poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział LI

Siedząc na łóżku miałam ochotę podejść do lustra i wykrzyczeć sama sobie, że jestem pieprzoną egoistką. Gdybym na naszym pierwszym spotkaniu nie pozwoliła mu na tak wiele, Shon nie napaliłby się na coś więcej. Oddałabym wszystko, żeby cofnąć czas i nie dopuścić do tamtego zdarzenia. Przez jedną chwilę skomplikowało się bardzo dużo. Moja głupota doprowadziła do tylu zawiłości, że głowa mała.
Wtedy usłyszałam dzwonek telefonu, który przerwał mój napad czarnych myśli. Bez zbytniego zapału sięgnęłam po komórkę, odbierając połączenie od Rozy.
Nic: Halo?
Roz: Leo zadzwonił do mnie z wiadomością, że Lysio wrócił jakiś czas temu do domu, więc przybiegłam. Nicola, ja wszystko wiem! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że ktoś go porwał? Miałam prawo wiedzieć!
Czułam w jej głosie żal i wyrzut, tylko co ja miałam na to poradzić? Obruszona Rozalia i to, że ją okłamałam, spotęgowały męczące mnie poczucie winy. Byłam przybita z powodu, że Shon mnie wykorzystał, a dodatkowo zostałam obarczona pretensjami przyjaciółki. Miałam powiedzieć jej wtedy prawdę i narazić Lysandra?
Nic: Rozalio, przepraszam cię. – bąknęłam rozpaczliwie
Roz: Zdradził nam też, co zrobiłaś, by go ratować. Jejku, Nic, tak bardzo mi przykro. Jeśli tylko chcesz, przyjdę dzisiaj do ciebie, kochana, choćby teraz. To jak?
Nic: Jeżeli jesteś w stanie przyjść i posiedzieć w ciszy ze mną, to tak, chcę.
Roz: Już się ubieram.

***
Drzwi mojego pokoju otworzyły się, a w progu stanęła białowłosa. Obdarzyłam ją zaledwie jednym, krótkim spojrzeniem, by potem z powrotem schować twarz w dłoniach.
Roz: Titi chodziła przed domem, powiedziała mi, że jesteś na górze.
Miałam wrażenie, że do mnie podchodzi, a uginający się materac utwierdził w tym, że przysiadła obok.
Roz: Wybacz, że naskoczyłam na ciebie, gdy tylko zadzwoniłam. Nie powinnam była, ale poniosło mnie. Wiem, że bardzo cierpisz. Lysander powiadał, jak…
Nic: W ciszy. – szepnęłam, wchodząc jej w zdanie; Nie chciałam teraz przypominać o wydarzeniach sprzed paru dni, bo i po co? Już wystarczająco byłam dobita.
Roz: Ach, no tak. Sorry. – rzekła, przytulając mnie do siebie 
 Już wszystko będzie dobrze, wszystko.
***
W niedzielę Rozalia przyszła kolejny raz. Przez dwie godziny rozmawiałyśmy a właściwie żaliłam się jej, uwalniając dręczące mnie troski. Płakałam jej w ramię, rozpaczając nad przyszłością. Dziewczyna pocieszała mnie, gładząc po plecach, a ja byłam wdzięczna, że ma do mnie tyle cierpliwości i zrozumienia. Zawsze, kiedy potrzebowałam wsparcia, pomagała mi. Podnosiła na duchu, wysłuchiwała, dawała rady i cenne wskazówki.
Opowiedziałam dziewczynie o całym porwaniu, o kłótni z Titi i od razu poczułam się lepiej. To paradoksalne, ale miałam wtedy wrażenie, że i ona ma ten sam problem. Bo skoro poznała szczegóły, została obarczona tymże kłopotem. Wiedziałam również, że nie jestem sama. Rozalia, jak na przyjaciółkę przystało, zaproponowała, że dotrzyma mi towarzystwa na komisariacie. Oczywistym było, że mym obowiązkiem było się tam zjawić. Ciotka na pewno odrzuciłaby mą prośbę o podwiezienie, dlatego nawet się nie pofatygowałam. Miałam tylko nadzieję, że niedługo jej przejdzie.

***
W poniedziałek byłam zmuszona, żeby iść do szkoły. Roza namawiała, że nie mogę opuszczać tylu lekcji, bo już niedługo wyrzucą mnie ze szkoły. Wiedziała, że ma rację, a jednak najchętniej spędziłabym cały dzień w domu, leżąc na kanapie i pijąc gorące kakao.
Poprzedniego dnia, na komendzie, policjantka powiedziała mi, że po zeznaniach moich i Lysandra wezwanie na komisariat miała otrzymać także Titi. Dowiedziałam się, że nawet bez oświadczenia ciotki, za Shonem zostanie wydany lis gończy. Ucieszyłam się, że będą go poszukiwać. Po tym co zrobił, w moim przekonaniu zasługiwał na smażenie się w piekle. Przyznałabym mu dożywocie na suchym chlebie i wodzie, lecz to były tylko marzenia.
Titi dalej się nie odzywała. Wyszła do pracy jeszcze przed moim wstaniem, dlatego wywnioskowałam, że nie chce mnie widzieć. Oschłość cioci bardzo bolała, lecz to ja doprowadziłam do tej sytuacji i mogłam winić tylko i wyłącznie siebie. Pozostało czekać i mieć nadzieję, że wreszcie się pogodzi z informacją, którą jej przekazałam. Ile to jeszcze potrwa? Na to pytanie nie znałam odpowiedzi.
Maszerowałam na zajęcia powoli i niechętnie. Przerażało mnie, że w szkole będzie tylu chłopaków… A jeśli któremuś wpadnie do głowy jakiś głupi pomysł z moim udziałem?
Każdy mężczyzna przechodzący obok potęgował mój strach. Miałam wrażenie, że patrzą na mnie zachłannie, chcąc wykorzystać. Wszystkie męskie spojrzenia kierowane w moją stronę przerażały do granic możliwości. A gdy obejrzałam się za siebie i ujrzałam podejrzanego typka w dresie i kapturze na głowie, po moim ciele przeszły ciarki. Przyśpieszyłam, chcąc pozbyć się przekonania, że faceci dookoła na mnie czyhają. Wpadałam powoli w paranoję, ale nie mogłam inaczej. W pamięci mocno wyrył się obraz Shona, gdy spotkaliśmy się w parku i jechaliśmy taksówką, kiedy pozwoliłam mu na tak wiele wtedy, w domku… Obsesyjnie bałam się, że zostanę zaraz wciągnięta w któryś zaułek, albo jakiś chłopak wepchnie mnie do samochodu… Tak bardzo pragnęłam znaleźć się teraz w kojących ramionach Lysandra i być pewną, że z nim już nic złego mi się nie stanie… Ufałam mu, był moją opoką, przy białowłosym zawsze czułam się pewnie. Jednak próbowałam z tym walczyć, bo nie chciałam, żeby kiedykolwiek pomyślał sobie, że jest z dwulicową dziewczyną, która w przeszłości go zdradziła. Powtarzał mi tyle razy, że kocha i nie zostawi, tylko że nie miałam pewności, czy mówi prawdę. Może powiedział, że chce nadal ze mną być z litości? Na pewno czuje żal po tym co zrobiłam.
Załamywałam się z każdą kolejną myślą coraz bardziej. Tak bardzo chciałam nadal mieć go przy sobie! Ale czy powinnam go prosić o drugą szansę i pozwolić, by mi wybaczył?
Weszłam do szkoły, odcinając się od potencjalnego zagrożenia. Tutaj musiałam tylko trzymać się przy Rozalii i miałam być bezpieczna. Pognałam pod salę historyczną i z daleka rozejrzałam się za Rozą, Iris lub Violettą. Ujrzałam jedynie dwie pierwsze, siedzące na parapecie. Podeszłam do nich szybko, próbując zignorować przypadkowe spojrzenia.
Iris: O, Nicola, cześć. – radośnie się przywitała
Nic: Cześć. – mruknęłam, rozglądając się z zaniepokojeniem
Roz: Dobrze się czujesz? Szukasz kogoś?
Nic: Co? A, nie. Tylko… Iris, przepraszam cię, czy mogłabym porozmawiać z nią w cztery oczy?
Rudowłosa zlustrowała mnie uważnie i kiwnęła głową, zeskakując z parapetu i odchodząc.
Roz: Co jest?
Nic: Nie mogę o tym zapomnieć. Wszyscy wydają mi się podejrzani, patrzą na mnie, jakby chcieli coś zrobić. Boję się. – jęknęłam
Przytuliłam się do niej, bo rozpaczliwie potrzebowałam pocieszenia. Zaczynałam wariować z tego wszystkiego.
Roz: Nic, uspokój się. Nie płacz, tylko popatrz na mnie. – poleciła, a ja powoli wykonałam jej nakaz – Wiem, że wiele wycierpiałaś. Pamiętaj jednak, że musisz pozostać silna. Dla swojej cioci, dla przyjaciół, dla Lysandra, a przede wszystkim dla siebie. Przeszłaś już bardzo dużo, teraz też dasz radę. Pomogę ci, reszta też. Rozumiem, że jest ci trudno, ale pokonamy to razem.
To prawda, Roza kolejny raz poprawiła moje samopoczucie i przekonała w tym, że za jakiś czas moje życie się ułoży.

***
Dręczyło mnie to, że cały dzień nie odezwałam się do Lysandra. Wyraźnie mnie szukał, chciał pogadać, a ja albo zbiegałam na inne piętro pod pretekstem załatwienia czegoś, albo uciekałam do Rozalii i udawałam, że prowadzę z nią poważną dyskusję, w związku z czym wycofywał się. Nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć. Obawiałam się także tego, co on chce przekazać mnie, dlatego najlepszym sposobem było unikanie go. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Po szkole pomknęłam na dziedziniec, ciągnąc za sobą Rozalię. Przed ostatnią biologią odebrałam telefon z komisariatu. Policjant dyżurny powiadomił mnie, że złapali mężczyznę o podobnym rysopisie do Shona, jaki podał im Lysander jeszcze wtedy, gdy miałam robione badania w szpitalu. Musiałam jak najszybciej wstawić się u nich i rozpoznać, czy to aby na pewno on. Przeklinałam to, że akurat ja miałam pójść na potwierdzenie jego tożsamości.
Istniała oczywiście możliwość, że to nie on. Mimo wszystko jednak wolałam, żaby to jego złapali i zamknęli. W tamtym momencie pragnęłam tylko tego, żeby sprawa z nim się zakończyła.

***
Siedziałam w pomieszczeniu sama, oczekując powrotu pani policjant. Już za moment miałam ujrzeć zdjęcie faceta, którego schwytali i ewentualnie potwierdzić tożsamość Shona. Przed kilkoma dniami dokonał paskudnych przestępstw, a oni już złapali podejrzanego.
Blondwłosa kobieta w kwiecie wieku wkroczyła do pokoju, zasiadając po drugiej stronie biurka. Mimowolnie mocniej zacisnęłam palce na torbie pełnej podręczników, czując szybsze bicie serca.
Pol: Proszę uważnie się przyjrzeć i powiedzieć, czy to ten mężczyzna. – rzekła, przysuwając do mnie po blacie fotografię
Wystarczyło jedno spojrzenie, bym odwróciła głowę w bok i zamknęła oczy, przypominając sobie jego obleśny dotyk, który jeszcze kiedyś mogłam uznać za przyjemny. Nie miałam żadnych wątpliwości. Ten wzrok, włosy, wyraz twarzy i ogólnie wygląd potwierdzał w stu procentach, że bezapelacyjnie to jego mają.
Pol: Poznaje go pani? – zapytała, a ja kiwnęłam lekko głową
Nic: Tak. To Shon Cedrick, na pewno. – wydukałam, czując jednocześnie, jak z mojego serca spada ogromny ciężar
Pol: Proszę chwilę poczekać. – oznajmiła, podnosząc słuchawkę telefonu i klikając jeden z przycisków; Z tego, co powiedziała, wywnioskowałam, że poleciła przyprowadzić kogoś do sali przesłuchań obok. Po chwili nie miałam wątpliwości, że to o Shona chodzi. – Wydaliśmy oficjalny list gończy wczoraj, a już dzisiaj przypadkowy patrol zabrał go, gdy zamiast zatrzymać się na rutynową kontrolę, zaczął uciekać swoim autem. Pościg nie trwał długo, poddał się później bez oporów i okazało się, że jest on prawdopodobnie poszukiwany.
Słuchałam tego z zapartym tchem. Jak mógł być tak głupi, aby jeździć po mieście tak normalnie, bez obaw?
Pol: Za minutkę powinien się zjawić mój partner i przyprowadzić go na kolejne zeznania. Pani jest już wolna, jeżeli pojawią się nowe fakty w sprawie, powiadomimy panią.
Nic: Dobrze, bardzo dziękuję.
Wstałam i już otwierając drzwi, uśmiechnęłam się do czekającej na mnie w korytarzu Rozalii. Najwyraźniej domyśliła się o co chodzi, ponieważ błyskawicznie wstała i podbiegła do mnie, obejmując.
Roz: Mają go?
Nic: Tak bardzo się cieszę…
Roz: Teraz będziesz miała z nim spokój. To koniec koszmaru. – rzekła, a w jej głosie wyczułam zadowolenie
Nic: Nie mogę uwierzyć, że tak szybko im się to udało.
Roz: Chodź, wracamy do domu. Posiedzę z tobą dzisiaj do wieczora, dobra? Odrobimy lekcje, pogadamy. Zero chłopaków. Co ty na to?
Nic: Fantastycznie. Dzięki, że mi pomagasz.
Kiedy białowłosa chciała mi odpowiedzieć i już otworzyła usta, dało się słyszeć skrzypienie i dźwięk otwieranych drzwi. Obejrzałam się w tamtą stronę i natychmiast się zlękłam. Chwyciłam Rozalię za rękaw, mocno go przytrzymując. Z naprzeciwka, w naszą stronę szedł policjant. Trzymał za łokieć zakajdankowanego przestępcę. Shona… Moja dolna warga zaczęła drżeć, podobnie jak nogi. W jednej chwili stanęłam za dziewczyną, próbując za jej plecami schować się przed jego groźnym wzrokiem.
Sh: Jestem tutaj przez ciebie, dziwko. – warknął, lecz mundurowy szarpnął go i nakazał spokój
Roz: Zgnij w więzieniu, ty popaprańcu!
Sh: Zamknij się. A ty, maleńka, pamiętaj, że gdy stąd wyjdę, zrobię to po raz kolejny. I kolejny, i następny. Będziesz się przede mną płaszczyć i błagać o litość, pamiętaj o tym. Znajdę cię. Znajdę i wtedy nikt ani nic cię nie uratuje. – wysyczał gniewnie, zanim policjant znów go zganił
Roz: Nie pieprz! Niech cię w pudle pedały zgwałcą, idioto!
Pol: Proszę zachować spokój. – nakazał podniesionym głosem i ruszył ponownie, prowadząc Shona na przesłuchanie
Sh: Ode mnie nigdy się nie uwolnisz. – powiedział jeszcze, na tyle cicho i tajemniczo, że pobladłam na twarzy
Po zniknięciu ich z korytarza, Rozalia odwróciła się w moją stronę i uspokajała.
Roz: On tylko tak mówił. Chciał cię zastraszyć, żebyś nie składała zeznań, ale już nigdy cię nie skrzywdzi. Dopilnujemy tego wszyscy.
Nic: Nieprawda. – pokręciłam głową – Będzie się mścił, kiedy już odsiedzi swoje. – wyjęczałam
Roz: Wtedy zbierzemy Lysandra, Kastiela, Armina, Jake’a i wszystkich innych facetów. Dadzą mu taką nauczkę, że do głowy mu nie przyjdzie, by cię nękać. Nicola, nie martw się. Teraz będzie już dobrze, sama wiesz.
Niezbyt przekonana, kiwnęłam głową, a potem poszyłyśmy do mnie. Cieszyłam się, że Roza jest ze mną i mnie podnosi na duchu. Cały czas powtarzała, że będzie dobrze, a ja w końcu, słysząc to już któryś raz z kolei, uwierzyłam jej. Pomyślałam sobie, że być może ma rację.
***
We środę, tydzień później, przed drugą lekcją chciałam zwinąć się z białowłosą do ogrodu, lub na piętro, by uniknąć niechcianych spotkań. Już rozglądałam się za nią po korytarzu, gdy nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. W jednej chwili zalała mnie fala zimnego potu i wystraszona obróciłam się do tyłu. Wszystkie takie niewinne drobnostki, przerażały. Próbowałam walczyć z napadami niepokoju, ale niewiele z tego wychodziło, choć nie było tak źle, jak wcześniej. Wiedziałam, że z biegiem czasu powracam do normalnego trybu życia. 

Na moje szczęście, lub raczej nieszczęście, naprzeciw stał Lysander.
Lys: Trzymasz mnie ostatnio na dystans. Ja wiem, że to co się stało, mocno oddziałuje na twoją psychikę. Będzie mi trudno, ale poczekam na ciebie cierpliwie. Nie zamierzam naciskać i wywierać presji, za to muszę ci to znowu powiedzieć, żebym był pewny, że pamiętasz. Kocham cię i nic się w tej sprawie nie zmieniło. Chcę z tobą być i cię wspierać, więc jeśli będziesz czuła, że jesteś gotowa, zadzwoń do mnie, przyjdę do ciebie o każdej porze dnia i nocy, nawet po to, by przytulić. Nie wahaj się, każdy twój najdrobniejszy gest w moją stronę będę traktować jak świętość. Wierzę w to, że kiedyś jeszcze będzie tak jak dawniej.
Nie patrzyłam na niego, podczas gdy mówił. Wzrok spuściłam na swoje buty, słuchając jednak uważnie co mówi. Spojrzałam w różnokolorowe oczy dopiero wtedy, kiesy skończył. Dotknął mojej dłoni, uniósł ją do twarzy i ucałował ją ostrożnie. Posłał mi blady uśmiech i odszedł. Stałam jeszcze chwilę, zanim nie doskoczyła do mnie przyjaciółka.
Roz: Widziałam, że był tu Lysio. Tym razem nie będę wypytywać o szczegóły, chodźmy.

***
Na geografii wyczekiwałam dzwonka na dwudziestominutową przerwę obiadową, bujając w obłokach. Do Lysandra się do tego czasu nie odezwałam po tym, co powiedział rano i rozmyślałam o tym, żeby to zmienić. Głupio mi się robiło, że ignoruję go i wszystkich innych chłopaków. Nie miałam odwagi i tyle siły w sobie, aby podejść i zagadać, bo… czułam się nieswojo. Chciałam to zmienić, a wiele rzeczy za tym przemawiało. Miałam wsparcie przyjaciół, Shon zostanie zamknięty za kratami, a moje życie mogło od tej pory nabrać spokojny rytm.
Kilka minut później siedziałam już na korytarzu oparta o ścianę przy sali chemicznej razem z Rozalią. Obie jadłyśmy swoje drugie śniadania, obserwując otoczenie, czyli krzątających się uczniów. Swoją uwagę skupiłam na dwóch osobach. Chłopakach, moich przyjaciołach – na Kastielu i Lysandrze. Czerwonowłosy podpierał się o gablotę z pucharami tuż przy pokoju gospodarzy, a obok niego stał różnooki, opowiadając mu o czymś. Co raz obaj parskali śmiechem, a mnie cieplej zrobiło się na sercu, widząc taki miły, przyjemny dla oczu obrazek.
Rozważałam nawet, czy by do niech nie podejść. Kiedy się przełamałam i postanawiając to zrobić, rzuciłam Rozalii, że zaraz wracam, dopadł mnie niespodziewanie Nataniel. Musiałam na chwilę, niestety, opóźnić rozmowę z nimi, ponieważ blondyn wyglądał na przejętego.
Nat: Muszę pilnie z tobą pogadać. – rzekł pośpiesznie, drapiąc się po gardle
Nic: Jak to coś ważnego, to słucham, mów. – odparłam trochę niecierpliwie
Nat: Nie tutaj, bo… To chodzi, no wiesz, o twoje nieobecności i tym podobne… Zapraszam cię do pokoju gospodarzy.
Nic: Dobra. – westchnęłam, gdyż nie miałam zbyt wielkiej ochoty na rozmowę o frekwencji; W ogóle nie chciałam zawracać sobie teraz głowy papierkami, ale cóż – siła wyższa.
Pomaszerowałam za nim do sali. Mijając przy drzwiach Lysa, uniosłam delikatnie jeden kącik ust w powściągliwym uśmiechu. Ten przyjrzał mi się, lecz dalej jego reakcji nie mogłam obserwować, ponieważ musiałam wejść do środka.
Nic: Mam coś podpisać, czy zanieść dokumenty ciotce? – zagadnęłam, stojąc przy biurku
Chłopak podszedł do szafki na segregatory i zaczął przy nich grzebać. Zaczynałam się irytować przedłużającymi się poszukiwaniami, bo przecież mógł zadbać o przygotowanie tego już wcześniej!
W pewnej chwili zatrzymał się, przestając przeszukiwanie kolejnych teczek.
Nat: To bez sensu…
Nic: Co? – zdziwiłam się mocno
Nat: Wcale nie chodzi o żadne nieobecności, nic z tych rzeczy.
Nic: To o co? – zapytałam, lekko zmieszana
Nat: Kocham cię. – powiedział, odwracając się do mnie twarzą
Z zaszokowania nie byłam w stanie odpowiedzieć czegokolwiek, nie mogłam nawet wyjść i zostawić go samego. Zaskoczył mnie.
Nat: Powiedz, że ty też czujesz do mnie to samo.
Podszedł, a ja cofnęłam się o dwa kroki. Zaniepokoiłam się, jednak pomyślałam sobie zaraz, że to przecież Nataniel. Rozważny, trochę nieśmiały, uczciwy chłopak, więc nie mam powodów do obaw.
Nic: Nie, nie powiem, bo tak nie jest. I nigdy nie było.
Teraz, kiedy już odzyskałam władzę w swoim ciele, chciałam wyjść, jednak złapał mnie za rękę.
Nat: Ty jesteś sama, ja jestem sam, to w czym problem?
Nic: Słucham? Dlaczego mówisz, że nikogo nie mam? – zdumiałam się, bo mnie poważnie zaskoczył
Nat: Widzę, że w ogóle ze sobą nie rozmawiacie, w tamtym tygodniu nie było was w szkole. Logicznym jest, że rozstaliście się. Teraz ja chcę mieć cię tylko dla siebie. – w jego oczach widziałam stanowczość i pewność, tak jakby naprawdę wierzył w to, co mówił; A jednak w tych słowach nie było ani krzty prawdy.
Nic: Nie snuj przypuszczeń przez takie banalne sytuacje! Puść mnie, jeśli nic ważnego nie miałeś mi do powiedzenia, to wychodzę.
Nat: Dlaczego ty tak wzbraniasz się przed prawdziwą miłością? Ze mną będziesz szczęśliwa, obiecuję ci to. Zadbam o ciebie najlepiej jak tylko umiem, daj mi szansę. – powiedział, nieco mnie uspokajając
Nic: Nataniel, ja nadal jestem z Lysandrem i kocham go. Nie możemy być razem, nic do ciebie nie czuję. Chociaż nie przeczę temu, że zadbałbyś o swoją dziewczynę doskonale, to nic między nami nie będzie.
Starałam się być łagodna i powiedzieć mu to dosadnie, ale ciepło i bez awantur.
Nat: Proszę cię, nie pozwól, bym się rozczarował. – odparł cicho i jakoś tak żałośnie
Nie wiedziałam, co mam mu teraz powiedzieć. Najchętniej wybiegłabym na korytarz, zapominając o tym, co powiedział. Znowu poczułam się nieswojo, przebywając tak blisko z chłopakiem.
Przysunął się do mnie w mgnieniu oka i spróbował przytulić, lecz nie pozwoliłam mu na to, odpychając blondyna mocno od siebie. Nie chciałam dalej w to grać, bo grunt usuwał mi się spod nóg i za chwilę mogłam się rozpłakać, przytłoczona jego nachalną obecnością.
Nat: Proszę cię. – szepnął, łapiąc za moje ramiona i przybliżając swoją twarz do mojej; Wiedziałam doskonale, do czego zmierza, więc szarpnęłam się.
Nic: Dość! – podniosłam głos, jednak chłopak nie puścił, nadal napastując; Poczułam się tak jak wtedy…
Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a w progu stanęli chłopacy. Widząc swojego wroga i jego przyjaciela, Nataniel zostawił mnie, a ja nie czekając długo, wybiegłam ze środka, przeciskając się między Lysandrem a Kastielem. Nic nie obchodziło mnie, co tam się stanie i jak oni zrozumieli całą tą akcję. Przy akompaniamencie dzwonka na lekcję pognałam do toalety, zamykając się w środku i przeklinając siebie za to, że tak łatwo się poddaję i nie potrafię wybronić z sytuacji…


________________________________________________

Heloł wszystkim! ;3
Natuś taki nachalny strasznie, nie? Może i za bardzo, ale cóż, tak wyszło :P
Shon <3 <3 <3 <3 <3 
Ta postać została stworzona z myślą o mnie. Wiecie, że jestem do niego czasem podobna? :p
Pragnę jeszcze nadmienić, że blog przekroczył liczbę 1000-ca komentarzy <3
Next w... piątek? Zgadza się, niech będzie. 
Więc do po po po jutra :]

40 komentarzy:

  1. Nigdy nie lubiłam Nata i tu mam kolejny powód by go nie lubić :P

    Czekaj jesteś podobna do Shona??? Jesteś nachalna, porywasz ludzi, a ich drugą połówkę gwałcisz na oczach porwanych osób O_O Zaczynam się ciebie bać XP

    Rozdział super tylko martwię się co Lysiu pomyśli widząc w Nic z Natem w pokoju gospodarzy? W końcu unikała go tydzień czy dłużej, to nie wiadomo co wpadnie mu do głowy O.O A ja zawsze mam najgorsze przeczucia O.O

    Wiesz kiedyś chciałam mieć zycie takie jak bochaterki opowiadań i książek ale teraz... Nie jednak wolę, swoje życie gdzie nie mam 5 adoratorów tylko jestem brzydką dziewczyną bez problemów miłosnych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem do niego podobna w takim sensie XD Chodzi o cechy charakteru, czyli złośliwość, arogancję, o to, że do celu dążę po trupach, że niekiedy swoimi decyzjami krzywdzę ludzi :P Ale nie, nie gwałcę ludzi na oczach ich ukochanych XD
      Z Natem akcja nie rozwinie się dalej, choć miałam taki plan. Teraz już zmierzam raczej ku rozwiązaniu wszystkich wątków i zakończeniu
      Też wolę nie mieć adoratorów, niż być otaczana przez tylu chłopaków. Chociaż, gdyby jednym z nich był taki Shon, to czemu nie...
      Dziękuję :D

      Usuń
  2. Cudo cudo cudoo:) jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, w końcu coś się działo z natanielem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Z Natem więcej nie będzie żadnych akcji :(

      Usuń
  3. ahh ten nat zawsze wydawał sie dziwnie podejrzany a shon ty dupku gnij w pudle , spróbuj coś nic zrobić to cie dorwe z afrą zobaczysz na drzewie pod blokiem agi cb powiesimy i będziemy wędzić!!!Twoje dni są już policzone buhehehhehehe Rozdział naprawde dał mi wiele do myślenia , rozwijasz sie moja droga z rozdziału na rozdział:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod moim blokiem? O.O Dawaj, dawaj! XD
      Dziękuję bardzo, do piątku ;)

      Usuń
    2. Afra! !! Wędzenie czas zacząć

      Usuń
    3. Jeeeeeeej ^.^ Jak ja kocham wędzić ludzi :3 Mam już w tym niemałą wprawę :P Sezon grillowy się powoli kończy to sezon wędzenia czas zacząć :D Najlepiej się wędzi nad ogniskiem podsycanym metolowymi brzózkami ze Smoleńska :D To kiedy przyjdziesz na wspólne wędzenie? A właśnie Aśkę musimy zawołać by nam resztę Shona do wędzenia przywiozła :D Te Clara patrz! Metalowe brzóżki już się fajczą! :D "Jakoś to kurw będzie panie prezydęcie" :PPPP Kocham polską grę narodową ^.^

      Usuń
    4. Rozwalilas mnie tym komentarzem haha mamy jednak coś wspólnego haha myślałam podobnie jak ty nad tym wedzeniam nad ogniskiem najlepiej smakuje tak tak zapraszamy serdecznie asiu do wieczerzy i takie tam ognisko pod blokiem agi a później do niej na imprezę wbijamy haha buhahaha

      Usuń
    5. Będę się delektować każdym kesem zamawiam paluszki i jak coś biorę musztarde niech ktoś bierze ketchup i może sos czosnkowy

      Usuń
    6. Zanotowałam :3 Kupię jeszcze sos słodko-kwaśny z McDonalda :3
      To ja zaklepuję lody z móżdżku :3 Mogę przygotować panierkę i zrobimy nuggety z piersi Shona :3 hehe ^>^ Warte polecenia jest również zupa z języka oraz posypka z gałek ocznych <3 Jak coś o opał nie ma się co martwić :) Wujcio Putin załatwił mi duży zapas metalowych brzózek :3 A kamienie na ogrodzenie ogniska wyśle mi jakiś naukowiec od meteorytów :P Siedziska zrobimy z płyt grobowych, które będzie trzeba zwędzić z pobliskiego cmentarza :3 O czymś jeszcze zapomniałam? :D

      Usuń
    7. Mysle ze wszystko jest oprócz soków ale to weźmiemy jego krew se spuscimy i wezmę do tego whisky tak do wymieszania tak w razie czego

      Usuń
    8. W nocy miałam zajebisty sen :3 Śniło mi się wędzenie Shona pod blokiem zgaduję, że Agi i zapomnieliśmy sztućców i używaliśmy jego kiści do mieszania zupki a z czaszki była miska do przygotowania potraw. :3

      Usuń
    9. Piękny sen:*mam zazdro afra

      Usuń
    10. Tak ^.^ Moje sny prorocze są rewelacyjne :3

      Usuń
  4. Rozdział zadżebisty *.*
    Natuś taki kochaniutki, ale aż po mnie przeszły ciarki, jak zaczął być taki nachalny. Znaczy najpierw rechotałam się jak głupia. Zawsze, kiedy czytam w jakiś opowiadaniach "kocham cię" to chce mi się śmiać i płakać ze śmiechu xD Tutaj również tak było.
    Jesteś podobna do Shona?...Czyli też jesteś niewyżyta seksualnie? Jeśli tak, to możemy zostać najlepszymi psiapsiółkami, bo ja również jestem czasami do Shoncia podobna (głownie w tym, że jestem niewyżytą psychopatką. Nie, żebym ludzi gwałciła. Na razie mój Aszlan mi wystarcza c:)
    No, to ten...Titi za jaja na drzewie! xO A nie, ona nie ma jaj...To....Za cycki na drzewie! xO Potem petardę w dupę i hulaj dusza! :)
    Zawsze lubiłam Titi, bo w każdych opowiadaniach była taka fajna i wgl. , ale teraz mam na nią focha ;( Powinna zrozumieć Nicolę, a one jeszcze w pewnym sensie dalej coś czuje do Shona. W końcu ma za złe Nic, że ona z Shonem ten tego, kiedy jeszcze Titi z nim była. Przecież ona powinna na kolanach jej dziękować, że uwolniła ją od tego gnoja, a ta dziwwww....(Nie, dobra, bez przekleństw) Ta dziwwwwna pani ma jeszcze do niej pretensje.
    Dobra, to chyba tyle. Życzę weny i jeszcze raz powtórzę, że rozdział boski ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie w takim sensie podobna XD Nie, nie jestem niewyżyta. Nie mam ku temu powodów :D
      "Titi za jaja na drzewie! (...) To....Za cycki na drzewie!" - hahahahahahaha XD
      A jak Ty byś zareagowała, jeśli twoja siostrzenica (XD) by Ci powiedziała, że obściskiwała się z Twoim byłym? Podejrzewam, że nie byłabyś zadowolona i miałabyś żal, że ci nie wyjawiła tego od razu :)
      Dziękuję ;3

      Usuń
    2. Nie w takim sensie? Szkoda :(
      Jakbym zareagowała? Pewnie odrąbałabym jej głowę i schowała jej ciało w piwnicy....No co? Należałoby się jej ;(

      Usuń
  5. Rozdzial jak zwykle...:/..
    ..
    .........
    .......................
    ....
    ..............
    Zaczepisty!!!!!! ;) lepszy od moich bo ja zdecydowanie nie mam weny.... no i cóż Nata nigdy nie lubiłam taki skryty w sobie niby porządny a w duszy diabeł!!! a Shon ten świń (tak wiem ) :D wreszcie nareszcie siedzi! :) Jupi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Z całego serca Ci życzę, żeby wena wróciła :)
      W pewnej chwili chciałam, żeby Shon uciekł i wpadł do Nicoli xD Ale zrezygnowałam... :(

      Usuń
  6. Ja dopiero od wczoraj czy tam przedwczoraj zaczęłam czytać, a już jestem tu...no popatrz tylko. Tak mnie to ff miło zaskoczyło, że cały dzień poświęciłam żeby tylko dokończyć i dowiedzieć się co dalej. Pisz dalej bo naprawdę masz talent i szkoda żeby się zmarnował ;)
    Co do rozdziału.
    SUPER!
    Mam nadzieję, że jeszcze nie kończysz tego bloga i że będzie jeszcze chociaż parę rozdziałów. I ja się tu wcale nie podlizuje,ale wyrażam swoją jakże długą opinię XD
    Co Lysiek sobie pomyśli że Nic tak wybiegła z tego pokoju i co powie Natanielowi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam gorąco nową czytelniczkę :)
      Czyli Cię wciągnęło, to dobrze ;)
      Dziękuję bardzo i tak, zacznę nowy blog :))
      Jeszcze kilka rozdziałów będzie, także spokojnie :D
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń
    2. A o czym on będzie? Mogę wiedzieć? ;)

      Usuń
    3. Zajrzyj do zakładki na górze "Nowy blog", tam są szczegóły :D
      A tak w skrócie to... o miłości XD Bez Słodkiego Flirtu, bez fantasy. Zobaczymy, co to wyjdzie. Może nie będzie źle :)

      Usuń
  7. Też mam nadzieję, że jeszcze nie kończysz, i że potrwa to jeszcze jak najdłużej. :3 Usunęłaś postęp w pisaniu odcinka? Po prawej stronie? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze parę tygodni, do miesiąca, myślę :)
      Tak, usunęłam. Zgoła dlatego, że to już nie jest potrzebna, bo napisałam już wszystkie rozdziały do końca bloga :D

      Usuń
  8. I jeszcze coś...czy będzie jeszcze Shon?? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shon... Niestety, już go nie będzie :c
      A nie! W pewnym sensie będzie :3 Już jutro, ale tylko tak jakby ;3

      Usuń
    2. Nie będzie Shona, bo go właśnie z Aśką i Clarą wędzimy pod blokiem Agi :D Ale Aga na pewno wciśnie do opka jego zastępce robo-Shona :D którego specjalnie zbudowałam, by wyżywać się z dziewczynami na Shonku i zrobić z niego przekąski na imprezkę :3
      A i jeszcze jedno jak ktoś chętny to zapraszamy :3 Przygotuję wiele potraw z Shona ^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^

      Usuń
    3. "W pewnym sensie będzie" Czy ja o czymś nie wiem? O_o
      ...
      ...
      ...*Loading*
      ...
      ...
      Nie!
      ...
      Czekaj!...
      ...
      Ja wiem co będzie buhahahahahahahahaha :PPPPP

      Usuń
    4. Za chwilę wszyscy będą wiedzieć :P

      Usuń
  9. No ,wiec witam serdecznie xD
    Wróciłam już z urlopu który sie troche przedłużył xD
    Rozdział tak jak zawsze wyje***ty i mimo to ze nie dałam komentarza we wcześniejszych rozdzialach to zapewniam ci ze przeczytałam
    Jestem naprawdę ciekawa co będzie z Natanielem czy Lys będzie cos podejrzewał ...a moze da Natowi w mordę xD haha
    No dobra wiec czekam do jutra ;)
    Całuski papa ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło powitać nową czytelniczkę ^^ Siema! :D
      Dzięki ;)
      Nie no, z Natem już nic nie będzie. Zrozumiesz niedługo, dlaczego nie chce dalej wnikać w różne wątki :D

      Usuń
  10. Na Anioła! Natuś, co ty wyprawiasz?
    Chylę czoło przed geniuszem autorki! Zaje***ty!
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń