jak zaczarowana i nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Że… Amber uknuła to wszystko… Te dwie ją pobiły, a potem zwaliły to pobicie na mnie? To chyba jakiś sen, koszmar. Za co ona mnie aż tak nienawidzi?
Rozalia wzięła mnie za ramię i odciągnęła od wejścia na salę. Wyszłyśmy na świeże powietrze. Widziałam, że ona też była w szoku.
Roz: Czy ty… Słyszałaś to, co ja? Bo… Nie mogę uwierzyć… Ona o wszystko wymyśliła… Oskarżyła cię, a sama
Nic: Boże… Roza, nie wiesz, jak mi ulżyło. – spojrzała na mnie zdziwiona, a ja delikatnie się uśmiechnęłam – Pójdziesz teraz ze mną na policję? – banan na moich ustach poszerzył się
Roz: Z chęcią. Chcę zobaczyć minę policjantów, jak usłyszą to nagranie.
Nic: Nie wierzyli mi. Uważali mnie za kryminalistkę, która znęca się nad koleżankami. A tu proszę… Swoją drogę, ciekawe ile dostaną.

Roz: Co dostaną? – nie zrozumiała
Nic: Lat. Mama nadzieję, że zamkną je na dobre kilka miesięcy, przynajmniej.
Roz: Ja też. Po tym, co zrobiły… Niech się smażą w piekle. – rzekła rozdrażniona – A teraz może chodźmy, żeby nie zamknęli komisariatu. – zaśmiała się
Spojrzałam na nią.
Nic: Idiotka. – uśmiechnęłam się
Roz: Ej! Nie obrażaj mnie. – fuknęła udając oburzenie
Nic: Jestem taka szczęśliwa, że nawet sobie nie wyobrażasz. – uściskałam ją
Tuląc się do niej, spostrzegłam jedną rzecz. A właściwie nie rzecz, tylko osobę. Konkretnie – dziewczynę. Tą, którą widziałam z Lysandrem. Szła szybkim krokiem pisząc sms-a. Zamknęłam oczy, żeby tylko nie przypominać sobie tamtej sytuacji.
Roz: Nic… Ała! – krzyknęła
Dopiero teraz zauważyłam, że tak mocno ścisnęłam Rozalię, że aż zabrakło jej tchu. Puściłam ją natychmiast.
Nic: Przepraszam. Nie chciałam… - spuściłam wzrok
Roz: Wiem, że się cieszysz i w ogóle, ale bez przesady. O mało mnie nie zmiażdżyłaś. – zaśmiała się, a jej ramiona poruszyły się
Ja natomiast zapatrzyłam się w oddalającą się już dziewczynę. Tak strasznie jej zazdrościłam…
Roz: Co tam widzisz? – odwróciła się i popatrzyła w stronę, w którą niedawno byłam wpatrzona ja; Dobrze, że ta laska znikła już za zakrętem.
Nic: Nie, nic takiego. – westchnęłam
Roz: To dobrze, w takim razie chodźmy. – wzięłam mnie za ramię i pociągnęła za sobą
Dobrze, że nie wypytywała się o nic, że niczego nie zauważyła. Jeszcze tego by brakowało.
Drogę pokonałyśmy dość szybko. Szłyśmy żwawo, by jak najszybciej zjawić się na komendzie. Szczerze mówiąc, to chwilę się pokręciłyśmy, zanim znalazłyśmy ten budynek, bo jakoś ani ja, ani Rozalia jakoś nie zwracałyśmy na niego uwagi. Bo i niby po co?
Roz: Szykuj się. Zaraz będzie po wszystkim. – dodawała mi otuchy
Weszłyśmy po schodach. Właśnie chciałam otwierać drzwi, kiedy dziewczyna zatrzymała mnie.
Roz: Widzę, że coś złego się dzieje. Tylko nie wiem co. Martwię się o ciebie. Powiedz, o co chodzi. – zaproponowała
Odwróciłam głowę w bok, milcząc.
Roz: Daj sobie pomóc. Powinnaś się cieszyć, że teraz ta sprawa się rozwiąże. Wiem, że pod maską zadowolenia próbujesz ukryć smutek. Co się dzieje? – zapytał miękko
Milczałam nadal.
Nic: Chodźmy, chcę to już mieć za sobą. – zbyłam ją i otworzywszy drzwi, ruszyłam korytarzem; Usłyszałam za sobą kroki. Patrzyła na mnie z troską, ale nic nie powiedziała. Na szczęście nic.
Skierowałyśmy się do policjanta dyżurującego przy ogromnym, jak gdyby kontuarze. Podeszłam powoli, a ten spojrzał na mnie ze… zdziwieniem? Pewnie dlaczego, że w takim miasteczku, jak nasze, nie było za wielu kryminalistów i przestępstw nie było zbyt wiele, a ludzie rzadko kiedy odwiedzali komendę.
Pol: Słucham? W czym mogę pani pomóc? – zapytał uprzejmie
Nic: Nazywam się Nicola Stivens. – przedstawiłam się, a on już wiedział, kim i dlaczego tu jestem. Nic dziwnego. Przecież on był policjantem, a ja jedyną przestępczynią w mieście. Byłam na językach wszystkich mieszkańców. Kto mógłby mnie nie znać, albo choćby nie kojarzyć? – Przyszłam w sprawie pobicia Amber Griv. – dodałam spokojnie i czekałam na reakcję
Pol: W porządku. Proszę chwilę zaczekać. – podniósł słuchawkę telefonu stojącego obok – Thomas, mógłbyś? – rzucił do urządzenia

Za moment z pokoju wyszedł drugi ubrany w granatowy mundur policjant. Młody, na moje oko dwudziesto kilku latek. Jego także nie poznałam. Podszedł do kolegi, zapisał coś w jakimś notatniku i zwrócił się do mnie:
Pol: Zapraszam do środka. – wskazał na wejście do pokoju
Zgodnie z jego poleceniem swoje kroki nakierowałam w tę stronę, a ten szedł tuż za mną. Gdy znalazłam się już w środku, mężczyzna powiedział do Rozalii, która zapewnie także chciała wejść.
Pol: Przykro mi, nie może pani przebywać tutaj podczas przesłuchania. Osoby trzecie, postronne, nie mogą w nim uczestniczyć. Proszę zaczekać na pannę Nicolę na korytarzu.
Roz: D-dobrze. – potaknęła – Nic, masz telefon? – wetknęła jeszcze głowę do środka, by się upewnić
Nic: Jak mogłabym zapomnieć? Mam, nie martw się.
Roz: Zaczekam na ciebie. Będzie dobrze, trzymam kciuki. – i wyszła, a policjant zamknął drzwi
Podszedł do swojego biurka i usiadł na fotelu.
Pol: Konkretnie, w jakiej sprawie pani przychodzi? – rozpoczął przesłuchanie
Nabrałam powietrza do płuc i wypuściłam je powoli
Nic: Chodzi o oskarżenie mnie o pobicie. – zaczęłam
Pol: Yhm. I co w związku z tym? Pragnie pani zmienić swoje zeznania? – zapytał
Nic: Niezupełnie. Mam ze sobą nagranie dotyczące tej sprawy. – wyjęłam z kieszeni telefon
Pol: Nagranie? Co się na nim znajduje?
„No kurwa, przecież zaraz się dowiesz, bo usłyszysz, nie? Po co mi głowę suszysz? Paranoja…”
Nic: Jest na nim uwieczniona rozmowa tej jędz… - zatrzymałam się; Tak, było dokończyć i nazwać ją jędzą przed policjantem, brawo! – To znaczy, Amber, z dwiema jej koleżankami. Li Wastin i Charlotte Pickup. Proszę. – podałam mu komórkę
Wystarczyło nacisnąć przycisk odtwarzania, by wszystko to, co tam było, ujrzało światło dzienne. I za moment to się stało. Zamknęłam oczy. Denerwowałam się jak cholera, chociaż właściwie nie miałam powodu. Właściwie byłam już wolna. Wolna!
Słyszałam dokładnie każde słowo. A zdania, które wypowiedziała Amber, jakoś tak, jakby mnie zabolały. „Tak! Dokładnie tak! Miałyście mnie kilka razy uderzyć, a potem zwalić całą winę na tę sukę! Powtarzam: uderzyć! A skatowałyście mnie tak, że mało co nie umarłam! Macie tego świadomość?!”. Dlaczego zgotowała mi takie piekło? Przez nią moje życie mogło stać się prawdziwym koszmarem. A mimo wszystko, zdając sobie sprawę z konsekwencji, postanowiła zrealizować swój plan.
Głos dochodzący z telefonu ucichł, więc uznałam, że nagranie się skończyło, dlatego otworzyłam powoli oczy. Spojrzałam na siedzącego naprzeciw mnie mężczyznę, który był wyraźnie zdziwiony. Jestem pewna, że i on nie spodziewał się takiego obrotu spraw dotyczących największej kryminalistki w mieście – czyli mnie. Popatrzył na mnie, na telefon, na mnie, na telefon. Jakby nie wiedział, co powiedzieć. Totalna porażka…
Nic: Czy w związku z tym nagraniem, zostanę oczyszczona z zarzutów? – zapytałam, chociaż odpowiedź była raczej jasna
Obserwował mnie chwilę, jakby próbując dociec, skąd mam to nagranie, jak w ogóle je zdobyłam.
Pol: Jak na razie musimy z tym poczekać. W pierwszej kolejności przesłuchamy w związku z pojawieniem się nowych okoliczności, samą ofiarę. Oraz dwie dziewczyny, z którymi prowadziła tę rozmowę. Jeśli okaże się, że złożyła ona fałszywe oskarżenia, a pani jest niewinna, zarzuty zostaną oddalone. Tylko przed tym wyślemy jeszcze nagranie do analizy. – odpowiedział na moje pytanie
Nic: Do analizy? – zapytałam ponownie, bo nie wiedziałam, czemu miałoby to służyć
Pol: Owszem. Musimy być całkowicie pewni, że nie zostało ono podrobione, ale to raczej formalność. Kiedy poznamy wyniki, sprawa trafi do sądu, a w zależności od naszych ustaleń, sprawa będzie toczyła się albo przeciwko pani z zarzutem pobicia, albo w sprawie panny Griv w związku ze składaniem fałszywych zeznań.


***
Środa, jak środa. Minęła mi tradycyjnie, czyli wstanie rano, śniadanie, wyjście do szkoły. „Nauka”, czyli udawane słuchane nauczycieli i pisanie esów z kim popadnie. Dzień jak co dzień, chociaż dla mnie był to jeden z najbardziej stresujących dni w moim życiu. Nataniel patrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści, Lysander – obrzydzenia… Wydawałoby się, że sprawa z Amber została już wyjaśniona, ale fakt był taki, że policjanci mieli przesłuchać ją dopiero dzisiaj, bo wczoraj po nowych faktach postanowili poczekać z tym do teraz. A co za tym szło, nikt oprócz mnie i Rozy nie znał prawdy. Nie wliczając także tych trzech intrygantek. Cały czas myślałam o tym, by wreszcie wszystko się skończyło. Miałam dość. Ile bym dała za to, żeby wszyscy wiedzieli już o tym, co powiedziała Li i Charlotte Amber. Żeby wiedzieli, zrozumieli, że nie miałam nic wspólnego z jej pobiciem. Że jest bezuczuciową żmij – po prostu.
A dzisiaj miało się to stać. Dobra, no może jutro, bo póki ktokolwiek podchwyci ten temat i zacznie się gadanie, może trochę minąć.
***
Nadszedł czwartek. Tak bardzo przeze mnie wyczekiwany – czwartek. Mój upragniony dzień, koniec wszelkich wyrzutów i niechęci ze strony innych uczniów, ogólnie ludzi. Koniec. To właśnie dzisiaj wszyscy muszą się dowiedzieć. I dzisiaj nareszcie będę normalną, niewinną dziewczyną, a nie największą kryminalistką w mieście, pozbawioną skrupułów jędzą.
Wstałam trochę wcześniej niż zazwyczaj. Dlaczego? Chyba nikomu nie muszę tego tłumaczyć, to oczywiste. Poranna toaleta, ubranie się, uczesanie, umalowanie. Wszystkie te czynności zajęły mi tylko dwadzieścia pięć minut. O 7:05 zbiegłam na dół już całkowicie gotowa do wyjścia, a tam czekała na mnie niespodzianka.
Nic: Titi? Ty nie w pracy? – zapytałam zdziwiona
Titi: Nie, Nic. Postanowiłam wybrać się dzisiaj do pracy trochę później, chciałam trochę z tobą pogadać. Zauważyłam, że ostatnimi dniami jesteś jakaś podekscytowana. Chodzisz nerwowo po całym domu bez celu, jesteś uśmiechnięta. Powiesz mi, co jest na rzeczy?
No tak. Przecież nie powiedziałam jej nic o moim planie. Właściwie nie miałam czasu, by z nią porozmawiać, bo cały czas była zajęta, lub nie było jej w domu. Trudno, muszę teraz się przed nią wyspowiadać. Tak też zrobiłam. Po opowiedzeniu Titi o nagraniu, policji, rozmowie, nie wiedziała, co ma powiedzieć.
Titi: Naprawdę? Znalazłaś taki dowód na swoją niewinność? Sama? Poszłaś na policję? I nic mi nie powiedziałaś? – usłyszałam w jej głosie zawód
Nic: Tak, naprawdę. Nie sama, z przyjaciółką. Rozalią. A nie powiedziałam, bo… nie było cię, jak miałam cokolwiek ci przekazać, skoro byłaś poza domem?
Titi: Ja… No tak, faktycznie. – odparła, a dalej rozmowa potoczyła się sama
Ciocia pytała o wszelkie szczegóły, a ja z uśmiechem odpowiadałam na wszystkie jej pytania.
W pewnym momencie umilkłam i chwyciłam się za brzuch. Skrzywiłam się znacznie, a już po chwili biegłam do łazienki, zakrywając usta ręką. Jakoś zatrzymałam w sobie wszystkie wymiociny i zdążyłam dobiec do kibelka. Było mi tak niedobrze, że nawet nie mogłabym opisać tego słowami.
Do pomieszczenia weszła Titi.
Titi: Eh… Aż tak bardzo się denerwowałaś? – ni nie odpowiedziałam, tylko oparłam się o deskę – Wiesz, że nie idziesz dzisiaj do szkoły, prawda? Nie puszczę cię nigdzie w takim stanie. – chyba sobie żartowała…
Natychmiast zareagowałam. Nie mogłam pozwolić, bym musiała siedzieć cały dzień w łóżku i nawet nie mając pojęcia o nowych wiadomościach. O tym, co dzieje się w szkole. Jak zareagowali uczniowie.
Nic: Nie! – wstałam i wyprostowałam się – Muszę pójść! To najważniejszy dzień w moim ży… - nie zdążyłam dokończyć, bo naszła mnie kolejna fala nudności, a zaraz znów klęczałam przed kibelkiem
Titi: Yhy. Jesteś pewna, że chcesz iść w takim stanie? – zapytała ironicznie – Może zjadłaś coś nieświeżego.
Kiedy skończyłam, odparłam niewyraźnie:
Nic: Nie. Na pewno nie. To chyba nerwy. – mruknęłam
Titi: Nicol? – zaczęła niepewnie
Nic: Hm?
Titi: A może… Może jesteś w ciąży?
Natychmiast spojrzałam na nią z co najmniej głupim wyrazem twarzy
Nic: Żartujesz? Czy ty naprawdę tak myślisz? – nadal patrzyła na mnie bez reakcji – No co ty! Titi! Weź przestań z takimi teoriami! Nie jestem w żadnej ciąży. – odparłam stanowczo
Titi: Dobra, być może. Ale to nie zmienia faktu, że nie idziesz do szkoły. – odwróciła się z zamiarem wyjścia
Nic: Titi, ale… - przerwała mi
Titi: Żadnych ale. Zostajesz. I koniec, kropka. – wyszła, a ja opuściłam deskę, usiadłam, a twarz schowałam w dłoniach
Jak miałam czekać i spokojnie leżeć, kiedy nie wiedziałam, co tam się dzieje? Ale co poradzę na decyzję cioci? Muszę się dostosować. I tam mnie nie wypuści z domu, nie ma szans. Eh… Może jakoś dam radę?
Weszłam, a właściwie wewlokłam się na górę i pierwsze co – chwyciłam telefon. Wiadomość do Rozy, że mnie nie będzie, jej pytanie czemu, moja odpowiedź, jej życzenia zdrowia. Położyłam się do łóżka. Najlepsze wyjście na przeczekanie – sen. Tak też zrobiłam.
Obudziłam się o… Właśnie, ciekawa, która jest godzina? 15:58. Wow! Aż tyle spałam? Pół dnia? Chyba czas z… Przerwało mi burczenie w brzuchu.
„Idiotko, nie jadłaś dzisiaj śniadania. Nie dziw się, że głodna jesteś.” – pomyślałam
Tak więc zeszłam na dół. Co by tu zjeść? Może tosty? Podchodziłam właśnie do lodówki, kiedy coś mnie powstrzymało. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Ciekawe, kto to może być?

14 komentarzy:

  1. Ja pierdolę, ja pierdolę, ja pierdolę. I jak ja mam wytrzymać bez neta do następnego poniedziałku albo najwcześniej niedzieli wieczorem. :/ Ja chcę teraz nexta.
    Rozdział jest zajebisty. Czy mi się wydaje czy za drzwiami jest Lys? Albo Nataniel! Nie jednak Lys! Chyba, że takie zdziwko i to, żaden z chłopaków, tylko policja. o.O
    Proszę powiedz kto to jest. A jak nie chcesz powiedzieć to daj jak najszybciej nexta. Najlepiej w piątek albo jutro.
    Jak ja się cieszę, że po doniesieniu na Amber na policję nie ściska mnie już w brzuchu. Bo nie wierzę, że nie uwierzyli Nic. W każdym razie nie pozwalam im nie wierzyć!!! A jak nie to ukatrupię!!!
    Ale się rozpisałam. Normalnie jak nie ja xD

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo, cudo i jeszcze raz cuudo !! dawaj mi tu szybka nexta !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. OOo ja cie nie wytrzymam do następnego postu AAA szybciej pisz pozdroo

    OdpowiedzUsuń
  4. KIEDY NEX?SZYBKO DODAWAJ NAWET DZISIAJ PLOSE *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :D
    Boziu, jak ja chcę żeby za tymi drzwiami był Lysander *-* Już to sobie nawet wyobrażam. Nic otwiera drzwi, a Lysio chwyta ją w ramiona i przeprasza że jej nie wierzył ;]
    Już się nie mogę doczekać nexta =D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rpzdział t cudo!!!!! A i plossse o czytanie mojego nowego bo wszytscy mają mnie w dupie za przeproszeniem i myślałam, że chociaż ty się zlitujesz :D

    A co do rozdziału. To pojechałaś!! Amber, "Psy", Zeznania, Wymioty. i tajemniczy gość. OMG!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział fantastyczny :)
    Zaczęłam go czytać na lekcji, ale babka przechodziła i musiałam wyłączyć :( Ale teraz już jestem :)
    Naprawdę się cieszę, że wreszcie to piekło się skończyło. No przynajmniej mam nadzieję. I oczywiście wydaje mi się, że za drzwiami będą osoby, które nie wierzyły Nicoli :D
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi na Wasze pytanie i komentarze:
    1. Co do nexta... Jenny, przykro mi, ale nie wyrobię się. W każdym razie na pewno nie dzisiaj. Może jutro, jak zechce mi się pisać, bo nawet go nie zaczęłam. Przepraszam :c
    2. A co do tego, to przyszedł. Nie powiem kto to, ale nakieruję. Nat - jest zbyt zajęty sprawą z siostrą. Dopiero się dowiedział o jej wybryku, teraz potrzebuje trochę czasu. A poza tym ma świadomość, że wszystko co powiedział Nic jest nieprawdą i zwyczajnie jest mu głupio, nie mógłby spojrzeć jej w oczy.
    A Lys, hm... On też po poznaniu prawdy nie potrafiłby zwyczajnie do niej przyjść, przeprosić, po tym, jak ją wyzwał.
    Hym, hym, hym, Marcela, masz rację. Nadzieja jest matką głupich, ale warto ją mieć. Więcej już nie powiem, bo za dużo zdradzę :3

    OdpowiedzUsuń
  9. o kurdek! o w dupę!
    ten rozdział był taki zaskakujący! nie mogę się doczekać nexta normalnie!
    do Nic przyszedł pewnie miły pan ze psiarni...
    pisz szybko nexta bo newa złapię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hey, rozdział CUDO, tylko szkoda że taki krótki ;{ Mam nadzieję że Nic i Lysio znów będą razem... Czekam z niecierpliwością na nexa *-*
    ~Luo

    PS- możesz powiedzieć nam kiedy będzie nex? Proszę :}

    OdpowiedzUsuń
  11. Next będzie, hm... No, właściwie to już go kończę, więc postaram się jutro koło południa coś dodać. Chociaż może trochę później, bo matka mi do cerkwi na 9.30 pewnie będzie kazała iść... Chyba, że się jakoś wymigam, to będzie wcześniej :D
    A co do tego, czy będą razem, to... Nie powiem. Chcę potrzymać trochę w niepewności :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wchodzę,a tu nie ma nowego rozdziału ;'[ Toż to skandal!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, wiem, że miał być. Ale jak wróciłam przed 11, to zrobiłam sobie godzinną drzemkę i dopiero co wstałam xD Idę ostatecznie poprawić jakieś literówki, więc za kilkanaście minut będzie :D

      Usuń