środa, 27 listopada 2013

Rozdział VIII

W nocy obudziłam się z pięć razy. Nie jestem pewna, czy dlatego, że mój guz na łbie nie dawał o sobie zapomnieć, czy z tej ciekawości, co też wymyśliła Roza.
***
Ze snu wybudził mnie mój budzik. I to akurat wtedy, gdy w końcu udało mi się zasnąć. Shit. Przespałam może ze trzy, maksymalnie cztery godziny. Mozolnie zwlekłam się z łóżka, a kiedy wstałam, w lustrze dostrzegłam jakąś wiedźmę z potarganymi włosami i ogromnymi worami pod oczami. Przypuszczam, że gdybym teraz wyszła tak na dwór, z pewnością przynajmniej z kilkanaście osób zaszłoby na zawał, myśląc, że nawiedza ich jakaś czarownica. Chociaż to byłoby całkiem zabawne, heh...
"Dobra, na zegarku 6:45, a ja znów na 8:00... Zdążę zjeść, spakować się i coś ze sobą zrobić. Zaczynamy."
Według mojego "planu" zeszłam na dół i zaczęłam się zastanawiać, co mam przyrządzić. Nagle owionął mnie piękny, apetyczny zapach dochodzący z kuchni. Zobaczyłam tyłem stojącą przy blacie, Titi, lekko podrygującą w takt tylko sobie znanej melodii.
- Co tam dobrego robisz mi na śniadanie? – zapytałam nadal śpiąco.
- Tobie? Dobra, niech stracę. Smażone tosty z serem i pomidorem. Ile?
- Poproszę trzy, jestem strasznie głodna. 

Odwróciłam się.
- Anioł, nie kobieta. – wymruczałam jeszcze. 
Później z powrotem znalazłam się w pokoju. Teraz już tylko pakowanie i przebieranie, bo śniadanko załatwione.
Podeszłam do szafy i przejrzałam ubrania na wieszakach. W oko wpadła mi czarno biała koszula. Do tego wyciągnęłam jakieś ciemne getry, no, może być. Przebrałam się, i gotowe. Usiadłam przed toaletką, złapałam szczotkę i rozpoczęłam rozczesywanie kudłów. Zaplotłam warkocza, grzywki nie tknęłam. Teraz muszę już tylko zmienić coś z twarzą. Wykorzystałam korektor, trochę pudru i jakoś wyglądam. Ujdzie w tłoku.
Torbę znalazłam w kiblu. Ciekawe, jak się tam znalazła? Wyjęłam plan zajęć. Biologia, polski, chemia, angol, matma, dwa razy… Fuck!
Usłyszałam trzask drzwi, czyli że Titi wyszła, a ja zeszłam na parter. Kierowałam się przepiękną wonią w stronę kuchni, a na stole zauważyłam talerz z moim śniadankiem. Usiadłam na krześle i powoli delektowałam się posiłkiem. Po skończeniu umyłam naczynie, zabrałam torbę i wyszłam. Kiedy tylko weszłam za bramkę odgradzającą teren szkolny od "wolności", przybiegła do mnie Roza z wielkim uśmiechem.
- Czemu się tak szczerzysz? - zapytałam, nie rozumiejąc jej entuzjazmu.
- Po prostu miło mi cię widzieć. Jak głowa? - zapytała z troską. 

Słodko...
- Lepiej. Dzisiaj prawie nie spałam, ale daję radę - odparłam.
- No to super - rzekła uradowana. - Idziemy?

Dziewczyna zerknęła na zegarek, który miała na ręce.
- Za dwanaście minut dzwonek.
Nie czekała na odpowiedź, tylko od razu się obróciła i właśnie chciała wchodzić, gdy ją powstrzymałam.
- Em, Roza? Co wymyśliłaś? Chodzi o tą małą zemstę -zapytałam wesoło, bo jak tylko pomyślałam o dopieczeniu tej wymalowanej laluni, to chciało mi się skakać.
- Nic, może nie teraz, wiesz ch...
- No mów! Nie mogłam zasnąć z ciekawości, nie trzymaj mnie w tej niewiedzy.
- Nicola, ja po prostu nie wiem, czy ci to się spodoba, to nie jest takie, hmm... proste? 

Wyraźnie wymigiwała się od odpowiedzi.
- Hej, żaden pomysł zemsty na tej jędzy nie będzie zły, a mnie na stówę będzie się podobał.
- No dobra. Tylko nie bij - powiedziała cicho. - Bo, tak sobie pomyślałam, że musisz zrobić coś, co ją porządnie wkurzy. Coś, co ją poniży. 

Zamilkła chwilowo.
- No? I co dalej?
- Nie mówiłam ci wcześniej, ale chyba jedyne na czym jej zależy, to – przerwała – Kastiel.
- Co?!
- A no właśnie to. Jest zakochana w nim po uszy od nie pamiętam kiedy. I tak sobie pomyślałam...

Spuściła głowę, zatrzymując się. Cholera, płyta ci się zacina, czy co?! 
- Mogłabyś jej dopiec spotykając się z nim i udając, że go kochasz, tym samym rozkochując go w sobie, a ona wtedy będzie czuła się upokorzona, że jej nie chciał, bo od zawsze się do niego kleiła i wpatrywała się jak obrazek, i to będzie idealna zemsta - wyrecytowała niczym karabin maszynowy.
Wybałuszyłam na nią oczy i, jak mi się wydaje, mocno rozdziawiłam buzię, jednak zaraz wróciłam do rzeczywistości i postanowiłam zareagować.
- Słucham? I ty to wymyśliłaś, tak? Mam się zgodzić? Chyba zwariowałaś! Kastiel to najbardziej arogancki typek, jakiego kiedykolwiek poznałam, i bynajmniej nie mam najmniejszego zamiaru wprowadzać twojego jakże świetnego pomysłu, w życie. Zapomnij. 

Nie dowierzałam, że Roza mogła w ogóle coś takiego wymyślić. Nie do pomyślenia…
- Ale, no Nicol, nie mów, że choć trochę ci się spodobał. Zresztą to ma być zemsta, nic więcej.

Za wszelką cenę broniła swoich słów 
- Poza tym, wyobraź sobie jak to jest całować się z nim - powiedziała rozpływając się, a ja nie wierzyłam w to, co słyszę.
- Roza! Ty masz chłopaka! Który być może chce ci się oświadczyć! – wykrzyknęłam, ale zrobiłam to na tyle przytłumionym głosem, że nikt wokół nas nie mógłby usłyszeć naszej rozmowy. – Przestań wygadywać takie głupoty. 

Byłam oburzona jej zachowaniem. Kurde, a wydawała się taka idealna i zakochana .
- Nie, ej przepraszam! To nie tak, zapomnij. Kocham Leo, nic tego nie zmieni, uwierz mi. Ale przyznaj, chciałabyś, żeby cię pocałował, no nie? – zapytała podejrzliwie, ale z rozbawieniem, a ja poczułam jak odpływa ze mnie cała złość.
- Dobra, dobra. Tylko nie rób żadnych głupot, jasne? – Ostrzegłam ją, po czym dodałam pod nosem do siebie. – Nie muszę sobie wyobrażać, jak to jest.
- Co?! Całowałaś się z nim już?! 

Zamarłam. Usłyszała to?! Jasna cholera, nie!
- N-nie, nie o to mi chodziło. Po prostu, yh…
- Więc to prawda?! Matko, dziewczyno, kiedy?
- O co ci chodzi? Przecież ja n…
- Weź przestań mi tu ściemniać, tylko spowiadaj się przede mną, już!
- Ja… Roza… Okej, chodź.

Pociągnęłam ją za rękę i zaprowadziłam na ławkę na dziedzińcu. Na szczęście nie było tam jeszcze nikogo, prócz Czerwonowłosego stojącego pod drzewem. Świetnie, teraz pod jego uważnym wzrokiem mam opowiadać Rozie o zajściu? Nie będę mogła się skupić, ale ona nie da mi spokoju, póki nie dowie się wszystkiego, trudno. Usiadłyśmy, a ona od razu rozpoczęła „przesłuchanie”
- Więc? Jak to się stało?

Byłam pewna. „Komisarz Rozalia” rozpoczyna śledztwo.
Opowiedziałam dziewczynie sytuację z parku, gdy to pierwszy raz spotkałam chłopaka. Wysłuchała mnie do końca, a potem znów zaczęła zadawać pytania. Proszę, niech zaraz zabrzmi dzwonek.
- Pierwszego dnia spotkałaś Kastiela i całowałaś się z nim?! – wykrzyknęła, a ja myślałam, że się zabiję. 

Wszystko usłyszał główny zainteresowany oparty o pień dębu, który w tej chwili patrzył się na mnie kpiąco z dość… łagodnie mówiąc, niemiłym uśmiechem. Wzdrygnęłam się. Spojrzałam groźnie na Rozę, jak sądzę, z żądzą mordu w oczach. Ta chyba się nieco przestraszyła, wstała i skierowała się w stronę wejścia do szkoły, a po chwili zniknęła za drzwiami. Natomiast ja, będąc z nim sam na sam… No, co ja miałam zrobić? Wstałam i popatrzyłam na niego obojętnie. Moja twarz nie wyrażała żadnych, nawet najmniejszych emocji. A przynajmniej starałam się, żeby tak to wyglądało. Siłowaliśmy się chwilę na spojrzenia, ale po chwili wymiękłam, zrobiłam znudzoną minę i postanowiłam, że zabiję Rozę, więc poszłam za nią. Stała przy swojej szafce na korytarzu i grzebała się w książkach. Podeszłam do niej tak cicho, żeby mnie nie usłyszała.
- Jeszcze jeden taki numer, a cię uduszę – szepnęłam groźnie, a ta aż podskoczyła.
Odwróciła się z przerażeniem w oczach, chyba myślała, że mówię serio. Nie wytrzymałam i uśmiechnęłam się wesoło, śmiesznie wyglądała patrząc na mnie takim wzrokiem.
- Przecież żartuję – powiedziałam rozbawiona, a ta odetchnęła cicho. – Ale mogłaś tak nie krzyczeć, on wszystko usłyszał i patrzył jak na wariatkę, straszne. 

Koleżanka uśmiechnęła się przepraszająco. 
- A teraz chodźmy, bo właśnie powinna zacząć się lekcja. 
Po wymówieniu tych słów jak na zawołanie zadzwonił dzwonek.
Biologia minęła całkiem spoko, może dlatego, że ją lubię. Trochę pozapisywałam, pozgłaszałam się. Po lekcji po raz kolejny wyszłyśmy na dziedziniec, gdzie znowu był Kastiel. I właśnie coś sobie przypomniałam.
- Roza, ja myślałam o tym na biologii. 

Widziałam jej niezrozumiałą minę, więc sprostowałam. 
- Myślałam o twoim pomyśle. 
Dziewczyna w jednej chwili się rozpromieniła.
- I co? Co postanowiłaś?! – krzyknęła mi do ucha.
- Spokojnie. No więc, jednak wprowadzę ten plan w życie – powiedziałam stanowczo, ale w duchu wcale nie byłam tego taka pewna, nie wiedziałam, czy to dobra decyzja .
- Naprawdę?! Super! – Uradowała się i znowu chłopak popatrzył się na mnie dziwnie.
- Ciszej! – Skarciłam ją. - Tylko nie wiem, jak się za to zabrać...
- Spoko, coś wymyślisz.
"Myślałam, że mi pomożesz, w końcu to ty na to wpadłaś..."
Kolejna lekcja, kolejna, i następna, a potem ostatnia. Nareszcie!
Wyszłam na dziedziniec, myślałam, że Rozalia będzie tam na mnie czekała, ale zobaczyłam tylko Lysa i Kastiela. Trudno... Podeszłam.
- Gdzie Roza? - zapytałam pierwszego, bo ten drugi nawet nie patrzyła w moją stronę.
- Musiała iść od razu, Leo dzwonił, muszą coś załatwić. Ale dzisiaj ja będę ci towarzyszył, co ty na to?
- Super, mi pasuje. To co, idziemy?
- Tak, pewnie. 

Po tych słowach ruszyliśmy. Nie we dwójkę, a w trójkę, bowiem czerwonowłosy też szedł z nami 
- To kiedy robimy w końcu tą próbę?  - zapytał chłopak o białej czuprynie.
Popatrzyłam na niego niezrozumiale, ale był odwrócony w drugą stronę, więc chyba mówił to do tego drugiego.
- Skąd mam do cholery wiedzieć? To ty zawsze je odwołujesz, bo masz coś do zrobienie - warknął.
Nie byłam w temacie, musiałam dowiedzieć się o co chodzi.
- Jaka próba? O czym mówisz? - zapytałam.

W moim przypadku ciekawość zawsze zwycięża. Oczekiwałam na odpowiedź ze strony Lysandra, ale ku mojemu zdziwieniu, odezwał się czerwony.
- Założyliśmy zespół. Ja gram, a on pisze piosenki i śpiewa. Tylko jakoś ostatnio nie ma czasu na przeprowadzenie próby. - rzekł rozgoryczony.
- Przestań wszystko zwalać na mnie, ostatnio musiałem skupić się na innych, ważniejszych sprawach - odparł spokojnie.
- Więc to nie jest dla ciebie ważne, tak?
- Nie mog... Zresztą, nieważne. Możemy ją zrobić choćby dzisiaj, mam wolne, więc może o osiemnastej?
- Tylko weź się nie spóźnij i nie zapomnij zabrać tekstu, jak ostatnio.
- Chłopaki, będę mogła przyjść, zobaczyć, jak wam idzie? 

W moojej głowie już rodził się chytry plan. To mogłaby być dobra okazja na rozpoczęcie mojej zemsty, czyli "poderwania" "ukochanego" Amber. Trochę się jeszcze wahałam, bo musiałabym wykorzystać Kastiela, ale przecież on sobie poradzi. Jeśli mi się uda, oczywiście.
Chyba nie byli zbyt zadowoleni.
-Ee... No wiesz, wolimy być sami, wtedy lepiej nam idzie - stwierdził, próbując się wymigać.
- Ej, no proszę. Bardzo bym chciała to zobaczyć. 

Zrobiłam szczenięce oczka. Wiedziałam, że wymięknie.
- No, eh, dobra, możesz przyjść.
- Co?! Może ja też mam coś do powiedzenia! Nie zgadzam się. - zaoponował.

Stanął, założył ręce na piersi i patrzył na nas zacięcie.
- Nic się nie stanie, jak Nicola przyjdzie na tę próbę, daj spokój - skarcił kolegę, a następnie zwrócił się do mnie. - Przychodź, o osiemnastej w szkolnej piwnicy, okej?
- W szkole? - zapytałam głupio.

Ale ja durna... nie, w kosmosie, głucha jesteś?
- Widzę, że nic nie zdziałam, moje zdanie się nie liczy - westchnął buntownik. - Dobra, ale masz być cicho i nie przeszkadzać. I żadnych komentarzy, jasne?
Nie odpowiedziałam, chciałam już wchodzić za bramką, bo byliśmy pod moim domem. Postanowiłam zrobić coś jeszcze. Podeszłam do Lysandra i dałam mu buziaka w policzek. Zerknęłam jeszcze na zdziwioną miną drugiego, tak, dokładnie o to mi chodziło.
- Do zobaczenia! Lys, może przyszedłbyś po mnie wieczorem, razem pójdziemy do szkoły, co? 

No, teraz to mina czerwonowłosego była po prostu bezcenna.
- Przyjdziemy po ciebie razem - powiedział natychmiast Kastiel.

Łał.
Weszłam do domu. Od razu usiadłam do odrabiania lekcji, potem zjadłam, pooglądałam telewizję. Na zegarku 16:35, więc czas się szykować.

13 komentarzy:

  1. najlepszy sposób, żeby uwieść chłopaka ? olewać go i świrować do innego. :D
    świetny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdziałek boski !
    Coś przypuszczam, że Nicola podoba się Kastielowi, chodź troszkę. I ta zemsta...SUPER. Chce więcej, więcej xD

    Czekam na następną część :p Pozdrowionka xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak troszkę, troszkę tak, podoba się ;D
      Co do zemsty to uważam, że to strasznie przerobiony pomysł i beznadziejny ten plan, ale cóż miałabym innego wymyślić? Ten rozdział poszedł mi gładko, coś około trzech godzin, więc całkiem. Gorzej z 9 rozdziałem (mam już gotowy ;) ), bo siedziałam nad nim chyba dwa dni i nie mogłam nic napisać. A wyszedł, chyba najgorzej ze wszystkich, tak uważam.
      Teraz siadam do dziesiątego, mam nadzieję, że jakoś pójdzie xD

      Usuń
    2. Już się tak nie krytykuj. Piszesz cudnie, lepiej ode mnie. Na pewno nie będzie tak źle :p

      Usuń
    3. O ja, cieszę się, że tak myślisz, poważnie ;D I nie mów, że piszę lepiej od ciebie, bo tak nie jest! xD

      Usuń
    4. Jest tak, jest. Ja nie umiem tak dobrze pisać. Do tego twoje opowiadanie jest ciekawsze. No sory, ale mam dość niską samoocenę xD To chyba przez to, że za dużo opowiadań czytam i mój mózg robi się coraz głupszy ( bez obrazy ) xD

      Usuń
  3. rozdział podoba mi się
    heh Kastiel jest zazdrosny o Lysa hahhahahah
    pozdro :*********

    OdpowiedzUsuń
  4. czuje tu amorki xD
    rozdzial zajebisty<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział zajebisty tylko trochę mi szkoda Kasa. Mam nadzieje, że Nic powie mu o tej swojej zemście i on się zgodzi. Niby na początku będą/będzie udawać, ale później albo Kas się w niej zakocha albo oboje.
    A i jak tylko Kas zakocha się w Nic to się okaże, że ona nic do niego nie czuje i on się będzie o nią starał. Wtedy Nic może ulegną albo zakochać się w innym chłopaku, a Kas będzie szalał z zazdrości i zrobi wszystko, żeby tylko być z Nic.
    No może być jeszcze tak, że to Nic się zakocha no i oczywiście amorki albo nie. Wszystko zależy od cb. *_*
    Oj, ja i ta moja zryta bania. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, powiem ci, że mnie przejrzałaś, co do Kastiela A Nic na razie się w nim nie zakocha. Planuję coś innego, a w związku z tym potem, być może ;D

      Usuń
  6. Przepraszam że czytam i komentuję dopiero teraz, ale wcześniej nie mogłam :c
    Rozdział świetny, cudny, boski i wymyśl sobie jeszcze inne najlepsze określenia xD
    Ja się tam o Kasa nie martwię, ale boję się że złamie się Lysiowi serce, gdy Nic będzie zarywała do Kastiela i dowie się że tylko go wykorzystała :c
    Ale mam nadzieję że wymyślisz jakiś fajny happy end! :D
    Zapraszam na mojego bloga jest tam dla was pewna niespodzianka :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu nienawidzę jak ktoś bawi się uczuciami innych, mimo że w życiu zdarza się to niestety bardzo często. ;(

      Usuń
    2. Więc tak: Nicoli naprawdę podoba się Lys, właściwie to wcale nie chciała go wykorzystać. Chłopak jej się podoba i naprawdę go bardzo lubi. To, że przez jej zachowanie w stosunku do Lysa, Kastiel będzie zazdrosny, to będzie tylko wypadek przy pracy.
      Slotkasasa, nie szkodzi. I już lecęęę ;D

      Usuń