sobota, 9 listopada 2013

Rozdział II

Siedziałam, płacząc na ławce, chyba z godzinę. Kiedy w końcu się opanowałam, poczułam palący ból w gardle. To pewnie od tego chlipania. Wstałam, strasznie zdrętwiały mi nogi. Trudno, zaraz przejdzie. Chwyciłam rączkę walizki w dłoń i ruszyłam parkową alejką. Dopiero teraz zauważyłam, jak tu jest cudownie. Żółknące już liście, w końcu miała zaraz nadejść jesień, wydawały łagodny szelest, który był niczym balsam na moje skołatane nerwy. Nie dane mi jednak było odetchnąć pod jednym z tych potężnych drzew, rzucającym cień, który odciąłby mnie od tego skwaru panującego wokół. Musiałam zebrać się w sobie i iść do mojego nowego domu. Gdzie to Titi mówiła? A, tak, ulica Petersena. Chyba trzeba się kogoś poradzić, bo nie mam pojęcia, gdzie to jest. Przez to wszystko, nawet nie zapamiętałam nic z tego, jak to mi ciocia tłumaczyła drogę. Rozejrzałam się. Kilkanaście metrów ode mnie stał jakiś wysoki, umięśniony chłopak, trzymający w jednej ręce papierosa, a w drugiej – smycz, na której uwiązany był duży, groźny pies. Trochę się wystraszyłam tej bestii, ale cóż, chyba nie mam wyjścia. Otarłam oczy, bo na sto procent makijaż mi się rozmazał. Podeszłam szybkim krokiem do tego czerwonowłosego nieznajomego. Przeraził mnie ten pies, dobrze, że był na smyczy. Kiedy byłam już blisko, zwierzę zaczęło głośno szczekać. Wzdrygnęłam się, a chłopak zwrócił głowę w moją stronę. Wyraz jego twarzy nie wyglądał ani trochę zachęcająco. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, uśmiechnął się z politowaniem, a potem jak gdyby nigdy nic odwrócił się plecami.
„Nie no, co za arogancki typek! Dobra, spokój. On jest twoją szansą na to, że przyjdziesz do cioci jeszcze w przeciągu godziny, nie będziesz błądzić po okolicy, szukając jakiejś pieprzonej ulicy” – taka rozmowa toczyła się w mojej głowie.
Przybrałam na twarz sztuczny, nienaturalny uśmiech, chociaż bardzo chciałam, by wyszedł przekonująco.
- Cześć. Mógł… 

Nie było mi dane dokończyć, bo ten oto mój nowy „znajomy” przerwał mi wpół zdania.
- Czego?! – warknął.
Lekko się zmieszałam.
- Yyy… No, ten… Nie wiesz może, gdzie jest ulica Petersena? – zapytałam lekko spłoszona jego atakiem.
- Wiem – odparł chłopak.
- To mi powiedz, do cholery – syknęłam.
Zaczynał mnie irytować.
- A co będę z tego miał? – zapytał zadziornie.
- Chyba przyjemność z faktu, że pomożesz mi z dotarciem tam jeszcze przed wieczorem – uśmiechnęłam się najpiękniej, jak tylko umiałam.

- Pff… Kastiel – powiedział, wyciągając swoją dłoń, w której jeszcze niedawno trzymał papierosa.
Nie myśl, że będzie tak łatwo, oj nie… Spojrzałam na jego rękę, po czym mój znudzony wzrok przeniósł się z powrotem na jego twarz. Zauważyłam grymas wywołany najwyraźniej moim zachowaniem.
- To jak, powiesz mi, czy mam poszukać jakiegoś przystojniaczka, który mi pomoże? – zapytałam, uśmiechając się przebiegle.
Chyba się tego nie spodziewał, wnioskując z jego zaskoczonej miny, ale zaraz odzyskał rezon. Spojrzał na mnie z politowaniem, no tak… mój strój.
- Raczej nie sądzę, żeby ktokolwiek ci uległ, zważając na to jak wyglądasz. – Nieznajomy przerwał na chwilę, a potem dodał, wyprowadzając mnie z równowagi. – Dobra, ściągaj tę bluzeczkę, to może zgodzę się ci pomóc. – Uśmiechnął się złośliwie.
Co on sobie myślał? Że ja jestem jakąś dziwką?! O nie, pomylił się. Bardzo. Tak mnie wkurzył, że nie wytrzymałam.
- Do kurwy, gadaj, gdzie to jest, bo jak nie…
- Już się boję – rzekł kpiąco.
Nie mogłam się powstrzymać. Zamachnęłam się i strzeliłam mu z liścia, aż ten kundel zaszczekał. Ale dlaczego ja to zrobiłam? Wiem, że nie powinnam była, on nic nie zrobił. To chyba przez te wszystkie emocje, żale i złość, które dusiłam w sobie, a one po prostu przeważyły. Chłopaka odrzuciło, ale zaraz się ogarnął i podszedł do mnie, wypuszczając smycz z ręki, i łapiąc mnie za nadgarstki. Zesztywniałam z przerażenia. Nie znałam go, nie wiedziałam, do czego jest zdolny. Myślałam, że mnie uderzy, za to, jak zachowałam się wcześniej. Po prostu bałam się tego, co chce mi zrobić. Ten tylko zbliżył się do mnie. Zamknęłam oczy, a on… nachylił się i pocałował mnie! Zaraz, zaraz... Co?!
Trwało to chyba sekundę, krótki ułamek sekundy... Ale ja poczułam coś, czego nie mogę opisać. Ten pocałunek był taki delikatny, słodki. Jak to mogło się dziać, że ten lekceważący typek, którego, nawiasem mówiąc, znałam tylko ze dwie minuty, sprawił, że chciałam, by ta chwila trwała wiecznie? Nie, nie, nie...! Tylko nie to!
Jak tylko dotknął moich ust swoimi, od razu się odsunął. Schylił się, biorąc smycz i pociągając za sobą psa, który swoją drogą cały ten czas siedział i patrzyła na tą akcję. Kiedy był już dobre dziesięć metrów ode mnie, odwrócił się i krzyknął:
- Jak wyjdziesz tą alejką, na skrzyżowaniu w lewo, a potem w prawo. 

Potem chłopak obrócił się z powrotem i odszedł, a ja stałam tak jeszcze jakiś czas, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co się stało.
***
Szłam tak, jak powiedział Kastiel. Za wspomnianym przez niego zakrętem zobaczyłam znak z napisem „ul. Petersena”. Podeszłam do domu z numerem 7, stanęłam przed bramką.
Duży, żółto dom z otaczającym go ogrodem sprawiał przyjemne wrażenie. Chyba poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo mi brakowało… Jasne dachówki doskonale komponowały się z bladożółtą tonacją reszty. Obok budynku był garaż, a naprzeciwko, tuż przy ogrodzeniu, stała altana. Pięknie…
Bramka była otwarta, więc chwilę potem stałam już przed wejściem. Nacisnęłam dzwonek i czekałam. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki, a drzwi wejściowe otworzyły się. Stanęła w nich wysoka, szczupła kobieta około trzydziestki o ciemnych, kręconych włosach.
- Nicola, kochanie! Witaj! – Przywitała mnie ciocia, po czym odstąpiła krok, zapraszając mnie gestem ręki do środka.

Nie wiem, jak wam, ale mnie się podoba :)

11 komentarzy:

  1. Mi też się podoba a nawet bardzo :D Przepraszam, że dopiero teraz, ale udało mi się znaleźć chwilkę :)
    Świetnie Ci idzie czemu nie reklamujesz Swojego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog jest świetny. Cieszę się, że na niego weszłam.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny? O matko. A ja naprawdę myślałam, że jest do dupy... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się znam ten ból. Sama przecież niedawno zaczęłam bloga. ;) A tak wogóle to ciesze się że go czytasz, tylko szkoda że się nie ujawniłaś. ;P

      Usuń
  4. Wasze blogi są po prostu zajebiste. Jak mogłabym ich nie czytać? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie malutkie pytanko. Jak trafiłaś na mego bloga? Jestem po prostu ciekawa :)
      Mogłaś napisać u mnie coś w stylu ,, Zapraszam na mojego bloga '' i od razu bym wzięła się za czytanie. ( Ja twój znalazłam w statystykach [ Źródła ruchu sieciowego ] )
      Z niecierpliwością czekam na nxt ^ v ^

      Usuń
  5. ale cudnie ♥ masz świetny sposób pisania , każdy ma swój własny, Twój jak najbardziej do mnie trafia. Bardzo mi się podoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za takie miłe komenty, naprawdę ;)
    Bello, na Twojego bloga trafiłam, hmm... A już wiem. To było tak: Najpierw "odkryłam" blog Dagmary "i co dalej?", a potem z listy odwiedziłam Twój :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :D
    Już nie mogę się doczekać kolejnej części *-*
    Ja na twojego bloga trafiłam przez polecenie na blogu Belli ;]
    A ty jak trafiłaś na mojego? ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Także przez blog Belli. W sumie to chyba na większość trafiłam właśnie przez jej bloga ;)

    OdpowiedzUsuń