niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział XXIV

Porzuciłam mój plan zjedzenia czegoś przepysznego na rzecz otwarcia drzwi. Tost nie zając, nie ucieknie. Wytrzymam. Podeszłam do wejścia, przekręciłam zamek i otworzyłam. Jeszcze nie zdążyłam ich nawet uchylić, kiedy zaskoczył mnie głos. A właściwie nie jeden głos, a głosy.
…: Cześć rzygańcu jeden! – usłyszałam krzyk
Przede mną stały dziewczyny: Kim, Roza, Iris i Violcia, a także chłopaki – Armin i Alexy.
Nic: Ale co wy tu…? - wyksztusiłam
Nie powiem, zaskoczyli mnie. Nie spodziewałam się, że przyjdą. A tu taka miła niespodzianka.
Kim: Jak to co robimy? Stoimy! Więc może nas wpuścisz? – zaśmiała się
Patrzyłam na nich moment, a zaraz zeszłam na bok, robiąc im przejście.
Nic: Wbijajcie. Tylko chaty mi nie rozwalcie. - zastrzegłam
Ar: Spokojna twoja rozczochrana. Wszyściutko będzie w jak najlepszym porządku. – zapewnił
Kiedy tylko weszłam do salonu, gdzie stali rozbierając się moi goście, Rozalia niemalże od razu zaczęła trajkotać.
Roz: Wiesz, dzisiaj cię nie było, ale wzięłam sprawy w swoje ręce. Wszystko już załatwione. Każdy już wie. – uśmiechnęła się
Nic: Wie? O czym? – zapytałam niezrozumiale

Roz: Dzisiaj rano wślizgnęłam się do pokoju nauczycielskiego, wzięłam telefon, a przy głównym głośniku włączyłam nagranie ze szpitala. W całym budynku, na każdym korytarzu zabrzmiała ta rozmowa. Ci, którzy byli wtedy w szkole, usłyszeli co do słowa z tego, co powiedziała Amber. A nawet jeśli kogoś nie było, to dowie się od innych, bo teraz to jest informacja dnia, może nawet i tygodnia. – powiedziała z szybkością karabinu maszynowego
Stałam jak wryta i aż rozdziawiłam buzię ze zdziwienia.
Nic: Ro-Roza? Naprawdę? Poważnie? Zrobiłaś to dla mnie? – rzuciłam się w jej stronę i przytuliłam mocno
Roz: No nie powiem, że było łatwo. Dostałam ochrzan od dyrki, ale i tak widziałam, że jest zadowolona. – wyszczerzyła się
Teraz właśnie odezwał się Alexy. Nawiasem mówiąc, to po wyjściu ze szpitala, złapałam z nim świetny kontakt. Wcześniej także rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale od tych kilku dni cały czas ze sobą przebywaliśmy. Uwielbiałam jego towarzystwo. Można powiedzieć, że był tak jakby moją przyjaciółką. Wraz z Rozalią był moim najlepszym kumplem.
Al: Ej! O sobie to mówisz, a ja? Przecież pomagałem ci! Stałem cały czas na czatach, żeby nikt cię nie przyłapał! – oznajmił swój udział w akcji
Oderwałam się od dziewczyny i popatrzyłam z uśmiechem na chłopaka.
Nic: Alexiaczku ty mój niebieski! Kochanie! – krzyknęłam radośnie i rzuciłam mu się na szyję, a on zaczął mną kręcić; Śmialiśmy się przy tym co nie miara, a zaraz dołączyli do nas pozostali i wyliśmy jak jacyś idioci. A siedmioosobowy śmiech, to nie było nic cichego.
Zatrzymał się lekko zdyszany i spojrzał na mnie z uśmiechem.
Nic: Dziękuję! – podziękowałam mu
Wspięłam się na palce i dałam mu całusa w usta. Mówiłam już, że świetnie się ze sobą czuliśmy. Traktowaliśmy się nawzajem jak rodzeństwo. Poza tym, każdy wokół wiedział, że Al był gejem. Nie krył się z tym specjalnie, więc dla każdego było jasne, że to takie przyjacielskie przytulanki. Dlatego też pozwaliśmy sobie na tego typu czułości. Bo w końcu, co złego jest w tym, że całuję geja? Dobra, to jednak jest dziwne. Zapomnijmy o tym, co powiedziałam.
…: Ładnie to tak obcałowywać się z chłopakiem za moimi plecami? – usłyszałam kpiący głos
Odwróciłam się. Kastiel. Chciałam zapytać, jak wszedł, ale mnie uprzedził.
Kas: Drzwi były otwarte. Co, może miałem jeszcze zapukać? – zapytał ironicznie – A może mi też byś tak podziękowała? – podniósł do góry jedną brew
Nic: Tobie? Za co? – zaśmiałam się
Iris: Kastiel zwędził klucze do pokoju nauczycielskiego, Natanielowi. To dzięki temu Rozalia z Alexym mogli wejść i puścić to nagranie. – wytłumaczyła
Popatrzyłam na niego podejrzliwie.
Kas: To czysta prawda. – zapewnił i wystawił ku mnie ręce, zachęcając do przytulasa i posłał mi buziaka w powietrzu
Zrobiłam pobłażającą mnę, chociaż tak naprawdę w środku byłam szczęśliwa. Kas przełamał się i postanowił się z nim zobaczyć. Nawet jeśli to nie była rozmowa, ani nic, to jednak zrobił coś takiego dla mnie. Coś przeciw sobie. Nie trzeba było się zastanawiać, by stwierdzić, że nie znosił Nata i byli największymi wrogami, a jednak.
Podeszłam do niego i ukłułam w brzuch, a ten zrobił obrażoną minę. Objęłam go rękami, a głowę położyłam na torsie chłopaka. Zaskoczyłam go? Podejrzewam, że tak. Jednak po chwili się ogarnął i on także mnie przytulił. Słyszałam bicie jego serca. Było szybkie, bardzo szybkie. Jakby się denerwował. Albo był podekscytowany tą sytuacją. Na tę myśl uśmiechnęłam się mimowolnie. W życiu nie podejrzewałabym, że coś takiego w ogóle kiedykolwiek o nim powiem, ale to było takie… słodkie…
Ar: Może już byś ją puścił. Wystarczy tych czułości. – warknął Armin i czułam, że podszedł
Dotknął mnie, jakby chciał oderwać od siebie mnie i Kasa. Ale dlaczego?
Kas: Spadaj stąd, bo za chwilę możesz nie mieć wszystkich zębów. – syknął do niego

Wyplątałam się z objęć. I stanęłam naprzeciw.
Nic: Uspokójcie się. Siadajcie lepiej i włączcie coś fajnego. Ja idę do kuchni poszukać jakiegoś żarełka. Nic dzisiaj nie jadłam.
Viol: Nic a nic? – zadziwiła się
Nic: Spałam od rana, nie miałam czasu. – i znikłam
Wzięłam kupioną rano przez ciocię cynamonkę. Co z tego, że kupiła ją sobie? Nie jest podpisana, więc bez różnicy. Ze zlewu zdjęłam osiem szklanek, trzy napoje. Hoop Colę, Mirindę i Sprit’a. Zaniosłam do salonu, postawiłam obok sofy. Wróciłam i usłyszałam, jak chłopacy rozlewali picie. I nie tylko do szklanek, bo po chwili zaczęli oblewać się nawzajem. I nim zdążyłam zareagować, pół pokoju było zalane.
Nic: Czy was kompletnie pojebało?! – wydarłam się, kiedy wbiegłam do pomieszczenia – A wy nie mogłyście ich powstrzymać? – załamana, zwróciłam się do dziewczyn
Kim: Wolałyśmy się w to nie mieszać, bo i my byśmy oberwały. – umyła ręce Kim
Westchnęłam, patrząc na nich srogo.
Nic: Wiecie, kto to teraz posprząta? – zapytałam unosząc brew
Al: Ty?
Nic: Błąd. Idę po szmaty i będziecie wszystko ścierać, dopóki w tym pokoju nie zalśni. Jasne? – to nie było pytanie z uwzględnianymi odpowiedziami
Ar: Ale to by… - przerwałam mu
Nic: Wolisz posprzątać tylko tutaj, czy mam ci w zamian dowalić cały dom? – zapytałam
Kas: Niby czemu cały?
Nic: Bo właśnie oblaliście mój aparat, tłumoki. – ich wzrok powędrował na komodę, prze której stali, a na niej ociekające Mirindą urządzenie
Al.: Upsss… Dobra, dawaj to. Posprzątam. – przejechał dłonią po twarzy w geście upokorzenia
Po chwili z powrotem stałam w salonie z trzema ścierami w ręku.
Nic: No już, do roboty chłopaki. – uśmiechnęłam się szatańsko, a dziewczyny zaśmiały się oglądając tę sytuację
Kas: Ja tam nie mam zamiaru. – usiadł na kanapę, założył ręce na piersi i zamknął oczy
Pokręciłam głową.
Nic: Wielki błąd Kastuniu.
Ten moment, kiedy mokra ściera uderza w twarz chłopaka z głośnym plaskiem. Płakanie ze śmiechu całej reszty, zabójczy wzrok Kasa – o mało się nie posikałam. Zdjął z twarz to, co na niej miał i popatrzył na materiał.
Kas: Ty szmato. – szepnął do niej groźnie, czym wywołam jeszcze większą salwę śmiechu – u mnie, dziewczyn, chłopaków i u niego samego
Po kilku minutach nieopisywalnego śmiechu, wreszcie się powstrzymałam. Wytarłam ręką łzy, które mi popłynęły podczas, gdy tak z niego wyłam. Znów powędrowałam do kuchni, ciągle słysząc za sobą chichot.

W kieszeni poczułam wibracje. Sms. Od Titi:
"Nicola, przepraszam, że znów to samo, ale Dalia, nasza recepcjonistka, zachorowała i nie może przyjść na nocną zmianę. Muszę ją zastąpić i po raz kolejny nie będzie mnie w nocy w domu. Wracam tak jak wcześniej, koło południa, więc zobaczymy się po szkole. Do jutra :)
PS: Tylko nie zdemoluj całego domu."
I za co ona przeprasza? Dla mnie to i lepiej, że jej nie będzie. Przynajmniej będę miała spokój. Odpisałam jej, że rozumiem i schowałam telefon z powrotem do kieszeni.
 Po przeszukaniu szafek, w których znalazłam paczkę popcorn, jakieś opakowanie cukierków i wcześniej niezjedzoną przeze mnie czekoladę, wróciłam się. Kastiel nogą „zmywał” kałużę, a Armin klęczał dokładnie polerując podłogę. Po chwili wskoczył na niego brat bliźniak i zaczął machać swoją szmatką, jakby było to lasso.
Al: Wio, byczku! Wio! – krzyknął, wiercąc się
Kolejny raz parsknęliśmy śmiechem. Oprócz Armina, rzecz jasna.
Ar: Alexy, ty ciulu! Złaź ze mnie idioto! Nie jestem jakimś koniem, żebyś na mnie siedział! – wrzasnął
Al: Nie, nie jesteś koniem. Jesteś byczkiem! – poprawił go radośnie
Armin zaczął go z siebie spychać, „wierzgać” i ta scena naprawdę wyglądała jak ujeżdżanie byka – przez Alexego.
Nic: Al, może zejdź już z niego, bo czuję, że zaraz się poważnie zdenerwuje. – uśmiechnęłam się do szeroko
Posłusznie zszedł z brata, a ten podniósł się, patrząc na niego groźnie.
Kim: Co tam masz dobrego w rękach? – najwyraźniej zauważyła, że coś trzymam
Nic: Popcorn, cuksy i czekoladę. Zaraz wszystko wszamamy. Tylko najpierw coś włączcie. – rzekłam – W szufladzie na dole tego słupka są jakieś płyty. Nie wiem, czy cokolwiek fajnego, bo nawet nie zaglądałam.
Roz: Ja się tym zajmę. – odparła wesoło, podeszła i otworzyła – Co chcecie? Horror, przygodówkę, romans? – zapytała, uśmiechając się szeroko na ostatni gatunek
Nic/Viol/Irys: Romans! – wykrzyknęłyśmy razem
Kas: Na pewno nie! To filmy dla bab! Ma być jakiś horror. – podniósł dumnie głowę do góry
Ar: Nie, dla mnie sensacyjny. – mruknął Armin
Nic: Myślicie, że macie jakikolwiek wybór? – zapytałam ironicznie – Niestety, ale film został właśnie przegłosowany. Cztery osoby na romansik, wygrałyśmy. – uśmiechnęłam się szatańsko – Roza, wybierz coś bardzo, bardzo romantycznego. Chcę zobaczyć ich reakcje, jak będą to oglądać. – zaśmiałam się
Usiedliśmy na kanapie, a dziewczyna wzięła się za włączanie. Chłopcy mieli skrzywione miny i wiedziałam, że nie byli zadowoleni z wybory. Kim również.
Kim: A ja osobiście chciałabym coś z fantasy. – zamarudziła – Nie będę mogła patrzeć na jakieś słodkie scenki. – mruknęła
Iris: Dasz radę, Kim. Wierzę w ciebie. – uśmiechnęła się
Dziewczyna westchnęła. Właśnie pojawiły się pierwsze napisy, a Roza zajęła miejsce obok mnie. Wszystkie głowy skierowały się w stronę telewizora, oprócz mnie. Musiałam pogadać z przyjaciółka i wydawało się, że to odpowiedni moment na taką rozmowę, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał.
Nic: Rozalia, - zaczęłam, a ona spojrzała na mnie – czy… Dlaczego Lysander nie przyszedł z wami? On… Nie uwierzył? Podstawiliście mu twardy dowód, a on… Mimo to dalej uważa, że ją pobiłam? Tak? – w moich oczach pojawiły się łzy
Może wydawało się, że nie zwróciłam uwagi na to, że nie pojawił się u mnie, ale w duchu zwyczajnie płakałam. To jego obecności pragnęłam najbardziej, a on się nie zjawił. Nawet ze mną nie porozmawiał, a tak bardzo tego chciałam. Myślałam, że kiedy usłyszy prawdę, o się zmieni. Przyjdzie, porozmawia, przeprosi. Może nawet wybaczy mnie to, co ja mu wcześniej zrobiłam i znowu będziemy razem? Jaka ja niemądra… Zapomniałam już, że przecież ma teraz inną dziewczynę. Na tę myśl skręciło mnie w żołądku. Powinnam otwarcie się przyznać, nawet przed samą sobą, że żyłam marzeniami. Wymyśliłam sobie, że wszystko między nami się ułoży, że będzie tak, jak dawniej. Nic głupszego. To już nigdy nie wróci, nie będzie tak jak dawniej. I nie powinnam się łudzić, że cokolwiek się ułoży. Bo się nie ułoży. Co najwyżej, znowu będziemy przyjaciółmi… Ale to wszystko, nie mam co liczyć na nic innego.
Spojrzałam na nią smutno, odwracając zaraz głowę, by nie spostrzegła moich łez. Dobrze, że reszta wciągnęła się w film. Nawet Kastiel i Armin, którzy tak protestowali, oglądała teraz z zaciekawieniem.
Roz: Nic… Myślę, że potrzebuje trochę czasu. On… - przerwałam jej
Nic: Już mi to mówiłaś. Że powinnam poczekać. A skończyło się na tym, że wtedy w szpitalu znowu zaczął mnie oskarżać. – rozżaliłam się
Roz: Chciałabym móc coś zrobić, pomóc, zadziałać. Nie wiesz jak bardzo zależy mi na tym, żebyście byli razem. Pasujecie do siebie i wiem, że się kochacie. Ale nie potrafię zmienić jego decyzji, wyboru. Dzisiaj po puszczeniu tego nagrania, nawet nie miałam okazji, by z nim pogadać, bo zwinął się z reszty lekcji. Nikt nie wie, gdzie poszedł, bo dzwoniłam do Leosia i okazało się, że nie wrócił do domu. – powiedziała z troską
Nic: Chcesz powiedzieć, że… Wyjechał? – przeraziła mnie ta myśl – Wyjechał na zawsze? – nie mogłabym znieść, jeślibym miała już nigdy go nie zobaczyć
Roz: Nie, no coś ty. – rzekła pocieszająco – Po prostu gdzieś znikł. Pewnie chce poukładać sobie w głowie wszelkie wiadomości. Wiesz, myślę, że jest mu strasznie głupio za wszystkie rzeczy, które ci powiedział. Nie mógłby ci spojrzeć teraz w oczy. – wyjaśniła

Nic: Ale to tak strasznie boli… - po policzku spłynęła mi jedna łza – I jeszcze ta dziewczyna… - przerwałam
Przecież miałam jej nic nie mówić, kurde! Nie chcę, żeby potem się wtrącała w to bagno. I tak nic by to nie zmieniło.
Roz: Słucham? O jaką dziewczynę ci chodzi? – zmarszczyła brwi
Musiałam wymyślić coś na szybkiego, żeby ją zmylić.
Nic: No, chodziło o Amber… Że wszystko uknuła i przez to jesteśmy skłóceni…
Roz: Ach… Nie martw się, ułoży się jeszcze między wami. Na pewno. – uśmiechnęła się
Jak to dobrze, że nie domyśliła się, że bredzę. Usiadła wygodnie na kanapie i zapatrzyła się w telewizor. Natomiast ja ani myślałam, żeby oglądać. Znów zaczęłam rozmyślać. Wyobrażałam sobie jakby to było, gdybyśmy nie pokłócili się. Miałam przed oczami wizję, jak spacerujemy razem po parku, trzymając się za ręce. Jest ciemno, bo nadszedł wieczór, tak romantycznie… Lys szepcze mi do ucha czułe słowa, mówi, że mnie kocha. Całuje, obejmuje, dotyka… Znów z moich oczu poleciały łzy. To już nigdy nie wróci. Od teraz, niemal codziennie będę widziała go szczęśliwego, jak… Znajduje się z tamtą blondynką w tym cholernym parku, i to ją tak ubóstwia… Miałam patrzeć spokojnie i pozwalać, by moje serce na każdy jego kolejny widok kruszyło się na coraz mniejsze kawałki?
Powoli otworzyłam oczy. Wokół mnie było całkowicie ciemno, absolutnie nic nie widziałam. 

Wyjęłam telefon, sprawdzając godzinę – 21:03. Czyżbym zasnęła? No dobra, nawet jeśli, to powinnam się w końcu zwlec z tej kanapy. Wstałam przeciągając się i kiedy zrobiłam pierwszy krok, usłyszałam głośny jęk. Przeraziłam się i próbowałam skojarzyć fakty. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś ktosiek, który wlazł nie wiadomo kiedy do mojego domu. Zaświeciłam komórką na podłogę. Armin śpiący z kciukiem w ustach. Powstrzymałam śmiech i zaraz się zdziwiłam, że jeszcze tu są. Bo właśnie ogarnęłam też wzrokiem całą resztę. Kolejny widok przez który omal się nie roześmiałam. Kastiel i Alexy leżeli na kanapie przytuleni do siebie mocno. No jeszcze rozumiem, że Al, ale nasz buntownik tulący się do faceta? Zabawne. Rozalia rozłożyła się na siedzących Kim i Violi, a Iris miała przechyloną głowę, a z ust ciekła jej ślina. Myślałam, że pęknę. Nie mogłam się powstrzymać. Wyminęłam ostrożnie Armina, żeby nie nadepnąć mu na kolejną część ciała i ustawiłam się w sporej odległości od nich, żeby ująć cały ten prześmieszny obrazek. W telefonie włączyłam lampę i zrobiłam kilka zdjęć z przeróżnych ujęć. Podczas trzeciego, Kastiel zawarczał przez sen, jakby wiedział, że właśnie go kompromituję. Uśmiechnęłam się do siebie i jeszcze kilka razy popstrykałam. Wpadłam po chwili na jeszcze lepszy pomysł. Ostatnio oglądałam jakiś tam film o praniu mózgu podczas snu. Nie miałam okazji tego wypróbować, ale miałam zamiar przekonać się, czy to prawda. Weszłam do korytarza i zapaliłam tam światło, żeby chociaż niewielka jego ilość wpadła do drugiego pokoju. Nie chciałam włączać go w salonie żeby nikogo nie obudzić, bo wtedy nici z mojego pomysłu. Dobra, kamera gotowa do kręcenia, więc powoli podeszłam do Kastiela. Siedział przytulony z Alexym z samego brzegu, więc nie miałam problemu. Schyliłam się i szepnęłam mu radośnie do ucha taki zwykły tekścik
Oddaliłam się natychmiast, żeby sprawdzić, czy wypali. Włączyłam kamerę. W odpowiednim momencie, zresztą. Kastiel poruszył się niespokojnie, ale się nie obudził. W zamian, wymruczał sennie słowa, które mu wcześniej „wprałam”:
Kas: Kocham Alexego, to mój Bóg. Jest taki męski i przystojny. – powiedział przez sen, jeszcze bardziej się do niego przybliżając i mocniej przytulając
Tego było już za wiele. Nie potrafiłam już wytrzymać tych tortur, jakimi było wysłuchiwanie takich komedii bez możliwości roześmiania się. Teraz już zwyczajnie nie mogłam. Ryknęłam tak bardzo niepohamowanym śmiechem, że wszyscy dosłownie podskoczyli. Reakcja Armina patrzącego z obrzydzeniem na swój obśliniony palec, Iris wycierająca ślinę z brody, były powalające. A najlepsza była reakcja czerwonowłosego, który widząc, że obejmuje niebieskowłosego, odskoczył jak poparzony, w związku z czym wylądował na ziemi, przygniatając Armina, który znów zaczął jęczeć. Alexy siedział teraz zarumieniony i patrzył się kokieteryjnie na Kastiela.
No myślałam, że umrę ze śmiechu. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni, niektórzy, na przykład Kas, ze zdenerwowaniem, ale nie mogłam się uspokoić. Leżałam więc tak na podłodze jeszcze jakiś czas, trzymając za brzuch i śmiejąc wniebogłosy.
Kas: No i co jest takiego zabawnego?! – warknął wkurzony
Uspokoiłam się nieco, a to dlatego, że chciałam mu wyjaśnić, o co chodzi, ale było to bardzo trudne. Wreszcie się opanowałam, włączyłam galerię filmów i podeszłam do nich, nadal się chichrając. Siedem twarzy zebrało się przede mną, ciekawi, co takiego chcę im pokazać. Włączyłam nagranie trwające zaledwie osiem sekund, ale efekt był mega. Jeszcze przed końcem wszyscy wręcz leżeli ze śmiechu i podejrzewam, że teraz to już wiedzieli, dlaczego tak chichotałam. Al siedział nadal na sofie, jeszcze bardziej zarumieniony i myślę, że słowa, które usłyszał, bardzo mu się podobały. A Kastiel… Kastiel najpierw się nie odzywał, zaciskając usta w jedną, wąską linię. A potem wstał, podniósł mnie i pociągnął za sobą, zostawiając ciągle rechoczącą resztę samą. Zaprowadził mnie za ścianę do kuchni i zatrzymał się.
Kas: Masz świadomość, że właśnie totalnie mnie skompromitowałaś? – syknął
Nic: No oczywiście, że mam. – zaśmiałam się – Sorry, ale to byłoby zbyt trudne, gdybym miała zostawić tą scenkę tylko dla siebie. – urwałam, a po chwili dodałam rozpływającym się głosem, przedrzeźniając go – Kocham Alexego. Jest taki przystojny. – i znów zaczęłam chichotać
Kas: W życiu nie powiedziałbym czegoś takiego. – uciął – To jakiś podstęp. – odrzekł podejrzliwie
Nic: Bingo, mój geniuszu! – zaśmiałam się
Spojrzał na mnie z bananem na ustach.
Kas: Twój geniusz? – uśmiechnął się szelmowsko
Zakłopotałam się lekko, bo faktycznie trochę źle to ujęłam. Nie przemyślałam dokładnie swojej wypowiedzi.
Nic: N-nie, źle mnie zrozumiałeś. – zaczerwieniłam się
Przybliżył się lekko do mnie.

Kas: Rozwieję twoje wątpliwości. Właśnie zapewniam cię, że nie jestem gejem. – szepnął
Nic: Nie? Bredzisz. Gdybyś nie był, to nie tuliłbyś się do Alexego. – odparłam zadziornie
Tak, prowokowałam go, ale nie mogłam powtrzymać się przed tym, by nie wypominać mu tamtej sytuacji.
Kas: A gdybym był, nie zrobiłbym tak…
Przybliżył swoją twarz do mojej i spokojnie spojrzał mi w oczy. Zaskoczyła mnie jego delikatność. Zawsze uważałam, że jest bezwzględnym podrywaczem i aroganckim typkiem, a tu proszę.
Nic: Co ty chcesz… - nie dokończyłam
Chłopak w sekundę pokonał dwucentymetrową odległość dzielącą nasze usta. Musnął delikatnie moje wargi swoimi w tak subtelnym geście, że aż westchnęłam. Tak bardzo mnie rozczulił… Położył ostrożnie swoje dłonie na mojej talii, nie pozostałam dłużna. Oparłam ręce o jego umięśniony tors. Oddałam się temu pocałunkowi całkowicie. Był taki łagodny, cudowny. I mówię tu i o pocałunku i o Kastielu. Po prostu się rozpłynęłam.
Oderwaliśmy się od siebie po jakimś czasie. Spojrzałam mu w oczy. Myślałam, że zaraz zapyta, czy zostanę jego dziewczyną, albo wyzna mi miłość. Czy tego chciałam? Sama nie wiem. Chyba po prostu dałam się ponieść chwili, bo tak naprawdę nic do niego nie czułam. Dobra, może faktycznie mnie trochę pociągał, ale nie tak, jak na przykład Lys… Moje przypuszczenia się jednak nie sprawdziły, bo ten powiedział po prostu, żebyśmy wracali. Byłam rozczarowana? Zdecydowanie nie. A teraz szczerze. Tak, byłam.
Weszliśmy do salonu, gdzie nadal, raz po raz, oglądany był film i co chwila, zaraz po opanowaniu się, wszyscy po raz kolejny wybuchali śmiechem.
Kim: Nicola, mogę to sobie przesłać? Proszę cię, teraz będę miała sposób na każdego doła. Wystarczy tylko, że to włączę i będę miała świetny humor. – roześmiała się, zresztą jak i reszta
Kas: Na pewno nie, nawet o tym nie myśl! – rzucił się w ich stronę, wyrwał telefon i skasował film
Ar: Ej no! A mieliśmy się z czego pośmiać! – oburzył się Armin
Kas: Mam ci może przypomnieć, że ty spałeś z palcem z mordzie?! – warknął; Widać było, że niezbyt się lubili.
Ar: Zamknij się, albo rozpowiem całej szkole, że jesteś gejem! – odgryzł mu się – I przytulałeś mojego brata. – uśmiechnął się szyderczo
Nic: Ej! Chłopaki, spokój. Nikt nic nikomu nie powie i zapominamy, okej? – nie słuchając protestów, oznajmiłam – Moje ciotka wraca dopiero jutro koło południa. Wracacie do domu i rano do szkoły, czy może zostajecie u mnie i robimy se wagary, hm? – zapytałam, chociaż spodziewałam się odpowiedzi
Iris: Zostajemy! – krzyknęła – No, przynajmniej ja. Jest zbyt ciemno, by wracać. Ja tam bym się bała, więc zostaję. – powiedziała wesoło
Kas: Strachajła. – mruknął do siebie, ale jej to nie umknęło
Iris: Słucham? Ja ci zaraz dam strachajłę! Tak ci zaraz dołożę, że to ty będziesz się mnie bał! – broniła się – Dziewczyny, na niego! – zwróciła się do nas
I tak wszystkie pięć rzuciłyśmy się na buntownika, zaczynając czochrać, łaskotać
Kas: Chło-chłopaki! Weźcie pomóżcie! – wrzasnął
Bliźniacy zaczęli nas od niego odciągać, ale my się nie dałyśmy. Mimo, że to była walka trzy na pięciu, nikt nie miał przewagi. Przez kolejne piętnaście minut ganialiśmy się po całym domu, krzycząc, śmiejąc się, uciekając. To było wspaniałe uczucie. Czułam się tak lekko, przyjemnie. Zapomniałam wtedy o wszystkich troskach, było wspaniale. Kiedy wszyscy zbiegliśmy zdyszani na dół, rozpoczęła się fala ziewania. Każdy zaczął się przeciągać, Viola prawie nieprzytomna siedziała na sofie na skraju zaśnięcia. Zerknęłam na zegarek – 23:48.
Nic: Dobra, w takim razie ustalamy, kto gdzie i z kim śpi. Jest mój pokój, pokój Titi, gościnny i salon, czyli osiem miejsc do spania. A zakładam, że chłopacy nie chcę spać razem, tak?
Kas: W życiu!
Ar: Na pewno nie ja. Chcę sam.

Nic: Przykro mi, ale będziesz musiał z kimś spać. Którą dziewczynę wybierasz? – zapytałam, a moja wypowiedź niemalże od razu od razu została zbojkotowana
Kas: Ej! Dlaczego on pierwszy może wybrać?! – oburzył się
W odpowiedzi wyręczyła mnie Rozalia.
Roz: Eh... Proszę bardzo, w takim razie do ciebie należy pierwsza decyzja. – powiedziała
Kas: No, to rozumiem. Więc ja śpię w pokoju Nicoli z nią samą. – popatrzył na mnie zadziornie
Westchnęłam.
Kim: Dobra, Kastiel z Nicolą. Armin?
Ar: Ja chciałem z Ni… Znaczy, to ja w gościnnym z… Iris?
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
Kim: To ja może spałabym z Rozą na tej sofie, a ty z Violą. Co ty na to Alexy? – zapytała
Al: Nie ma problemu. Oczywiście, jeśli Violcia się zgodzi. – puścił jej oczko, na co się zarumieniła, ale skinęła głową
Roz: Okej, więc załatwione. – uradowała się – Nic, masz dla nas jakieś czyste ciuchy? – zapytała
Nic: Jasne, coś się znajdzie. Chodźcie, poszukamy.
Weszłyśmy w piątkę na górę. W szafie odszukałam jakieś ubrania do spania i rozdałam im po parze spodenek i bluzce.
Roz: Dzięki. To my idziemy. Są dwie łazienki? – zapytała
Nic: Trzy. Na dole, u mnie i u cioci. – uśmiechnęłam się
Kim: To my idziemy. Dobranoc.
Roz/Ir/Viol: Dobranoc.
Nic: Dobranoc. – pożegnałam je, a one wyszły
Wygrzebałam jakieś ubrania dla siebie i weszłam do łazienki. Zamierzałam wziąć kąpiel, ale gdy już miałam się myć, przypomniałam, że Kastiel w każdej chwili może wejść do pokoju i grzebać w moich rzeczach, co zmobilizowało mnie, by wziąć porządny, ale mega szybki prysznic. Potem już tylko się ubrałam i wyszłam z łazienki z prędkością światła. Moje obawy sprawdziły się. Na łóżku siedział czerwonowłosy i kręcił sobie na palcach moimi bordowymi stringami. O Boże…
Nic: Hej! Co ty robisz?! – rzuciłam się na niego i próbowałam wyrwać mu to, co trzymał, ale wyszło na to, że leżałam na nim obejmując go
Kas: Kupiłaś to dla mnie? – uśmiechnął się zadziornie
Nic: Chciałbyś. – mruknęłam i kolejny raz spróbowałam wyrwać mu część mojej garderoby
Kas: No weź. Jako pierwszy mogę cię w tym zobaczyć. Nie daj się prosić. – teraz zadziorny uśmiech zmienił na szelmowski
I co by tu powiedzieć?
Nic: Chcę cię tylko uświadomić, że już dawno to kupiłam. Wtedy, kiedy byłam jeszcze z Lysem, a on często do mnie wtedy przychodził. – chwilowa fala smutku minęła, gdy zobaczyłam jego minę
Chciałam dać mu do zrozumienia, że białowłosy już widział mnie tak „ubraną” i udało się, bo sądząc po jego minie, był rozdrażniony. Wstałam więc z niego i usiadłam przed toaletką, dzięki czemu coś sobie przypomniałam.
Nic: Ostatnim razem, jak tu byłeś, to połamałeś ten stołek, bo się chwieje. Masz coś z tym zrobić. – powiedziałam, rozczesując włosy
Kas: Mam coś zrobić? Mogę go kompletnie rozwalić, jeśli chcesz. Co najwyżej rozwalić, bo na  pewno nie będę ci go naprawiać, ani tym bardziej odkupować. – odpowiedział
Nic: Słucham? – odwróciłam się i spojrzałam na niego groźnie, ale zaraz się uśmiechnęłam – Wiedziałam, że żaden z ciebie majsterkowicz. – znów zwróciłam się do lustra i uśmiechnęłam się pod nosem, wiążąc włosy w wysoki kucyk
Kas: Pff… Na pewno nie będę ci tego udowadniał. – prychnął; A więc mój plan nie zadziałał…
Po skończeniu fryzury, wstałam i przeciągnęłam się. Zauważyłam, że Kastiel cały czas mnie obserwuje.
Nic: Co?
Kas: Nico. Dla mnie też musisz dać jakieś ubrania. – powiedział – No chyba że wolisz, żebym spał nago. – uśmiechnął się szelmowsko, a ja pokręciłam pobłażliwie głową
Nic: Nie. Ale nie mam też niczego wystarczająco dużego dla takiego pawiana, jak ty. – powiedziałam zaczepnie
Zerwał się natychmiast z łóżka i podszedł do mnie szybkim krokiem.
Kas: Coś powiedziała?
Nic: A nic, nic. Nieważne. – odwróciłam się i pokazałam mu język
Kas: Jeszcze się przekonamy. – mruknął cicho
Wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Podejrzane...
Nic: Żadnych sztuczek, bo inaczej spiorę ci tą buźkę, a potem wywalę stąd na zbity pysk. – ostrzegłam go
Kas: Myślisz, że chciałbym przespać się z taką pawianicą jak ty? – powtórzył moją zaczepkę
Nic: Huh? To teraz będziesz mnie przezywał? – zrobiłam naburmuszoną minę
Kas: Dobra, nie bądź zła. Uznajmy, że nic nie powiedziałem. – uległam jego przeprosinom i uśmiechnęłam się – Pawianico. – powtórzył, na co znów się oburzyłam
Nic: Uważaj, bo tej nocy możesz zginąć marnie. Znowu wypiorę ci mózg, tylko tym razem każę wyskoczyć z okna. Ciekawe, czy zadziała. – wywróciłam oczami
Kas: Znowu? – podniósł brew – Lepiej trzymaj język za zębami, bo sądzę, że to była twoja tajemnica, mam rację?
Nic: Zgadłeś! – zaśmiałam się
Kas: Uważaj, żebym to ja nie wyprał ci mózgu.
Nic: Już się boję. – prychnęłam rozbawiona – Poza tym, ty nie potrafiłbyś.
Kas: Ale t… - przerwałam mu
Nic: Dobra, skończ. Przypomniałam, że mam taką jedną za dużą koszulkę. Myślę, że będzie dobra. – podeszłam do szafy
Fakt był taki, że wiedziałam o swojej granatowej bluzce z czarnymi napisami i mogłabym ją mu dać, ale to byłoby zbyt łatwe. W zamian, wyjęłam pomarańczowy t-shirt z Bujką z „Atomówek”.


Sama nie wiem, dlaczego kupiłam sobie to coś. Po prostu musiałam. A teraz, z perspektywy czasu, wydawało się to doskonałą decyzją.

Nic: Proszę bardzo. Załóż tą. – podałam mu wieszak i wiszącą na nim koszulkę
Spojrzał na trzymaną przez siebie bluzkę i zaniemówił.
Kas: C-co to jest? Mam to nałożyć? Chyba śnisz! – zaprotestował

Nic: Okej. – chyba zdziwiła go moja reakcja – Ale śpisz przy drzwiach do pokoju. I to od zewnątrz. –mruknęłam, kładąc się na łóżku
Kas: Już wolę to, niż chodzenie w bluzce z jakichś pieprzonych „Atomówek”! – wrzasnął
Nic: W porządku. Twój wybór. Tylko, niestety, nie skorzystasz z jedynej okazji leżenia obok mnie. –
Kas: Dobra! – wrzasnął wkurzony – Założę tą chrzanioną koszulkę! – i wszedł do łazienki

Już prawie zasnęłam, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Musiałam, po prostu musiałam to zobaczyć. Wybuchłam, kolejny raz dzisiaj zresztą, głośnym śmiechem. Widok Kasa ubranego w coś tak dziecinnego, był wprost powalający.
Kas: Zamknij się! Jeszcze ktoś usłyszy i tu wejdzie! – wydarł się
No i wykrakał. Do pokoju wbiegła nagle Rozalia z Kim i Alexym. Teraz to niemal udusiłam się z tego wszystkiego.
Kim: Kastiel… W co ty żeś się ubrał? – patrzyła na niego z niedowierzaniem
Roz: Nicola… Ty się nad nim znęcasz! Ubrać w takie coś chłopaka? – parsknęła śmiechem
Kas: Chrzańcie się! Wypad z tego pokoju! – dosłownie wypchnął ich z pomieszczenia
Odwrócił się w moją stronę z żądzą mordu w oczach. Podszedł do łóżka i rzucił się na nie. Widziałam, że był wkurzony. No i w sumie nic dziwnego. Najpierw film jak mówi o Alexym, teraz to…
Położyłam się koło niego. Zrobiło mi się trochę przykro, choć nigdy nie spodziewałam się, że będzie mi żal Kastiela.
Nic: Hej, przepraszam. Chyba rzeczywiście trochę przesadziłam. – powiedziałam ze skruchą
Nie odezwał się.
Nic: Kas… Ja naprawdę nie chciałam, żeby to aż tak beznadziejnie wyszło. – dotknęłam jego ramienia, ale strząsnął moją dłoń – Przepraszam…
Źle mi było z tym, że jest na mnie zły, że nie rozmawia. Odezwały się we mnie wyrzuty sumienia, co bardzo mnie zdziwiło, bo nigdy nie myślałam, że najdzie mnie coś takiego w związku z nim.
Kas: Ale z ciebie idiotka. Myślałaś, że jestem obrażony? – zaśmiał się i odwrócił, a ja spojrzałam na niego zdziwiona – Przyznam ci, że to było niezłe. Nie przypuszczałem, że jakiejkolwiek dziewczynie uda się mnie dwa razy skompromitować w tak krótkim czasie. Szacun. – rzekł
Nic: Co? Udawałeś? – zapytałam, a on uśmiechnął się zawadiacko – Świnia. – uderzyłam go poduszką
Kas: Miło mi, Kastiel jestem. – powiedział wesoło
Nic: A weź się już zamknij. – uśmiechnęłam się – Ale chce mi się spać. – przeciągnęłam się i ziewnęłam – Dobranoc.
Kas: Chcesz spać. – uśmiechnął się szelmowsko
Nic: Idę spać. – położyłam się, on także
Minęło około pięciu minut, podczas których jeszcze nie zasnęłam, kiedy usłyszałam:
Kas: Nicola… - urwał
Nic: Hm?
Kas: Mogę… Mogę się do ciebie przytulić? – zapytał
Nie spodziewałam się tego. Dosłownie mnie zatkało. Nie wierzyłam, że Kastiel wyskoczył do mnie z taką prośbą. Chociaż z drugiej strony zauważyłam, że zaczął się zmieniać. I to dzięki mnie, a może nawet i dla mnie. Bo jak mogłabym kiedykolwiek wcześniej pomyśleć, że zapyta się mnie, czy może mnie przytulić?
Nic: Możesz. – odparłam
Odwrócił się do mnie, tak jak i ja. Objął mnie ręką i wtulił się w moje włosy.
Leżeliśmy tak chwilę, ale zaraz padliśmy. Zasnęłam, przytulona do twarzy Bujki…

11 komentarzy:

  1. jebłam, leżę i nie wstaję!
    cudowne!
    czyżby Kas zakochał się w Nic?
    Lys ty zjebany niedojebańcu! idiota
    nie mogę się doczekać nexta >3<

    OdpowiedzUsuń
  2. Bujkaaaaa xD!
    Boże, jaki Kastiel kochany jeeest! Ona ma z nim być! Boże, pierwszy raz w życiu chcę, żeby główna bohaterka była z Kastem...

    Kiedy przeczytałam o tym filmie, to prawie wybuchłam. Powstrzymało mnie tylko to, że ojciec zabrałby mnie do psychiatry. Już raz mi to sugerował. Oczywiście na żarty, ale myślałam, że mówi serio...

    Rozdział zajebisty! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kas Kas i jeszcze raz Kas... *//////*
    Tak podrywać Nicole ty nicponiu! Grrrrrrr... Co za miszcz! "Mogę... Mogę się do ciebie przytulić?" Ho, Ho, Ho!!

    Lys straciłeś szanse zjebie jeden.

    Alexy się zarumienił! Bo Kas wyznał mu miłość XDD Czekaj.... Jak to było w Naruto... A tak!! ZBOCZONY PUSTELNIKU!!!

    Kufa odbija mi przez twoje opowiadanie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ten tekst Kastiela przez sen był dziwny. xD https://www.google.pl/search?q=ha+gay&rlz=1C1BLWB_enPL565PL565&espv=210&es_sm=93&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=lNHbUoGRBs6qhAfJj4EQ&ved=0CAkQ_AUoAQ&biw=2133&bih=998&dpr=0.9#facrc=_&imgdii=_&imgrc=CZmC86taxZ7krM%253A%3BUQwas18mU-tGcM%3Bhttp%253A%252F%252Fi1.kym-cdn.com%252Fentries%252Ficons%252Foriginal%252F000%252F009%252F855%252F35xyux.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fknowyourmeme.com%252Fmemes%252Fsenor-changs-ha-gay%3B234%3B268
    ale i tak go uwielbiam, a zwłaszcza jak jest takie słodki. ♥
    Ta koszulką też mnie rozjebałaś haha :D
    Biedy Armin się zakochał i jeszcze został byczkiem. :c xD
    Szczerze? Nie chciałabym żeby Nicola była z Lysandrem, ( przynajmniej nie na razie), stracił Swoją szanse.
    Cudny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest, jest, jest! Rozdział ZAISTY! Hmmm, Kas i Armin zakochali się w Nicoli, powiadasz? OJ, będzie się działo! A Ty Lys, zajebańcu jeden straciłeś swoją szansę! Wstydź się! Wyzwałeś Nic od najgorszych a teraz nawet nie śmiesz przeprosić, he?

    A teraz wracając do rozdziału:
    Troszkę się zawiodłam, ponieważ myślałam że Lys ją chociaż przeprosi czy coś, a tu nici :{ Ale coś czuję ze to się zmieni
    A tak w ogóle to kiedy nex? Noo kiedy? Powiesz nam? Może wyrobisz się do wtorku coo? *-*

    ~Luo

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy będzie? Em, szczerze to nie wiem. Do wtorku wątpię, czy się wyrobię. Zapowiem, że w następnym będzie już wyjście do klubu, no chyba że podzielę go na dwa, zależy jakiej będzie długości. No, a wracając, to nie wiem jeszcze, co ma się tam wydarzyć. Tzn wiem jak sprawy mają się potoczyć dalej, ale nie wiem, jak to zorganizować Muszę się poważnie zastanowić, a to trochę zajmie :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział cudowny :D
    Padlam gdy czytałam O Przytulaku Kasa :'D
    Wow, tak upokorzyć. Trzeba mieć dar xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zwykle cudowny. ;) Prawie się przy nim ze śmiechu posikałam x'D Ale trzeba przyznać, że Kas był taki słodki na końcu. W końcu zaczął się starać o Nic, bo oczywiste jest, że się e niej zakochał ;P Ale mam wielku żal do Lysia, że tak skrzywdził naszą bohaterkę ;( Niech teraz przyjdzie do niej na kolanach i prosi ją o wybaczenie ;D Dawaj mi tu szybko nexta :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Kastiel w bluzce z atomówka XD leze i nie wstaje XD uu przytulasek ;) Ktos sie tu chyba zakochal . Kaziu kaziu no nie £adnie ;) Rozdzial cuudny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Filmik, bluzka z atomówką i przytulasek słodko :3

    OdpowiedzUsuń